Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2019, 21:05   #184
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Kwiat romansu rośnie na pobojowisku....

[justuj]
- Mhmm czekolada...istny posiłek mistrzów - Uśmiechnęła się z wdzięcznością Hana przyjmując podareki. - Masz ochotę na tą obiecaną herbatę? - Zapytała lekko w zabiegu oddalenia przygnębiających efektów zdarzeń tego dnia.
- No… tak, oczywiście. A to już? W sumie miała być wieczorem? - Ryo spojrzał na słońce na niebie. Była dopiero godzina 17. W sumie to wypadałoby jakiś spóźniony obiad czy wczesną kolację…
- Cóż jak tak ci zalezy na gwiazdach do herbaty to możesz się przyłączyć do mnie i iść zjeść jakiś obiad...albo wczesną kolację. - Zaśmiała się Hana, naukowiec był zabawny. - Albo możesz mnie znależć później jak sam masz coś do zrobienia wcześniej. - Dała mu na wszelkie wypadek drogę wyjścia jakby miał coś do zrobienia albo po prostu nie chciał spędzać z nią 100% czasu w końcu byli dorosłymi ludźmi. Choćby w rozmowach potrzebowali urozmaicenia.
- Wiesz co… - Zamyślił się na chwilę Ryo, robiąc specjalnie przesadnie poważną minę, a na jego ustach czaił się uśmiech -... jeśli chcesz, możemy spędzić od teraz resztę dnia razem - Mrugnął do niej wielce nonszlancko, co i tak wyszło nadal w komicznym tonie.
- Yosh..- Przytaknęła Heo , po czym zaplotła swoją rękę w jego by wyglądało jakby to on ją wziął pod rękę. - [/i]To zabierz mnie na tą wczesną kolację. [/i]- Uraczyła go naprawdę szczerym uroczym uśmiechem i lekko pociągnęła w stronę namiotu kuchennego.
- To co dzisiaj poleca szef kuchni? - Miyazaki spytał… pilotkę.
- Instant Noodle? - Zapytała ciekawie Ryo, w końcu było to coś co wystarczy zalać woda i odczekać a dzisiaj nie mieli świeżego mięsa. - Po prostu tęsknie za porządnym pszennym makaronem, z wieprzowiną, jajkiem, kolendra sosoem sojowym, rzepką i ostrą kapustą...ale zadowolę się tymi zalewanymi wodą. - Szli powoli, dzień jeszcze się nie skończył.


- Hej Alanie, czy mamy może coś zjadliwego na podniebienie naszej pilotki? Tęskni za domowymi przysmakami… - Ryotaro zagadnął Woodsa, będącego w końcu odpowiedzialnym(nadal?) za zapasy ekspedycji. "Zaopatrzeniowiec" przez chwilę przyglądał się parce dziwnym spojrzeniem, w końcu jednak niby się w miarę miło uśmiechnął.
- Makaron jest, instant. Wołowinki puszka gdzieś też powinna być. Jajka… z puszki, sosik też się znajdzie, reszty nie mamy - Powiedział Alan, kręcąc się między skrzyniami, i wyciągając to stąd to stamtąd, wspomniane rzeczy…
- No dobra pokaż mi przyprawy coś się zaimprowizuje. - Powiedziała z uśmiechem Hana. Zaopatrzeniowiec zrobił o co prosiła i po paru chwilach cała trójka zajęła kuchnię polową. Ustawili duży garnek na bulion mniejszy na makaron. Ryo zajął się krojeniem jajek na połówki, potem wołowiny na cienkie plastry. Nie mieli świeżej kolendry ani żadnej zieleniny ale mieli odpowiedniki w puszkach więc używali ich. Wiedzieli że zupa będzie mniej kolorowa i ładna dla oka czym odznaczała się japońska kuchnia ale tak naprawdę efekt końcowy był tak naprawdę nie tak ważny. Wspólne gotowanie było ważne. Małe rozmowy, podjadanie, wymienianie różnic w gotowaniu jakie każde z nich wyniosło z domu.
Allan też z nimi koniec końców siedział i znajdywał co chwila jakiś zamiennik. Hana zajęła się przyprawianiem bulionu co jakiś czas dając spróbować Ryo na małej łyżce.
Cały proces trochę trwał i jego czasie parę osób się przewinęło przez kuchnię. Obdarzając całą trójkę zdziwionym spojrzeniem. Najwidoczniej nie ogarniali jak w po takim wydarzeniu jak dzisiaj można się po prostu wyłączyć i zająć się czymś normalnym.
