Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2019, 23:48   #23
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
-Jak już mówiłyśmy chciałyśmy napić się wina, żeby się rozgrzać. Uznałyśmy jednak, że w szerszym gronie będzie weselej. - powiedziała bardka stawiając butelkę pomiędzy nią i kapłanką a szlachcicami.

- Świetny pomysł, mi też jeszcze trochę zostało, choć nie tak dobre jak ten napój bogów którego próbowaliśmy w noc przed wyprawą, usiądźcie proszę to się napijemy.

Bardka ujęła butelkę w swe jasne dłonie i odkorkowała ją.
- Niestety nie mamy ze sobą żadnych naczyń do których moglibyśmy je nalać, także wbrew wszelkim dworskim etykietom musimy chyba zadowolić się piciem prosto z butelki. - uśmiechnęła się i zrobiła drobny łyk po czym podała butelkę kotce.

Przelotnie kocie oko powiodło na elfkę po czym przejęła butelkę i wpatrzona w mężczyzn dodała.
- I piciem po mnie, mam nadzieję że to nie problem? - Zapytała, ale w tym samym momencie uchyliła z butelki nieco, tyle by zmoczyć usta i posmakować wina. - Podobno picie z Tabaxi przynosi szczęście. - zażartowała i przysiadła się, wręczając butelkę najpierw Farshidowi.

-W takim razie raczenie się winem z kapłanką Tabaxi to chyba szczęście podwójne? - Rashad zlustrował kapłankę spojrzeniem z nieco cynicznym uśmiechem.

-Chyba że ma czarne futro, wtedy się wyrównuje. - odpowiedziała żartobliwie.

Chciwe łapska czarnoksiężnika porwały butelkę z dłoni kocicy a spragnione usta objęły szyjkę z wprawą karczemnego opoja. Odliczył trzy “gule” będące o tyle uniwersalną co prostacką miarą objętości i oderwał się z głośnym
- Ah! Tego mi było trzeba.
Otarł usta przedramieniem gdyż szata leżała zwinięta pod głową i zwrócił szkło właścicielce kiwając głową.
- Teraz kiedy już wszyscy wokół tak myślą możemy zacząć knuć! Chyba… - Zawiesił tu głos patrząc wymownie na obie niewiasty. - ..że przyświecał wam inny równie niecny cel.

Eladrinka spojrzała nieco speszonym wzrokiem, na Farshida gdy ten wspominał o knuciu, jednocześnie podając butelkę pominiętemu przez drugiego szlachcica, Rashadowi. Po chwili jednak, słysząc następne słowa mężczyzny roześmiała się.
-Niecny cel? Podejrzewasz takie niewinne niewiasty jak my o jakieś niegodne pomysły? - spytała próbując udawać powagę.

Rashad spojrzał z pewnym obrzydzeniem na to, jak prostacko ten czarownik pił wino, po czym wziął butelkę od Andraste i napił się z gracją.

Farshid uśmiechnął się słodko i fałszywie.
-Podejrzewam wszystkich. A czy o niegodne… to zależy czy ci się uda….
-Ah, mój drogi Farshidzie - Rashad przerwał czarownikowi, po tym również pociągnął łyk wina - znam Andraste, wiele razem przeszliśmy i uwierz mi że knucie nie leży w jej naturze - bardziej cieszenie się radością chwili.- mrugnął do niej. -A naszą szlachetną kapłankę również bym nie podejrzewał o takie niecne zamiary…

Błyszczące w mroku oczy tabaxi ślizgały się z lewej na prawą między nimi, a dziewczyna siedziała nadzwyczaj grzecznie i słuchała. Zaciekawienie zdradzał koniec jej ogona unoszący się nieco w górę by zawinąć lekko i opaść mięciutko. Zerknęła jeszcze przelotnie na Andraste i z słabym westchnięciem zwróciła do Rashada.

- Oh proszę mów mi po imieniu, od tych “szlachetności” zawsze mnie mdli.
Kiya przeniosła spojrzenie na Farshida i zapatrzyła się tajemniczo trochę dłużej niż powinna, rozmyślając o tym co było jeszcze niedawno w celi. Pozwoliła sobie na to tylko na moment, nim wróciła duszą do ciała.
- Może właśnie dlatego tak dobrze się razem dogadujemy? - skinęła na Eladrinkę. -Nie wiedziałam że aż tak dobrze się znacie, jak się poznaliście?

