Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2019, 20:41   #32
Balzamoon
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację

* Przed kościołem *

Jeremi chwilę przyglądał się herbowi i czuł jak zimne ciarki chodzą mu po plecach.
~ Jako szarakowi grzbiet przetrąci. ~ pomyślał z przestrachem. Gdy Nawoja wspomniała nazwisko jego szwagra zazgrzytał zębami i szybko, opłotkami ruszył w stronę kościoła. Widząc że główne wejście jest zamknięte podszedł do bocznych drzwiczek prowadzących na zakrystię. Wiedzący szarpnął za uchwyt, ale drzwi stawiły niespodziewany opór. Wyglądało na to że ktoś zablokował je od wewnątrz. Przekląwszy po cichu, ale za to paskudnie Jeremi skierował się do głównego wejścia. Słysząc zaś odgłos zasuwanych rygli przestał się bawić w subtelności i załomotał pięścią krzycząc.
- Pan przyjechali na włości! Otwierać a głowy pochylić przed szlachetnym panem, coby się na nas nie zezłościł! Otwierać i wychodzić bo Stwórca i krol nasz pan znów nam przewodnika przysyła! - wiedział że złego losu nie da się już uniknąć, trzeba było łeb pochylić i sprawić by nowy pan łaskawszym okiem spojrzał na niego i jego rodzinę.
- Co tak stoicie barany jedne, na kolana i dziękować panu że jeszcze biczem nie potraktował, żeście herbu pańskiego nie poznali! - zdzielił kułakiem i jednego i drugiego młynarczyka, samemu do ziemi kłaniając się rycerzowi.

* Wewnątrz kościoła *

- To może i trza by otworzyć? - odezwała się silnym głosem Maryna - zawszeć lepiej tak aniżeli by nas tu spalić żywcem mieli - wzdrygnęła się wyraźnie szukając wzrokiem potwierdzenia w oczach Racimira lub kapłana - Zresztą jeślik to naprawde nose pony toć trza ich przywitoć a nie przed niemi światyni drzwi zawieroć. Dyć tak się nie godzi. - dodała już ciszej.

- To głos wuja jest… - syknął niecierpliwie Luther do swych rodzicieli gdy Niemysł zwrócił się do pana ojca - Dajcie pójść. Toć by Jeremi nie wołał darmo... -
Młody piwowar co prawda nieposłuszeństwa, czy z braku czasu, czy woli, ojcu nie okazał, ale znać było, że siedzieć w świątyni gdy takie zamieszanie na dworcu, mu się nie uśmiechało. Wsparcia u rodzeństwa nie miał jednak co szukać. Mads i Malwina zawszeć matuli słuchali, a Rutka jako tylko Mieszko powiódł ją za dłoń do paleniska to po jej cielęcym spojrzeniu znać było, że choćby i na morowe bagniska mógł ją ministrant wywieźć.

Wewnątrz zabarykadowanej świątyni Arnika spojrzała na męża i zacisnęła usta. Nie była już tak spięta, ale nadal zmartwienie malowało się na jej twarzy. Przysunęła się Horsta, jakby chcąc się skryć w jego ramionach.
- Idźcie z Lutherem. Ja zostanę z resztą. - szepnęła tak by nikt nie podsłuchał.

* Przed kościołem *

Gdy Nawoja powiedziała że chce odejść, wiedźmiarz chwycił ją za rękę i cicho powiedział.
- Ten nowy pan to z tych co mieczem i batem rządzą, a nie dobrym słowem. Zważ co mówię i trzymaj głowę nisko dziewko. - po czym ją puścił. Swoje zrobił, ostrzegł. Nie jego sprawą było że młynarz dzieci swoje rozpuścił jak furmański bicz. Ale tego że Światożar się na niego zamierzył darować nie miał zamiaru. Co jak co ale szczeniaki powinny wiedzieć gdzie ich miejsce.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche
Balzamoon jest offline