- Yosh - Skomentował Ryo kiedy układał pokrojone dodatki na ciepłym makaronie w czterech talerzach. Parę kolejnych już czekało na przygarnięcie przez innych. Chwilowo w kuchni znajdowała się Hana, Allan, Ryo i Collins który dołączył nie dawno i widząc co się dzieje usiadł i czekał aż skończą przygotowywać posiłek.
Hana zalazła wszystkie talerze bulionem i wraz z naukowcem podali je reszcie.
- Zapomnieliśmy o pałeczkach .- Powiedziała do Ryo a ten się zaśmiał łapiąc widelec i nakręcając na niego trochę makaronu niczym spaghetti.- Cóż i tak sprofanowaliśmy te noodle. - Odpowiedział widząc jak Hana uśmiecha się do niego też biorąc widelec.
- No pałeczki nie są na standardowym wyposażeniu. - Dodał Allan. - Przynieście mi patyki to wam wystrugam.
Collins zakasłał a w jego oczy zaszkliły się trochę. - Ostry ten makaron. - Nito się pożalił ni to pochwalił. Na pewno poczuł ilość przypraw w zatokach.
- No te zupy są dość wyraziste z zasady. - Przyznała Hana sama doprawiając sobie swoją ostrą pastą chili jaką zrobiła z dostępnych przypraw.
Zupa wprawdzie wyglądała jak coś co dostaje się w średniej jakości azjatyckiej restauracji, ale była smaczna...jeśli ktoś lubi mocniej przyprawione zupy z makaronem. Jeśli byli tacy co woleli rozgotowane nijakie jedzenie to cóż..więcej dla nich.
Po jakimś czasie dosiadły się do nich kolejne osoby zwabione zapachem roznoszącym się w okolicy stołówki.
Gdy towarzystwo podjadło, i w sumie się zaczęło rozchodzić… zjawił się Major. Miał przy sobie karabin "T" i trochę sprzętu, jakieś szelki i takie tam dodatki dla najemników…
- Hana Heo! - Odezwał się głośno za Azjatką.
Pilotka odwróciła się jak oparzona prądem. Brzmiało jakby znowu miała kłopoty. - Tak!- Powiedziała odruchowo już pewna że ma kłopoty. - Znaczy jestem.
- To rzeczy od Cooke - Baker wyciągnął je w stronę Hany -Jej się raczej przez dłuższy czas już nie przydadzą - Powiedział, a towarzyszący Azjatce Ryo uniósł nieco brwi w zdumieniu.
Hana popatrzyła ze zainteresowaniem na Majora. Owszem w stanie Cook rzeczy raczej się jej nie przydadzą ale nie widziała co ona ma z tym do rzeczy. - Owszem nie będzie z nich na razie korzystać...mam je gdzieś czy komuś zanieść? - Zapytała ostrożnie i czekała na dalsze instrukcje.
- Czy już mam żałować tej decyzji? - Warknął Major i wepchnął to co trzymał wprost w piersi Azjatki, więc czy chciała, czy nie, złapała je.
- A ponoć piloci inteligentni. Teraz to twoje rzeczy! - Dodał, i odwrócił się na pięcie, odchodząc.
Pilotka stała jeszcze moment skołowana co się stało. I nie zdążyła nawet zareagować na obrazę. - To się naprawdę stało? - Odwróciła się do Ryo szukając potwierdzenia że to co się stało nie było efektem udaru słonecznego.
- Emmm… gratuluję awansu? - Stwierdził Azjata, robiąc rozbrajającą minę.
- Trochę nie tak myślałam że moja ścieżka kariery się potoczy. - Odpowiedziała a potem uśmiechnęła się kiedy pewna realizacja nawiedziła jej głowę. - Hej czy to znaczy że mogę chodzić nad rzekę bez obstawy? - Zastanowiła się na głos przeglądając rzeczy ‘T’.
- Czy teraz to nie ty jesteś ową obstawą? - Mrugnął do niej wymownie Ryo.
- Tak...masz racje jestem. - Hana wyszczerzyła ząbki w uśmiechu. - Chociaż chyba powinnam się zaznajomić z tym. - Podniosła wymownie trzymane rzeczy. - Wiesz żeby nie było że się uczę w ostatniej chwili…...Chcesz mi pomóc?
- Oczywiście… mój ty damski Rambo - Wypalił nagle Miyazaki i się lekko roześmiał.
