Franko spojrzał na swoją dłoń. Widział wyraźnie, ścięgna, mięśnie i kości. Skrzywił się z odrazą jak zobaczył jak to wszystko rusza się pod warstwą czerwonawego śluzu będącego jego krwią.
Spojrzał na potwora i zobaczył jak zza rogu wychodzi znajoma postać. Diabeł szedł z uśmiechem na twarzy i klaskał. Stukot jego butów echem rozchodził się po korytarzu. Klaskał powoli w jawnie wymuszony sposób.
-
Brawo Franko! Brawo!... Świetna walka mój czempionie. Najwyższy czas byś dokończył to co zacząłeś. Zniszcz go, zmieć tą istotę z powierzchni ziemi. Wyślij ją do Mnie! - diabeł uśmiechnał się szczerze -
Sam wiesz jakie czekają tam na niego przyjemności. - Diabeł wbił spojrzenie w okaleczonego włocha. Ten zaś nabrał powietrza i popatrzył na wpół odartą ze skóry twarzą w odzianego w garnitur zarządce piekieł.
-
Wal się!! - warknał i skoczył w drzwi labolatorium, w którym zostawił Tommiego. Skacząc w rynnę miał nadzieję, że uda mu się zatrzymać zanim wpadnie do basenu.