Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2007, 12:45   #237
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Najważniejsze, że rozstajemy sie bez toporów wojennych.
Teraz jest moment, kiedy Koniecpolski może zniknąć nie psując sesji, więc poprosiłam Denisa o decyzje, wiedząc, że męczy się w tym świecie.

Jeszcze raz Denisie bardzo Ci dziękuję za grę. Myślę, że Twoja postać ożywiła sesję i teraz będzie to trzeba inaczej zrekompensować... a pomysłów pare mam.

Tymczasem za zgodą sir Koniecpolskiego, tudzież Papkina przedstawiam Wam historię jego postaci, która choć niezwykle ciekawa, to do grania była faktycznie trudna.

HISTORIA:

Do sali weszło czterech gości, zakapturzeni dziwnie cisi... Lekki dreszcz przebiegł po plecach Papkina... Od 6 dni i nieprzespanych nocy zastanawiał się, co robić dalej... Od 6 dni nie zdejmował hełmu by służący nie odkryli mistyfikacji. Ale widać nie udało się. Wstał jednak z tronu jak przystało gospodarzowi... ( gdyby nie problem z tym ze już nie żył serce waliłoby mu jak młotem)
" Witam Panów " - staraÅ‚ siÄ™ by jego gÅ‚os brzmiaÅ‚ jak najbardziej wÅ‚adczo, „ Czym mogÄ™ sÅ‚użyć w moich skromnych progach „... - PrzeÅ‚knÄ…Å‚ Å›linÄ™ czekajÄ…c na odpowiedz nieznajomych...PrzestaÅ‚ przeklinać już wÅ‚asne zachcianki i pociÄ…g do mÅ‚odych niedopieszczonych rycerskich żon, nie byÅ‚o sensu... A wszyto zaczęło siÄ™ 6 nocy temu.... Katia Koniecpolska, mÅ‚oda żona starego dziada. Gdy tylko zobaczyÅ‚ jÄ… przechadzajÄ…ca siÄ™ na krużgankach piÄ™knego zamku, w którym jej mąż wiÄ™ziÅ‚ ja niczym stary gargulec piÄ™knego goÅ‚Ä™bia... A on miaÅ‚ ochotÄ™ na Å›wieżutkie miÄ™sko. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do swoich myÅ›li, gdy po 4 dniach wspinaÅ‚ siÄ™ po linie do sypialni młódki... Już po kilku minutach, gdy ich stroje zsunęły siÄ™ z ich ciaÅ‚ mógÅ‚ stwierdzić ze byÅ‚o warto... Jej ciepÅ‚e, miÄ™kkie ciaÅ‚o byÅ‚o stworzone do kochania... Gdy kolejny raz jej wspaniaÅ‚a ciaÅ‚o prężyÅ‚o siÄ™ od dotyku jego dÅ‚oni, a oddech dziewczyny po raz kolejny przyspieszaÅ‚... I gdy sekundy dzieliÅ‚y splecione ciaÅ‚a od chwili, gdy ciche okrzyki oznajmia poczÄ…tek rozkoszy - w oknie pojawiÅ‚a siÄ™ zakapturzona postać...

Papkin dokładnie nie pamiętał, co stało się dalej... Ostatnie 6 nocy retrospekcji przywołało kilka obrazów. Ciemna postać pochylająca się nad nim... Ogromna, niedźwiedzia sylwetka trzymająca w dłoni miecz wbiegająca do komnaty... Walka bryzgająca krew... I przebudzenie...

Otworzył oczy i spojrzał przez otwarte okno... Świt powoli zaczynał wpełzać do komnaty pełne krwi i lezących na podłodze trzech ciał... Nagle cos nakazało mu uciekać.. Jakiś paniczny, zwierzęcy strach pchnął go w kierunku wyjścia nakazując uciekać w jakiś ciemny kat...
Gzy już był przy dziwach, katem oka zobaczył jak jedna z postaci podnosi się i nerwowo rozgląda... Jej twarz była blada... A długie żeby wystające z ust były ewidentna oznaka tego, ze to wypierz... Postać rzuciła się w kierunku drzwi... Jednak Papkin zdążył zamknąć drzwi i zaryglować zamek. Stał chwile oparty o drzwi... Nagle usłyszał krzyk i padające ciało na podłogę... Papkin odetchnąłby pewnie z ulga... Zsunął się na podłogę i przymknął oczy.