- Podczas jednego z moich występów. Długo by opowiadać. - odpowiedziała krótko bardka, nie zagłębiając się w szczegóły. Sięgnęła znów po butelkę i wzięła kolejny łyk.

Na wzmiankę o uczciwości Farshid jedynie się uśmiechnął tym razem szczerze i korzystając z kryjącego mimikę mroku nieznacznie ukłonił się elfce z uznaniem. Ten był jej i nawet nie był tego świadom. Z zamyślenia wyrwał go wzrok kociej kapłanki który poczuł na sobie, odwzajemnił spojrzenie tych wielkich oczu odbijających światło niczym dwa małe księżyce.
- A ty? Co ciebie sprowadza w nasze jakże skromne progi? Co za opowieści snują przy ogniskach kupcy Tabaxi wędrujący przez piaski?

Z tonu głosu wydawał się rzeczywiście zainteresowany jej odpowiedzią.
Przez drobny momencik kotka fuknęła rozbawiona tym jak Andraste uciekła od tematu, ale postanowiła że nie będzie złośliwie przyciskać o szczegóły. Posłała jej tylko krótkie, sugestywne i rozbawione spojrzenie, nim wróciło ono do Farshida. Na jego pytanie mina Yasumrae wyraźnie ostygła, a usta zamarły niemo, lekko rozchylone.

- To długa, przygnębiająca i mało szlachetna opowieść na którą raczej nikt dziś nie ma ochoty. - odezwała się w końcu, a po chwili dodała. - Ale w dużym skrócie? Przetrwanie i chęć życia. Mój świat trawiła długa wojna i głód. Wychodzi na to że.. dryfuję po świecie szukając wyspy którą mogłabym nazwać swoim domem. Przez chwilę była nią Saadia, a teraz..? Sama już nie wiem. - Oczy kocicy uważnie obserwowały Farshida. Mimo wszystko nie spodziewała się by szlachta mogła zrozumieć czym jest lęk przed głodem, ubóstwem i brakiem dachu nad głową. Krótkie cmoknięcie jej pyszczka przerwało ciszę.
- A co do opowieści kupców przy ognisku, to głównie żartują. Mogę was jedną taką uraczyć. - Kocica wystawiła nogi przed siebie, rozsiadając się wygodniej i krzyżując kostki długich łapek.

-Ludzki książę w odległym i bogatym królestwie uznał w końcu że czas się ożenić. Gdy ogłoszono radosną nowinę, prędko pojawiły się trzy piękne niewiasty rywalizujące o ten jakże prestiżowy tytuł. Nie wiedząc którą wybrać, książę ogłosił zawody które miały zadecydować o tym która stanie się jego żoną.

Każdej z kobiet wręczył tysiąc złotych monet i powiedział "Macie pięć dni aby wydać je wszystkie, potem wróćcie do mnie, a ja zadecyduję którą z was wezmę za żonę."

Po pięciu dniach kobiety wróciły. Pierwsza z nich stanęła w oszałamiająco pięknej sukni, błyszcząc nie mniej niż szafiry zdobiące jej szyję i powiedziała:

"Mój książę, wydałam wszystkie pieniądze na przepiękne suknie i klejnoty, aby być najpiękniejszą panną młodą jaką widziała ta kraina. Dla Ciebie, oczywiście."

Druga z kobiet, skłoniła się wdzięcznie i wskazała na bok gdzie znani handlarze prowadzili konia i kunsztownie wykonaną, błyszczącą zbroję.

"Mój książę, kupiłam Ci najwspanialszego ogiera i zbroję jaką można było dostać za ofiarowane przez Ciebie złoto, wszystko to, dla Ciebie."

Trzecia z kandydatek przyniosła ze sobą szkatułkę, którą otworzyła i rzekła:

"Mój książę, zainwestowałam całe Twoje złoto w przyprawy, sukna i sprzedałam je w sąsiednim królestwie, podwajając majątek który dostałam. I oto tu stoi, dla Ciebie mój Panie."

