Dave przyzwyczaił się już do tradycji Alice odnośnie nucenia. Było to nawet miłą alternatywą wobec ciągłego buczenia silnika i kamyków uderzających o karoserie. Przez większość podroży siedział wtulony w kąt swojego miejsca, z kapeluszem zarzuconym na nos. Zwykle samochody kojarzyły mu się z ciągłą gotowością i pilnowaniem aby nikt nie odstrzelił klienta. Tutaj nie miał zbytnio kogo pilnować, bo znajdował się w otoczeniu niezłych wojaków, wręcz uginających się od nadmiaru sprzętu. Mógł więc sobie na to pozwolić.
Gdy początkowo usłyszał, ze mają ruszyć na zwiad wyobrażał sobie długą wyprawę przez pustkowia, a tutaj zapowiadało się na raczej szybką akcję.
- Popieram Alice. Skoro już byliście w tym domu to trzeba sprawdzić inne drogi. Zawsze lepiej mieć jakąś w zapasie.
__________________ you will never walk alone |