13-07-2007, 07:27 | #231 |
Reputacja: 1 | W poniedziałek wyjeżdżam na dwa tygodnie (do końca lipca). Rano jeszcze prawdopodobnie uda mi się napisać posta. |
14-07-2007, 16:47 | #232 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | No to prawdopodobnie wraz z Twoim wyjazdem Wern zrobimy sobie przerwę dopóki nie wrócisz, bo Twoja nieobecność zbiega się i tak z denisem, a to już trochę za dużo naciagania fabuły by było. W każdym razie przyjemnego odpoczynku życzę. Do Ratkina: Wiem, że miałeś zagwozdkę z avkiem do sesji, więc postanowiłam Cię wyręczyć. Nie dziękuj. (może to Cię zmotywuje do wrzucenia tam czegoś :P)
__________________ Konto zawieszone. |
29-07-2007, 21:10 | #233 |
Reputacja: 1 | Back! Do roboty! |
29-07-2007, 21:21 | #234 |
Reputacja: 1 | Witamy I zapraszamy do poszczenia... Brakowało nam damy z pejczykiem
__________________ Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.— Cyceron Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.— Paulo Coelho |
29-07-2007, 21:50 | #235 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Jeeeej zjeżdża się moja ekipa! I bardzo dobrze, bo moje szatańskie plany już za długo czekają i są coraz bardziej szatańskie
__________________ Konto zawieszone. |
30-07-2007, 12:03 | #236 |
Reputacja: 1 | Chciałem wam bardzo podzxiekowac za przygode w wampirze . Jednak nie czuje woda ... i troche dusze sie w sztywnych ramach tego swiata . Mam nadzieje ze znikniecia Koniecpolskiego nie popsuje wam zabawy ... myłego wysysania i naprano spotkamy sie w innych sesjach ( naprawno juz nie wodowych ) .... |
30-07-2007, 12:45 | #237 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Najważniejsze, że rozstajemy sie bez toporów wojennych. Teraz jest moment, kiedy Koniecpolski może zniknąć nie psując sesji, więc poprosiłam Denisa o decyzje, wiedząc, że męczy się w tym świecie. Jeszcze raz Denisie bardzo Ci dziękuję za grę. Myślę, że Twoja postać ożywiła sesję i teraz będzie to trzeba inaczej zrekompensować... a pomysłów pare mam. Tymczasem za zgodą sir Koniecpolskiego, tudzież Papkina przedstawiam Wam historię jego postaci, która choć niezwykle ciekawa, to do grania była faktycznie trudna. HISTORIA: Do sali weszło czterech gości, zakapturzeni dziwnie cisi... Lekki dreszcz przebiegł po plecach Papkina... Od 6 dni i nieprzespanych nocy zastanawiał się, co robić dalej... Od 6 dni nie zdejmował hełmu by służący nie odkryli mistyfikacji. Ale widać nie udało się. Wstał jednak z tronu jak przystało gospodarzowi... ( gdyby nie problem z tym ze już nie żył serce waliłoby mu jak młotem) " Witam Panów " - starał się by jego głos brzmiał jak najbardziej władczo, „ Czym mogę służyć w moich skromnych progach „... - Przełknął ślinę czekając na odpowiedz nieznajomych...Przestał przeklinać już własne zachcianki i pociąg do młodych niedopieszczonych rycerskich żon, nie było sensu... A wszyto zaczęło się 6 nocy temu.... Katia Koniecpolska, młoda żona starego dziada. Gdy tylko zobaczył ją przechadzająca się na krużgankach pięknego zamku, w którym jej mąż więził ja niczym stary gargulec pięknego gołębia... A on miał ochotę na świeżutkie mięsko. Uśmiechnął się do swoich myśli, gdy po 4 dniach wspinał się po linie do sypialni młódki... Już po kilku minutach, gdy ich stroje zsunęły się z ich ciał mógł stwierdzić ze było warto... Jej ciepłe, miękkie ciało było stworzone do kochania... Gdy kolejny raz jej wspaniała ciało prężyło się od dotyku jego dłoni, a oddech dziewczyny po raz kolejny przyspieszał... I gdy sekundy dzieliły splecione ciała od chwili, gdy ciche okrzyki oznajmia początek rozkoszy - w oknie pojawiła się zakapturzona postać... Papkin dokładnie nie pamiętał, co stało się