Rillae
Miejsce wyglądało na zwykła łaźnię. Cóż w sumie to logiczne. Do stolicy przybywali podróżni nawet w nocy więc interes prowadzony całą dobę wydawał się opłacalny. - Czym mogę Pani służyć? - Interesuje mnie ciepła kąpiel. Ile by mnie to wyniosło? – spytała Rillae -Cóż jeśli chodzi o zwykła kąpiel to świadczymy te usługi za dwie sztuki złota, wszelkie dodatkowe usługi jak olejki do kąpieli są odpłatne dodatkowo...
W tej sytuacji zdecydowałaś się na zwykłą kąpiel. W końcu Twoja sakiewka była prawie pusta. Kobieta poprowadziła Cię do mniejszej sali. W podłodze znajdowała się napełniona gorącą woda wnęka zaś przy niej leżało mydło i ręcznik. -Miłej kąpieli-rzekła kobieta po zainkasowaniu opłaty.
Gdy już zostałaś sama rozebrałaś się do naga i zanurzyłaś w wodzie. Kąpiel w gorącej wodzie była bardzo relaksująca. Szczególnie po całodziennej podróży. Nie spieszyłaś się dokładnie obmyłaś swoje ciało. Gdy byłaś już czysta wysuszyłaś się i ubrałaś. Odświeżona czułaś się o wiele lepiej. Czas najwyższy aby opuścić łaźnię. Nessik
Powoli skradałeś się w głąb wąskiej uliczki ukrywając się za skrzyniami i beczkami stojącymi przy ścianach. Zauważyłeś że na jej końcu stoi zakapturzona postać. Zbliżyłeś się na tyle na ile mogłeś. Widziałeś teraz dokładniej nową postać. Długa siwa broda łysiejąca głowa. Szata w jaskrawych barwach. To musiał być jakiś mag. -Kim u licha jesteś? Oczekiwaliśmy Lotara...-zapytał sztyleciarz. -Jestem Ormus... Lotar ma zbyt wiele ważnych spraw aby spotykać się z plebsem-odparł mag. -Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz... Bizon zaczynaj!-zawołał do wielkoluda.
Bizon wyciągnął z kieszeni małą kostkę i wypowiedziawszy słowo którego Ty nie zdołałeś usłyszeć jakby wycelował nim w maga. Z kostki popłynął fioletowy promień unieruchamiając czarodzieja i odbierając mu głos. -Widzisz Lotar jednak znalazł dla nas czas... i zlecił nam pewne zadanko o którym Ty nie wiesz... Myślałeś że nie dowie się o zdradzie? Wy czarodzieje zawsze jesteście za cwani dlatego stajecie się nieostrożni... Cóż ostatni raz byłeś nieostrożny Ormusie...-rzekł i stanął za plecami maga.
Szybkim ruchem jeden z jego sztyletów poderżnął Ormusowi gardło. Ciało upadło bezwładnie na ziemię. Zbir zaczął obszukiwać truchło. Sakiewkę i kilka innych rzeczy schował do kieszeni. -No to teraz zajmij się tą małą pluskwą za tamtą skrzynią i możemy iść.-rzucił spokojnie do towarzysza który odwrócił się w Twoim kierunku.
Wycelował w Ciebie kostkę i wypowiedziawszy jakieś słowo patrzył jak pędzi ku Tobie promień. Momentalnie zostałeś sparaliżowany. Gość ze sztyletami podszedł do Ciebie. -Widzisz kurduplu... mogę Cię zabić ale mam dobry humor więc tego nie zrobię...-zabrał cały Twój ekwipunek i sakiewkę.-A gdybyś mnie kiedyś szukał to zwą mnie Prax a to jest Bizon. Ale zemsta może Cię więcej kosztować niż by się mogło wydawać.-zaczęli się oddalać. -A gdyby Cię to interesowało to odzyskasz możliwość ruchu za godzinę...-rzucił na pożegnanie. Selna
Służący zmierzył Cię wzrokiem. Na twą prośbę o wezwanie pana zareagował w prosty i logiczny sposób. Odmówił gdyż "jego Pan nie ma zwyczaju wychodzić na powitanie każdemu obdartusowi". Cóż Twoja tunika faktycznie była zaplamiona krwią i miejscami porozdzierana. A Ty wodząca swym nieprzytomnym wzrokiem przypominałaś zwykła mieszkankę rynsztoków. Tak czy inaczej nie zdołałaś odpowiedzieć bo zemdlałaś. Gdy się ocknęłaś była już noc. Leżałaś naga w wielkim łożu z baldachimem. Twe rany opatrzono. Księżyc nieco rozświetlał ciemność jaka panowała w pokoju. Piękne meble, obrazy i dywan. Widać hrabia ulitował się nad Tobą... zgodnie z planem. Blacker - Ten bełt jest zatruty. Chcę, żebyś zbadał co to za trucizna, dowiedział się o niej jak najwięcej, skąd pochodzi, kto mógł być w jej posiadaniu, co mogłoby być na nią antidotum, oraz kto mógłby w posiadaniu antidotum być. Moja wdzięczność będzie tym większa im szybciej się z tym uwiniesz i tym mniejsza, im wolniej będziesz pracował. To jak, zajmiesz się tym, czy mam dalej cię przekonywać?
Gnom odwrócił się do Ciebie. -Drogi... Kacie. Ja żyje z takich zadań jak to... nawet nie wiesz ilu w tym mieście trucicieli... W każdym razie cena jest stała. Dwadzieścia pięć sztuk złota z czego piętnaście płatne z góry, rozumiesz chyba że zatruta osoba może nie dotrzeć na czas z pieniędzmi... Wszyscy alchemicy w mieście biorą tyle samo i tak samo długo pracują. Czyli dzień do dwóch dni. Zgłoś się jutro o tej porze... coś na pewno już będę wiedział.- odparł lekko znudzony gnom.
Zostawiłeś mu pieniądze i bełty po czym ruszyłeś do archiwum. Waliłeś do drzwi dobre piętnaście minut nim stary archiwista otworzył Ci drzwi w koszuli nocnej. Widać wybudziłeś go ze snu. No ale nie miałeś czasu do stracenia. Podał Ci wieloletnie rejestry egzekucji i skazańców którzy byli torturowani. Problem w tym że pracowałeś już wcześniej w innych miejscach i tamtych danych tu nie było. Wyszukałeś wielu Kordianów, Kemrików i innych mężczyzn jak i kilka kobiet. Wszyscy nie żyli, trafili do domu wariatów lub nie byli zdolni do dokonania zemsty. Więc była to Twoja wcześniejsza ofiara... ale która? Pozostawał alchemik i... może miejsce z którego strzelano? Coś mogło tam zostać po zamachowcu.
__________________ To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!! |