Sytuacja komplikowała się coraz bardziej, zdawało się, jak gdyby całe miasto było przeciw nim. Z każdej strony schodzili się ludzie, a u ich boku cienie, byli to w większości strażnicy, ale także zwyczajni mieszkańcy. Widział to nie tylko kruk z góry, ale i Oswald i Randulf ukryci pod wozem zapakowanym gnojem. Smród nie był tak wielki za sprawą temperatury, która oscylowała w okolicy 10 stopni. Ludzie przeszukiwali teren i kilku przeszło nawet dostatecznie blisko wozu, jednak ich nie zobaczyli. Zmieniło się to dopiero gdy na placu pojawiło się więcej cieni, które to, jak gdyby wyczuły obecność bohaterów. Jeden z nich nawet, jak gdyby uniósł zakapturzoną głowę ku niebu w miejsce, gdzie znajdowała się Morwena w postaci kruka. Stworzenia zbliżyły się do wozu i zaczęły swymi szponami zamachiwać się w kierunku bohaterów, niszcząc przy tym wóz jak i szarpiąc się z gnojem leżącym na nim.
W tym czasie zauważyli to także ludzie:
- Tutaj są, prędko!!
Bohaterowie zdążyli zobaczyć, że ludzie mają nie tylko bronie, ale także liny i sieci. Widząc bohaterów pod wozem szli po kilku z naprężoną siecią, jak gdyby chcieli na nich je rzucić. Na ten moment ludzi było z jakieś dwudziestu (8 strażników i 12 chłopów) i cieni 10. Lecz sytuacja zmieniała się z każdą minutą.