dalej... Ostatnie 6 nocy retrospekcji przywołało kilka obrazów. Ciemna postać pochylająca się nad nim... Ogromna, niedźwiedzia sylwetka trzymająca w dłoni miecz wbiegająca do komnaty... Walka bryzgająca krew... I przebudzenie... Otworzył oczy i spojrzał przez otwarte okno... Świt powoli zaczynał wpełzać do komnaty pełne krwi i lezących na podłodze trzech ciał... Nagle cos nakazało mu uciekać.. Jakiś paniczny, zwierzęcy strach pchnął go w kierunku wyjścia nakazując uciekać w jakiś ciemny kat... Gzy już był przy dziwach, katem oka zobaczył jak jedna z postaci podnosi się i nerwowo rozgląda... Jej twarz była blada... A długie żeby wystające z ust były ewidentna oznaka tego, ze to wypierz... Postać rzuciła się w kierunku drzwi... Jednak Papkin zdążył zamknąć drzwi i zaryglować zamek. Stał chwile oparty o drzwi... Nagle usłyszał krzyk i padające ciało na podłogę... Papkin odetchnąłby pewnie z ulga... Zsunął się na podłogę i przymknął oczy. Po chwili, gdy już niemal zwierzęcy strach opadł Papkin obejrzał się wokół... " Zabija mnie... „ Pomyślał szybko.... Wstał i szybkim krokiem ruszył korytarzem... Przez głowę przemykały mu rożne myśli. W końcu dotarł do sali rycerskiej... Bogate stroje, pancerze i rożne bronie ozdabiały ściany wielkiej komnaty. W głowie barda zakiełkowała myśl...Po kilku chwilach siedział na tronie gospodarza zamku, ubrany iście po królewsku z hełmem na głowie. Niemal godzina ćwiczeń a jego głos znacznie upodobnił się do głosu rycerza, którego zwłoki leżały w zaryglowanej sali. Majordomus ukłonił się nie zdradzając jakichkolwiek podejrzeń... "Przynieś wino i mięsiwo... Jestem głodny " - rozkazał służącemu. Właśnie mijał 6 dzień " rządzenia " a Papkin dalej nie wpadł na pomysł, co dalej....Właśnie do sali weszło czterech gości, zakapturzeni dziwnie cisi... Lekki dreszcz przebiegł po plecach Papkina.... Czterej zakapturzeni mężczyźni pokłonili się głęboko Papkinowi. Jeden z nich, (choć w cale nie najstarszy z wyglądu, za to najprzystojniejszy chyba, choć wszyscy oni byli urodziwi) przemówił pełnym kurtuazji, donośnym głosem: - Bądź pozdrowiony władco tych ziem mości Leonardzie Koniecpolski, przybywamy jak było umówione po 6 nocach od czasu twego przebudzenia, aby zabrać cię do włości Księcia Herodiana, który już nie może się doczekać, aby poznać cię osobiście. Jednocześnie wyraża on żal, ze nie mógł sam dokonać przemiany, jednakże... Pewne względy mu to uniemożliwiły. Przemówienie mężczyzny przerwało wejście służby, wnoszącej wino oraz półmiski z jadłem. Kiedy ludzie znikneli za drzwiami, mężczyźni zasiedli do stołu, nie ruszyli jednak niczego. Zapadła krępująca cisza. Papkin wciąż myślał, co ma robić, jak się zachować... Widząc chyba jego zmieszenie, mężczyzna, który przemawiał znów się odezwał. - Panie, teraz, kiedy poznałeś już i nasza... Naturę. Czy pozwolisz nam posilić się?...U boku Twych służek? Wybacz ten brak etykiety, ale długa droga za nami, a i ta przed nami nie krótsza. Trudno natomiast pożywiać się często w podroży by nie budzić podejrzeń. Papkin nie bardzo rozumiejąc, w czym rzecz, postanowił zastosować się do słów mężczyzny i obserwować cóż to dalej się stanie. Może jakąś orgia? Sam przy ostatnich stresach zapomniał niemal o kobiecych wdziękach... Dobrze by mu zrobił zapewne dotyk ciepłych krągłości. Józef na sama myśl poczuł głód, choć jakiś...Inny niż zwykle, bardziej fizyczny... Nie namyślając się nad tym wezwał majordomusa i rozkazał przyprowadzić piec jakowy ładniejszych służek. Nie minęło wiele czasu a w drzwiach pojawiły się onieśmielone słodkie dziewczęcia. Każda kształtna i na swój sposób urodziwa – niech goście wiedza ze gospodarz nie jest skąpy. Uczta rozpoczęła się... I choć mężczyźni sami nie posilali się, namawiali do tego coraz bardziej wstawione i rozchichotane dziewczęta. Papkin również podążył tym tropem na moment zapominając o zmartwieniach, a skupiając się na dekolcie uroczej szatynki, która siedziała mu na kolanach. Nagle jak na komendę wszyscy mężczyźni przygarnęli do siebie dziewczęta i... Zatopili kły w ich delikatnych szyjach. Wąpierze! Papkin patrzył oniemiały na scenę, która przed nim się rozgrywała. Dziewczęta zaczęły mdleć. Urocza szatyneczka chciała chyba krzyczeć, zaczęła się wyrywać... Nie wiedząc, co robić Papkin uniósł przyłbice i również zanurzył zęby w jej gardle. Poczuł wielka rozkosz! Gorąca vitae przelewała się w jego ciało pieszcząc je od wewnątrz... Jak przez mgle usłyszał słowa mężczyzny? - Nie martw się panie, nie zabiliśmy twych sług. Omdlały tylko, a jutro nic nie będą pamiętać... Nie bardzo rozumiejąc sens tych słow., sam również oderwał się od swej ofiary. Czul się pełny. Przeklinał teraz swoja nieostrożność i opuścił przyłbice. Obcy na pewno widzieli jego twarz... Nie zrobiło to jednak na nich wrażenia. Może nie znali oblicza Koniecpolskiego? A może po prostu ciągnęli ta grę żeby później ukarać go ogromnymi męczarniami? Nie mając jednak innego wyjścia Papkin postanowił kontynuować odgrywanie roli... Tak oto kilkunastu dni podążał traktem wraz z czterema jeźdźcami. Nie wiele rozmawiali miedzy sobą, a już rzadko odzywali się do Papkina. Podróżowali nocą, dzięki specjalnie do tego wyuczonym koniom, zaś dnie spędzali w przydrożnych tawernach. Pewnego razu wśród obstawy Józefa zapanowało poruszenie. Jakimś tajemniczym sposobem dotarł do nich list, który ponoć pochodził od ich pana - Księcia Herodiana. Mężczyzna, który widać przewodził jeźdźcom i to on zwykle rozmawiał z Papkinem, tym razem wyznał mu, ze Książe ma straszny problem z nieumarlymi, którzy zaczęli powstawać z cmentarzy. Pan na zamku Schaasburg nie ma jednak praktyki w postępowaniu z tego typu istotami i potrzebuje pomocy kogoś z klanu Kapadocjan – znawców śmierci pod wszelkimi postaciami. Niestety najbliższy przedstawiciel tego rodu mieszka w Balgradzie a Ksiezna Lucretia, która tam rządzi niechętnie „wypożycza” swych poddanych. Herodian wpadł, zatem na pomysł, ze „wymieni się” z ta wojownicza kobieta, pozostawiając u niej na jakiś czas w slużbie któregoś ze swych rycerzy. Księżna jednak nie jest głupia i nie skusi się na byle zbrojnego, a sprawa nieumarlych jest zaprawdę pilna! Tak wiec jest prośba wielka, aby kasztelan Koniecpolski zgodził się na takowa wymianę... Wszak tak sławne nazwisko wypraw krzyżowych na pewno skruszy ozięble serce Lucretii Sapiehy, zwanej Rozważną... Z całej tej rozmowy Papkin zrozumiał tylko tyle, ze owa Księżna nie zna Koniecpolskiego więcej niżeli ze słuchu, a skoro jest kobieta to i może uda mu się wkupić w jej wdzięki. Udając, iż namyśla się chwile w końcu zgodził się łaskawie, a rycerz dziękował mu wylewnie, niemal całując po rękach. Obiecał tez ze odstawi kasztelana do Balgradu i sam wyjaśni Lucretii sytuacje...
__________________ Konto zawieszone. |
30-07-2007, 14:52 | #238 |
Reputacja: 1 | Spodziewałam się tego od jakiegoś czasu... Mimo wszystko uważam, że ubarwiłeś rozgrywkę Do poczytania denis |
30-07-2007, 16:08 | #239 |
Reputacja: 1 | No denis, szczerze mowiac, to nie wiem co powiedzieć. Miło było współpracować, będę tęsknił za Koniecpolskim, no ale skoro pożegnania nadszedł czas... "nie zapuka nikt na czas"... Powodzenia życzę na przyszłość i dalszych licznych miłych sesji
__________________ Tańcząc jak tobie zagrają, spraw by grali to co chcesz tańczyć... |
04-08-2007, 21:54 | #240 |
Reputacja: 1 | Co to za zastój mamy? |