Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec
- No to mówisz Alice, że ktoś mnie odwołał ze stanowiska i awansował na to miejsce ciebie? Cholera i nikt mi nic o tym nie powiedział? - Andy uniósł brwi w udanym zdziwieniu gdy przetrwał wybuch babskich scen i żali. Naiwnie sądził, że tą drobną różnicę zdań z domku mają za sobą. No ale widać nie. Widać blondi postanowiła sprawę załatwić po babsku. Czyli mieć żal i focha do końca życia. Za to, że nie wykonała jego rozkazu w podbramkowej, niebezpiecznej sytuacji. Bo miała inny pomysł na życie. I dlatego teraz po babsku miała mieć prawo fochać się na niego do końca życia. A gdy robiła sobie przerwę na bycie wkurzoną babą to przypominała sobie, że jest przecieć profesjonalistką z doświadczeniem. Właśnie dlatego jak na profesjonalistkę przystało, potrafiła schować swoje uprzedzenia w buty i zająć się przydzielonym zadaniem jakie wykonywali dla dobra obu pociągów. Tak, bardzo profesjonalne podejście.
- No a skoro Sloan mnie nie odwołał to znaczy, że nadal pełnię swoją fuchę. Czyli prowadzę tą wyprawę rozpoznawczą. A wy mi podlegacie. Tak to tutaj działa. - pokiwał głową zerkając na siedzącą obok blondynę.
- Cytryna 1 do Generała
. - złapał za swoją krótkofalówkę i wywołał pociągową bazę.
- Mamy drobne problemy z podległością służbową. Przypomnijcie mi kto dowodzi tą wyprawą rozpoznawczą do Millerstown. Bo coś chyba trafiły nam się rozbieżne poglądy na ten temat. - zapytał i puścił przycisk nadawania czekając na odpowiedź z Generała.