Zwolniony z odprawy RA-7 ruszył wykonywać pokładowe obowiązki. Nie był droidem serwisowym i jego zaradność na pomniejszej jednostce zostawiała nieco do życzenia. Co nie przeszkadzało mu ostatecznie wykonywać przewidziane pracę w nieco powolnym tempie. Teraz przezbrojony na dyspensor piany plastalowej, kierował się do luku zewnętrznego przewidzianego dla droidów astronawigacyjnych.
- Zgadzam się z Osobą Kelsan. Naprawy są niezbędne. RA-7 zabezpieczy na krótki moment ubytek w poszyciu. Będę mógł wtedy zdjąć blokadę z drzwi. Potrzeba będzie w krótkim czasie otworzyć drzwi przy użyciu siły i zabezpieczyć ubytek od wewnątrz łatą plastalową. Wtedy RA-7 będzie mógł wrócić na pokład, a statek będzie gotowy do krótkiego skoku.
SID milczał przez chwilę. Czuł się... dziwnie w zaistniałej sytuacji. Odmiennie. A wynikało to z faktu, że powinien teraz unikać Imperium. Szybka analiza algorytmów krzemowego rdzenia zdała mu się ponadto obrzydliwa. Był jednostką w pełni samodzielną. Całkowicie autonomiczną. Okazało się jednak, że pewne zapisy nosiły znamiona imperialnego uwarunkowania. A analiza bieżącej sytuacji, w każdej z obranych dróg sugerowała układ z aparatem Imperium. Czy rozkład prawdopodobieństw rzeczywiście mógł być aż tak jednoznaczny?
Na razie postanowił przemilczeć tę zmienną przed Osobą Tempest i poddać się później dalszej autoanalizie gdy danych będzie więcej.
- Jestem w stanie wytypować piętnaście portów planetarnych, kometarnych i kosmicznych w pobliskich układach. Jedenaście podlega jurysdykcji Imperium. Trzy to instalacje industrialne należące do karteli. Jeden to opuszczona imperialna stacja ekstrakcji trytu. Ostatnie dane sugerują, że może być zajęta przez drobnych piratów, paserów i szmuglerów.
By pozbyć się nieprzyjemnego uczucia, raz jeszcze zagłębił się w danych pobranych z Sorii. Tym razem postanowił przeszukać dziennik pokładowy i odtworzyć historię kosmicznej trasy głupiutkiej SI.