Następnie książę poszedł do swojego pokoju, aby ocenić wszystkie ich działania.

Po chwili zastanowienia wyszedł z decyzją: wybrał tę z największymi cyckami.


Bardka wybuchnęła śmiechem słysząc żart kapłanki.
No cóż… ten żart w dość dobry sposób obrazuje większość mężczyzn i to bez względu na rasę. Bez urazy panowie, wiadomo, że nie wszyscy są tacy. – skomentowała, próbując opanować śmiech.

Czarnoksiężnik również się uśmiechnął. Nie za szeroko, kącikiem ust ale uśmiechnął.
- Mam wrażenie że ta historia jest tak uniwersalna że gdzieś daleko jakiś goblin, smokowiec i drow opowiadają podobną. Z tą różnicą że drow dodatkowo dostaje punkty za opowiadanie niebezpiecznych dowcipów politycznych.

Powiódł wzrokiem po nogach kapłanki wyciągniętych swobodnie w ich niewielkim skądinąd namiocie tak blisko że mógłby je pogłaskać.
- To nie narzekanie, jeśli wszystkie ludy opowiadają podobne historie to coś w nich musi być. Coś wspólnego dla wszystkiego co żyje. Niezła przypowieść akurat z ust kapłanki celebrującej życie. Przypadek czy nas tu nawracasz Yasumrae?

Uniósł brwi przybierając pytający wyraz twarzy, i sięgnął po butelkę jeśli akurat była jego kolej.

- To już zależy od tego czy wierzysz w przypadki. - Odpowiedziała wyciągając swój ogon, na swoje kolana i głaszcząc w jego futrze w zamyśleniu.

- Znam dużo gorsze wyznania niż to które wyznaje Yasumrae.- Rashad zaśmiał się, popijając wino. -Zresztą mam wrażenie, ze ona jest z takich, które nawracają swoim działaniem i przykładem, a nie słowami, prawda? - Przypomniał sobie kompletny brak talentu dyplomatycznego którym wykazała się przy wezyrze.

Rashad! – rzuciła Andraste nieco pretensjonalnie, wyczuwając lekki przytyk wobec przyjaciółki w słowach szlachcica. Tymczasem Kiya ucichła nieco, skrępowana.

-Co mogę dla ciebie zrobić, moja urocza przyjaciółko? Widzę, że zdążyłyście się już dobrze poznać?

Tu cię zadziwię mój drogi, ale z Yasumrae poznałyśmy się jeszcze przed spotkaniem z Wezyrem. – odpowiedziała eladrinka. – Niedługo po tym jak widzieliśmy się ostatni raz, jeszcze na długo przed wizytą w pałacu. – dodała.

-No tak, interesująca grupa się nam zebrała, jak teraz o tym myślę, to widzę, że Wielki Wezyr roztropnie nas dobrał - potężni magowie, doświadczeni wojownicy, obyta w świecie i podróżach kapłanka….no i cudna bardka nie z tego świata - jak ktoś w końcu ma odnieść sukces w tej misji, to chyba tylko my? - odparł pewnym siebie tonem.

Z tak pozytywnym podejściem na pewno. – zaśmiała się bardka, przejmując jednocześnie butelkę z powrotem. Kiedy nią potrząsnęła wszystko wskazywało na to, że cała jej zawartość już się skończyła.
Chyba, na dziś starczy nam wina. – uśmiechnęła się do reszty odkładając pustą butelkę na bok.

- Tia.. - Yas spojrzała nieco marudnie na butelkę z której zdążyła tylko zwilżyć usta. Teraz żałowała że nie mieli kieliszków, przynajmniej każdy dostałby po równo, a chociaż niespecjalnie lubiła to przed sobą przyznać, czuła pewien pociąg do dobrych trunków i rozrywkowego spędzania wolnego czasu.

- Sugeruję rozkręcić jakoś naszą imprezę. Macie jakieś pomysły? - Kapłanka złączyła łapki w mieszance ekscytacji, niecierpliwości i nutki onieśmielenia, zerkając na zebranych.
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun
Kata jest offline