Dalacitus wychylił kolejny kielich alkoholu i uśmiechnął się szeroko. Jego twarz miała mocno zaróżowiony kolor, a ręce poruszały się nieco niezgrabnie. To było życie: jedzenie, mocny alkohol, przyjemna muzyka i przyzwoita pogoda. Brakowało mu tylko nagich kobiet i kawałka płaskiej, miękkiej powierzchni do pełni szczęścia. Cóż nie można mieć wszystkiego. Odstawił kubek i odtoczył się zgięty od libacji, mamrocząc coś pod nosem o wychodku.
***
Gdy tylko znikł z oczu swoim towarzyszom podróży natychmiast się wyprostował, po upojeniu nie było ani śladu. Postanowił przejść się po obozie, w poszukiwaniu jakichś podpowiedzi co do tożsamości nomadów. |