- Rambo? - Zapytała nie łapiąc tego porównania, kiedy ruszyli w stronę jej namiotu.
- Później ci wytłumaczę - Azjata tym razem uśmiechnął się sympatycznie.
Koło namiotu Hana sprawdziła karabin z upewniając się że jest zabezpieczony, tak jak pokazywał jej Curran na polanie odłożyła go na chwilę. Przejrzała resztę rzeczy: szelki z osprzętem, cztery zapasowe magazynki, nóż wojskowy, latarka...i tym podobne.
Ryo pomógł jej z szelkami i dostosowaniem ich do jej mniejszej niż najemniczka budowy. A także logistycznym pod nią umiejscowieniem dodatkowych rzeczy.
Koniec końców skończyli siedząc przed jej namiotem popijając tą obiecaną herbatę komentując od czasu do czasy życie obozu. Hana doczekała się wyjaśnienia czym, a właściwie kim jest “Rambo”.
- Jak się czujesz po tym całym szalonym dniu?- Zapytała w końcu Hana, przypominając sobie jego reakcje na polanie po jego pomocy Dr. Lie w zszywaniu ‘T’.
- Jeszcze się jakoś trzymam - Stwierdził z dobrą miną do złej gry naukowiec - A ty? - Spojrzał jej prosto w oczy.
Hana milczałą i cienie różnych emocji wpłyneły na jej twarz. - Nie najlepiej, ale jeszcze się jakoś trzymam...ja wiem że tamci nas zaatakowali ale jednak to byli ludzie. Czuje się źle z tym co się stało. Potrzeba wyższa i samoobrona…ale jednak to się stało było złe. - Wyjęła z plecaka złotą monetę i pokazała Ryo. - Znalazłam ją na tego dnia kiedy znalazłam was. Hiszpańska. Już z tym rozmawiałam z Sierżantem Curranem. Wydaje się że tamci spotkali już ‘innych’ ludzi i z tego co wiem o historii świata to nie dostali najlepszej wizytówki o ‘innych’. - Wzięła głęboki oddech. - Po dzisiejszym raczej ich opinia się nie zmieni...to się nie może dobrze skończyć. Jak o tym myślę to mnie to przeraża i najchętniej uciekłabym na te swoje terytorium. Niby drapieżniki i wielkie owady ale byłam tam chyba niewidzialna.
- No… tak - Stwierdził wielce "naukowo" Ryo, oglądając przez chwilę monetę, nim oddał ją Hanie - Wielka cywilizacja i jej wpływ, na wszystko czego dotknie. Ale nie będę tu smucił. Domyślam się, iż Major całą wyprawę klasyfikuje już jako "totalnie zagrożoną", czy jak oni tam po wojskowemu to określają. Teraz więc pewnie najemnicy postarają się wszelkimi sposobami uzyskać kontakt ze światem zewnętrznym, i opuszczamy wyspę! - Dodał już sympatyczniej.
Hana położyła głowę na ramieniu naukowca i dodała z nutą melancholii. - Chcę żeby nam się udało...ale uważam że dobrze mieć plan B. Jestem tutaj dłużej, chyba bardziej niż wy chce się już stąd wydostać...ale z każdym dniem będzie nam trudniej. Świat na nas nie czeka. Dla mnie już jest jak coś z opowiadań Si-Fi. Za ile czasu będziemy historycznym artefaktem jak ta monety czy tamci ludzie?
- Hano… - Odezwał się niespodziewanie cichym tonem Ryo, jednocześnie obejmując ją ramieniem -Czy… czy chciałabyś tu zostać? Tylko ze mną… na zawsze? - Jego usta znalazły się blisko policzka kobiety.
Hana Przekrzywiła lekko głowę by spojrzeć na niego. Lekko się uśmiechnęła. Uznała że mówi to by poprawić jej humor. Było to naprawðe słodkie. - Z tobą, niezależnie czy tam czy tu…- Powiedziała ostrożnie, podejmując temat teoretyzowania o przyszłości. - … byłoby mi na pewno raźniej.
A po chwili w przypływie chęci posmakowania życia dodała. - Dzisiaj chciałabym byś został na noc.
Został, znaczy poleciał po prezent i wrócił. Było naprawdę miło i dosyć wczesne "położenie się spać" zdawało się dobrze im zrobić.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 01-08-2019 o 08:10. Powód: Przywracanie porzadku logiki czaso-przestzreni.
Obca jest offline