Po chwili, gdy już niemal zwierzęcy strach opadł Papkin obejrzał się wokół...
" Zabija mnie... „ PomyÅ›laÅ‚ szybko.... WstaÅ‚ i szybkim krokiem ruszyÅ‚ korytarzem... Przez gÅ‚owÄ™ przemykaÅ‚y mu rożne myÅ›li.
W końcu dotarł do sali rycerskiej... Bogate stroje, pancerze i rożne bronie ozdabiały ściany wielkiej komnaty.
W głowie barda zakiełkowała myśl...Po kilku chwilach siedział na tronie gospodarza zamku, ubrany iście po królewsku z hełmem na głowie. Niemal godzina ćwiczeń a jego głos znacznie upodobnił się do głosu rycerza, którego zwłoki leżały w zaryglowanej sali. Majordomus ukłonił się nie zdradzając jakichkolwiek podejrzeń...
"Przynieś wino i mięsiwo... Jestem głodny " - rozkazał służącemu.

Właśnie mijał 6 dzień " rządzenia " a Papkin dalej nie wpadł na pomysł, co dalej....Właśnie do sali weszło czterech gości, zakapturzeni dziwnie cisi... Lekki dreszcz przebiegł po plecach Papkina....

Czterej zakapturzeni mężczyźni pokłonili się głęboko Papkinowi. Jeden z nich, (choć w cale nie najstarszy z wyglądu, za to najprzystojniejszy chyba, choć wszyscy oni byli urodziwi) przemówił pełnym kurtuazji, donośnym głosem:
- Bądź pozdrowiony władco tych ziem mości Leonardzie Koniecpolski, przybywamy jak było umówione po 6 nocach od czasu twego przebudzenia, aby zabrać cię do włości Księcia Herodiana, który już nie może się doczekać, aby poznać cię osobiście. Jednocześnie wyraża on żal, ze nie mógł sam dokonać przemiany, jednakże... Pewne względy mu to uniemożliwiły.
Przemówienie mężczyzny przerwało wejście służby, wnoszącej wino oraz półmiski z jadłem. Kiedy ludzie znikneli za drzwiami, mężczyźni zasiedli do stołu, nie ruszyli jednak niczego. Zapadła krępująca cisza. Papkin wciąż myślał, co ma robić, jak się zachować... Widząc chyba jego zmieszenie, mężczyzna, który przemawiał znów się odezwał.
- Panie, teraz, kiedy poznałeś już i nasza... Naturę. Czy pozwolisz nam posilić się?...U boku Twych służek? Wybacz ten brak etykiety, ale długa droga za nami, a i ta przed nami nie krótsza. Trudno natomiast pożywiać się często w podroży by nie budzić podejrzeń.
Papkin nie bardzo rozumiejąc, w czym rzecz, postanowił zastosować się do słów mężczyzny i obserwować cóż to dalej się stanie. Może jakąś orgia? Sam przy ostatnich stresach zapomniał niemal o kobiecych wdziękach... Dobrze by mu zrobił zapewne dotyk ciepłych krągłości. Józef na sama myśl poczuł głód, choć jakiś...Inny niż zwykle, bardziej fizyczny...
Nie namyÅ›lajÄ…c siÄ™ nad tym wezwaÅ‚ majordomusa i rozkazaÅ‚ przyprowadzić piec jakowy Å‚adniejszych sÅ‚użek. Nie minęło wiele czasu a w drzwiach pojawiÅ‚y siÄ™ onieÅ›mielone sÅ‚odkie dziewczÄ™cia. Każda ksztaÅ‚tna i na swój sposób urodziwa – niech goÅ›cie wiedza ze gospodarz nie jest skÄ…py. Uczta rozpoczęła siÄ™... I choć mężczyźni sami nie posilali siÄ™, namawiali do tego coraz bardziej wstawione i rozchichotane dziewczÄ™ta. Papkin również podążyÅ‚ tym tropem na moment zapominajÄ…c o zmartwieniach, a skupiajÄ…c siÄ™ na dekolcie uroczej szatynki, która siedziaÅ‚a mu na kolanach. Nagle jak na komendÄ™ wszyscy mężczyźni przygarnÄ™li do siebie dziewczÄ™ta i... Zatopili kÅ‚y w ich delikatnych szyjach. WÄ…pierze! Papkin patrzyÅ‚ oniemiaÅ‚y na scenÄ™, która przed nim siÄ™ rozgrywaÅ‚a. DziewczÄ™ta zaczęły mdleć. Urocza szatyneczka chciaÅ‚a chyba krzyczeć, zaczęła siÄ™ wyrywać... Nie wiedzÄ…c, co robić Papkin uniósÅ‚ przyÅ‚bice i również zanurzyÅ‚ zÄ™by w jej gardle. PoczuÅ‚ wielka rozkosz! GorÄ…ca vitae przelewaÅ‚a siÄ™ w jego ciaÅ‚o pieszczÄ…c je od wewnÄ…trz... Jak przez mgle usÅ‚yszaÅ‚ sÅ‚owa mężczyzny?
- Nie martw się panie, nie zabiliśmy twych sług. Omdlały tylko, a jutro nic nie będą pamiętać...
Nie bardzo rozumiejąc sens tych słow., sam również oderwał się od swej ofiary. Czul się pełny. Przeklinał teraz swoja nieostrożność i opuścił przyłbice. Obcy na pewno widzieli jego twarz... Nie zrobiło to jednak na nich wrażenia. Może nie znali oblicza Koniecpolskiego? A może po prostu ciągnęli ta grę żeby później ukarać go ogromnymi męczarniami? Nie mając jednak innego wyjścia Papkin postanowił kontynuować odgrywanie roli...

