Bohaterowie byli zabarykadowaniu w pokoju i zdawali sobie w jakimś stopniu sprawę z sytuacji w jakiej się znajdowali. Łóżko z pewnością powinno zatrzymać na jakiś czas przeciwników, jeśli Ci mieliby intencje, aby dostać się do trojga ludzi.
Oswald słyszał z pewnością wszystko najlepiej, był nawet w stanie ocenić, że jest tam jakieś 10 ludzi i kilku na dole, niemal każdy z nich tak samo parszywie cuchnął. Jednym z nich był z pewnością sam karczmarz.
Po chwili dało się słyszeć jak drzwi do pokoju Randulfa zostają otwarte, nie wywarzone, nie zniszczone, a zwyczajnie otwarte. Następnie jeden z ludzi:
- Nikogo tu nie ma, do nędzy miał tu być jeden, mówiłeś, że wynajęli tutaj pokoje
- Jest jeszcze jeden, może poszli wszyscy do jednego - zabrzmiał głos karczmarza
Po chwili dało się słyszeć, jak ktoś wkłada klucz do drzwi i je przekręca, następnie chce otworzyć drzwi, które tylko uderzyły o łóżko przystawione do samego wejścia.
- Zabarykadowali się psia mac, pewnie są w środku!!
- Otwierać drzwi, bo ja tam wejdziemy to pożałujecie tego, nie macie gdzie uciekać, przyszliście w niewłaściwe miejsce!
Po chwili ktoś zaczął uderzać ciałem w drzwi, które zaczęły coraz to mocniej odpychać łóżko. Wyglądało na to, że jeśli kilku z nich zacznie robić to na raz to może im się udać. Czasu nie było wiele.