Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2019, 11:32   #224
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Randulf z Oswaldem mieli chwilę czasu na powzięcie kolejnych działań. Decyzja zapadła szybko, bohaterowie odziali zbroje, które to leżały na wozie. Byli też pewni, że wóz przeczesywano, rzeczy były mocno po przewracane, a może nawet kilku brakowało, jednak w tej chwili nie miało to większego znaczenia. Zaledwie po chwili byli gotowi do dalszej ucieczki. W tym czasie w ich towarzystwie pojawił się i kruk, którym najprawdopodobniej była Morwena.

Oswald dobijając swojego wierzchowca odczuwał ogromną złość, przez chwilę nawet miał wrażenie, jak gdyby jego ciało się zaczęło powiększać a ubranie naprężać, jednak słowa Randulfa lekko go uspokoiły. Towarzysze znali się nie od dzisiaj i mieli na siebie wpływ. Jednak bohater odczuwał, że jeżeli pojawią się jakieś dodatkowe nerwy może być ciężko zatrzymać reakcję.

Randulf postanowił użyć swoich umiejętności i dotknąć swojego martwego już wierzchowca.

Poczuł ciepło zwierzęcia, które właśnie umarło, długo już na nim podróżując miał pewnego rodzaju więź, która z pewnością była mocna, przygłuszyło to przez chwilę wizję jaką bohater oczekiwał, jednak dosłownie moment później, bohater zamknął oczy i stał w stajni. Do środka wbiegł Roland, a za nim jakieś trzy zakapturzone postaci. Człowiek stał przy koniach czekając na nich aż ci podejdą bliżej:
- Tutaj trzy zdrowe, zgodnie z obietnicą
- Na co do cholery jeszcze czekasz, spieprzaj stąd –
powiedział pierwszy swym ochrypłym głosem
Roland wyglądał cały czas na przestraszonego, stał ciągle oddalony od postaci. Gdy ci kazali mu sobie iść, ten pośpiesznie okrężnie wybiegł ze stajni.
Bohater czuł pewnego rodzaju chłód, trzy postaci rzuciły się na konie, jednemu z nich spadł kaptur, był to nikt inny jak właśnie dawno temu spotkany nekromanta z krypty, tan sam, który pojawił się w wizji przy ołtarzu.


Dwie pozostałe postaci były ciężej do rozpoznania, jednak bohater miał wrażenie, że jedna z nich to demon z wizji w nocy, ten sam którego przestraszył się kot. Bohater widząc jak istoty wysysają krew raniąc wierzgające się zwierzęta, nie mógł wytrzymać i musiał wrócić do teraźniejszości.
Otwierając oczy poczuł ciepło przy nosie, który to okazała się stróżka krwi. Krwawienie udało się szybko zatamować, jednak mógł być to niepokojący znak.



Oswald w tym czasie wydawało się, jak gdyby dogadał się z krukiem, który wzbił się w powietrze obejrzał się i wylądował trochę dalej. Bohaterowie mając sprawdzony obszar ruszyli za nim. Kruk jednak nie był w stanie być do końca pewnym jeśli chodziło o teren, bo byli na zabudowanym obszarze, jednak był pewny tego co widział na ulicach. Bohaterowie oddalali się od karczmy, będąc w nowym miejscu czuli się niepewnie, jednym z atutów był kruk, który to z góry widział więcej i mógł w porę zareagować. Oswald starał się nasłuchiwać wszelkich dźwięków jakie do niego z każdej strony dochodziły, zaś Randulf korzystając ze swoich umiejętności tropicielskich starał się szacował obszar i możliwe zagrożenia.
Ptaszysko wzbił się w powietrzę i zobaczyło, że coś się porusza. Poruszało się jednak nie tylko na tyłach, ale także na przodzie. Były to dziesiątki cieni, nie tylko cieni ludzi, ale i cieni, czyli stworzeń z jakimi bohaterowie mieli już do czynienia, zbliżały się w ich stronę, dzieliły ich dosłownie minuty, było ich wiele, zbyt wiele. Należało podjąć kolejną decyzje. Morwena odczuwała pewnego rodzaju zmęczenie będąc w formie kruka, były to mieszane doznania zarówno fizyczne jak i psychiczne, takie, jak gdyby napierania ciała, lekki mętlik w głowie.
 
Inferian jest offline