Tak oto kilkunastu dni podążaÅ‚ traktem wraz z czterema jeźdźcami. Nie wiele rozmawiali miedzy sobÄ…, a już rzadko odzywali siÄ™ do Papkina. Podróżowali nocÄ…, dziÄ™ki specjalnie do tego wyuczonym koniom, zaÅ› dnie spÄ™dzali w przydrożnych tawernach. Pewnego razu wÅ›ród obstawy Józefa zapanowaÅ‚o poruszenie. JakimÅ› tajemniczym sposobem dotarÅ‚ do nich list, który ponoć pochodziÅ‚ od ich pana - KsiÄ™cia Herodiana. Mężczyzna, który widać przewodziÅ‚ jeźdźcom i to on zwykle rozmawiaÅ‚ z Papkinem, tym razem wyznaÅ‚ mu, ze Książe ma straszny problem z nieumarlymi, którzy zaczÄ™li powstawać z cmentarzy. Pan na zamku Schaasburg nie ma jednak praktyki w postÄ™powaniu z tego typu istotami i potrzebuje pomocy kogoÅ› z klanu Kapadocjan – znawców Å›mierci pod wszelkimi postaciami. Niestety najbliższy przedstawiciel tego rodu mieszka w Balgradzie a Ksiezna Lucretia, która tam rzÄ…dzi niechÄ™tnie „wypożycza” swych poddanych. Herodian wpadÅ‚, zatem na pomysÅ‚, ze „wymieni siÄ™” z ta wojownicza kobieta, pozostawiajÄ…c u niej na jakiÅ› czas w slużbie któregoÅ› ze swych rycerzy. Księżna jednak nie jest gÅ‚upia i nie skusi siÄ™ na byle zbrojnego, a sprawa nieumarlych jest zaprawdÄ™ pilna! Tak wiec jest proÅ›ba wielka, aby kasztelan Koniecpolski zgodziÅ‚ siÄ™ na takowa wymianÄ™... Wszak tak sÅ‚awne nazwisko wypraw krzyżowych na pewno skruszy oziÄ™ble serce Lucretii Sapiehy, zwanej RozważnÄ…...
Z całej tej rozmowy Papkin zrozumiał tylko tyle, ze owa Księżna nie zna Koniecpolskiego więcej niżeli ze słuchu, a skoro jest kobieta to i może uda mu się wkupić w jej wdzięki. Udając, iż namyśla się chwile w końcu zgodził się łaskawie, a rycerz dziękował mu wylewnie, niemal całując po rękach. Obiecał tez ze odstawi kasztelana do Balgradu i sam wyjaśni Lucretii sytuacje...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline