Quillan stanął pomiędzy Hugo a Luizą. Choć pozornie wyglądał na spokojnego, ręka aż go świerzbiła, aby zrobić pożytek z korbacza. Ogry były dla niego równie niskimi (no, niedosłownie) istotami co bandyci, na których polował. Günter nie widział też powodu dlaczego potwory miałyby pożreć zwierzęta, kiedy pod ich nosem spacerowała apetyczniejsza ludzina.
Wciąż czekał, mając resztki nadziei, że interwencja Ernsta załagodzi sytuację. Gdyby nie, miał pod ręką inny rodzaj argumentów.