Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2019, 15:06   #430
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Lepiej być drugorzędnym piratem, niż pieskiem na smyczy urzędników - wywarczał Fernandez - Nie za ciasną masz obrożę?
Odepchnął Wróbla i najwyraźniej chciał mu poluzować obroże cięciem rapiera. Ten jednak nie znając szlachetnych intencji adwersarza wygiął się w tył aż siadając tyłkiem na piętach by przepuścić ostrze nad sobą. Ostrze, które mogło rozwiązać jego wszystkie problemy za jednym zamachem!
Niesiony siłą rozpędu Fernandez minął Kubę, a ten niczym sprężyna skoczył na nogi i ciął błyskawicznie. Żal było patrzeć Kubie, ale wiedział że nie miał innego wyjścia. Patrzył jak pada na druk, wprost do rynsztoka. Nie było już ratunku. Odcięte pióro estalijskiego łabędzia nasiąkało gnojówką.

- Ale taki miły, żeby przyjąć pierwszy cios nie będziesz, czyż nie?- Makara uśmiechnęła się zadziornie, szykując się do walki.
- Kultura osobista ma swoje granice - odparł z uśmiechem Rodrigo i zupełnie nie po gentelmeńsku spróbował nadziać Makarę na rapier. Elfka wywinęła się z ostatniej chwili tnąc go przez pierś, ale tylko skrzesała iskry trafiając w ostrze lewaka, którym się zasłonił. Zrobiła dwa kroki, kątem oka śledząc jego cień, i cięła nisko. Na kostkę. Lecz nogi Rodrigo już tam nie było. Zmienił rytm i obszedł ją piruetem tnąc płasko. Dziewczyna przypadła nisko do ziemi czując podmuch mijających ją o cal ostrzy. Wiedziała, że gdy zrobi następny krok, przez ułamek sekundy będzie musiał utrzymać pozycję budując siłę ciosu, który planował jej zadać. Jeśli trafi będzie po sprawie. Skróciła dystans, cięła na krzyż i odskoczyła. Koszula z piersi Rodrigo spłynęła na bruk. Na jego umięśnionym torsie znać było tylko dwie cienkie podchodzące krwią linie.
- Chętnie nadziałbym cię na coś innego niż stal, moja pani - uśmiechnął się z uznaniem, ale i z żalem - niestety, służba nie drużba.

Przeciwnik Anathema odskoczył blokując rozkręconym łańcuchem ciosy mnicha. Uderzył podstępnie drugim końcem łańcucha. Chcąc kotwiczką rozorać ramię Anathema, ale ten gotów na coś takiego zgiął się w uniku i skrócił dystans uderzając. Cios, który powinien oszołomić wroga nie doszedł do celu. Lecz to mnich wiedział tuż przed uderzeniem. Widział pętle z łańcucha owijającą jego nadgarstek. Wiedział kiedy przeciwnik zaciśnie łańcuch i kiedy nagłym skrętem ciała przerzuci go.
Anathem już w powietrzu obrócił się i wylądowała miękko. Rozluźniona dłoń wysunęła się z zwojów łańcucha ledwo zarysowana przez kolce. Niczym natchniony, rozpoczął unik w momencie gdy wróg rzucał kotwiczką. Ta ciągnąc za sobą łańcuch minęła go o dłoń. Tylko błysk w oku przeciwnika sprawił, że Anathem zerknął w tył. Kotwiczka okręciła się wokół słupka podtrzymującego dach nad kramem. I nie była to dobra wiadomość. Przeciwnik szarpnął łańcuch, słupek pękł, a dach runął na mnicha. Ciężkie dachówki niczym grad spadły na barki Anathema haratając skórę na plecach i ramionach.

Vince otwierał właśnie drzwi, gdy w ramiona padł mu osobnik o zapachu gorzelni w letni upalny dzień. Z piersi sterczał mu nóż, więc Vince odruchowo puścił go by nie było na niego. W końcu któż by mu uwierzył, że osobnik już taki był, gdy go grubas spotkał.
Ale rzut oka na niewyjściową twarz przekonał go, że spotkał ziomka. No cóż, może słowo spotkał nie do końca oddaje istotę sprawy, ale ziomek to ziomek. Prawda?
Z ulicy usłyszał głos Wróbla, szczęk stali i okrzyki. Nie byłby sobą, gdyby pomyślał zanim wyskoczył na ulicę. I tak stanął oko w oko z osobnikiem z nożami do rzucania w garściach. Śmierć zajrzała mu w oczy, ale śmierć dobrze odziana. Świsnął nóż. Vince spojrzał za siebie, na drgający w futrynie nóż i powiedział:
- Poważnie? Jestem grubszy niż te drzwi, a ty kurwa spudłowałeś?



Fernandez - draśnięcie dzięki “To tylko draśnięcie”
Rodrigo - jw
Anathem - jw
Rzut nożownika był tak fatalny, że aż dałem mu ujemny atut na kolejną turę
Olaf - jego status jest nieznany. Nie pamiętam czy mi zgłaszał nieobecność, a PW z czasu jego bytności już dawno musiałem skasować, więc by go nie skrzywdzić przypadkiem, udawajmy, że reszta zapomina o Olafie

 
Mike jest offline