Połowa znalezionego skarbu?
Oferta była taka hojna, że aż nieprawdopodobna i Arthmyn był przekonany, że jest to nic innego, jak zwykłe naciąganie i próba przekupienia tych, co chcieli pracować dla Dwaina.
A pytanie zasadnicze brzmiało, czy w ogóle Bwalin (czy też Ishorgu - jak zwał tak zwał) miał zamiar po całej robocie zapłacić, czy też pozbyć się w taki czy inny sposób swych pracowników... i użyźnić parę metrów ogródka.
Zaklinacz chwilowo nie zamierzał mieszać się do rodzinnych porachunków. Zatrudniono go do zabicia smoka, a nie do walki z wrogami "króla" krasnoludów.
Ale, mimo wszystko, przygotował się do ewentualnego starcia. |