Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2019, 20:15   #79
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Misja w Yellowstone Park

To zadanie zaczęło się podobnie jak poprzednie. Znów drużyna leciała w gargulcu, ku swojemu celowi. Różnica była jednak w pułapie. Tym razem maszyna leciała bardzo nisko. Były też inne detale. Jak chociażby pakunek.


Atomowa bomba walizkowa nie wyglądała szczególnie imponująco. Ot metalowy cylinder w kolorze zielonym. Bo też była to broń, która wyszła z użycia jakieś pięć lub osiem lat temu. I została wyciągnięta z lamusa ledwie przed kilkoma dniami. Wymieniono zabezpieczenia i elektronikę, ale sam koncept bomki i konstrukcja były stare jak zimna wojna.
A choć lot przebiegał spokojnie, to nerwy wszystkich były napięte jak postronek. Wszyscy wszak pamiętali co się stało ostatnio.
Tym razem nie nastąpiła tragedia. Tym razem… wylądowali bezpiecznie. A potem nastąpiło rozładowanie sprzętu i ruszyli dalej.

Tym razem wygodnie w Peacemakerze. Fura była ciasna, ale własna. I co najważniejsze, mocno opancerzona i dobrze uzbrojona. No i lepiej jechać pojazdem niż telepać się kolejne kilometry na piechotę w ciężkim pancerzu i przy wyłączonym zasilaniu. Póki co misja szła jak z płatka. Droga może i była nierówna, ale duże koła wozu radziły sobie z tym bez problemu. Prowadząca pojazd Lili radziła sobie nieźle za kierownicą. A Russell obsługiwał systemy uzbrojenia.

A co do problemów…
Te pojawiły się szybko i znienacka. Dwa znane drużynie potworki wystrzeliły spod gruntu tuż przed pojazdem. Kolejne cztery przedzierały się tuż pod ziemią w ich kierunku. Sytuacja jednak była całkowicie odmienna od poprzedniego razu. Peacemaker był zbyt ciężki, zbyt szeroki i miał zbyt nisko położony środek ciężkości, by mogły go przewrócić na bok. A automatyczne działko 30 mm to było coś czego lekceważyć się nie dało, zwłaszcza gdy Giles przestawił je na amunicję przeciwpancerną o rdzeniach ze zubożonego uranu. Pojazd kierowany pewną ręką van Erp lawirował między atakującymi go stworkami, a Giles strzelał. Działko huczało wypluwając z siebie kolejne pociski, które dziurawiły pancerze bestii niczym cele na strzelnicy. Nawet warstwa gleby nie pomagała przy tak dużej sile penetrującej. Kilka krwawych wybuchów zakończyło żywot jednego stworka w ziemi, a potem drugiego. Reszta została rozszarpana salwami zarówno podczas ucieczki, jak i podczas nieudanych ataków na opancerzony wóz.
AST nie zatrzymali się tym razem. Nie było sensu marnować czasu na przyglądanie się trupom zabitych stworów.
Mieli misję do wykonania.

I kolejną przeszkodę do pokonania. Tym razem w postaci wioski.


Drewnianej … “ludzkiej” wioski, oświetlanej przez latarnie i zanurzonej w strugach deszczu. bowiem podczas podróży tutaj rozpętała się ulewa. Wioska składała się z dużych dwupiętrowych chat i wydawała się prawie wymarła. Prawie, bo nieliczni humanoidzi przemierzali ubłocone uliczki. I kolejny robił za wisielca leniwie kołysząc się na wietrze.
Wioska ta nie miała prawa tu istnieć. A jednak istniała… tak jak zamek.

Jones nakazał zatrzymać Peacemakera wśród zniszczonego lasu, który dawał mu pewną osłonę przed spojrzeniami z wsi. Wolvie rzekł przyglądając się sytuacji przez wizjer w pojeździe.
- Wolałbym nie zostawiać za sobą takiej niewiadomej, bo to potencjalne zagrożenie leżące na trasie naszego odwrotu. Nie chcę wtedy niespodzianek, więc potrzebuję trójki ochotników do przeprowadzenia zwiadu.- spojrzał za siebie dodając.- Nie wliczając Switch oczywiście, bo ona zgłasza się z automatu na ochotnika.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline