Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2019, 17:53   #24
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Dla monstrualnej modliszki ludzkie jedzenie, a co dopiero alkohol nie stanowiły problemu. Nie próbował się udzielać w libacji bardziej niż musiał grzecznie odpowiadając na toasty. Przynajmniej na tyle na ile uważał za słuszne. Nie można było powiedzieć aby jedzenie mu smakowało. To co ludziki nazywali przyprawami maskowało smak właściwej potrawy. Najchętniej kreen by spałaszował surowego mięsa. Najlepiej z elfa. Nie miał co tylko na to liczyć, a ci, których miał prowadzić na pewno by tego nie zrozumieli. Korzystał z chwili spokoju choć jego ciasny umysł kłopotały wielce pewne sprawy. Jednej nocy miał dwoje gości z czego jeden był dość bezczelny. Kreen normalnie nie lubił się wtrącać w sprawy ludzików, bo zawsze kończyło się dla niego źle, ale jego natura nad nim zwyciężyła. MUSIAŁ WIEDZIEĆ.

Cha'klach'cha poczekał grzecznie na moment w którym nomadzi zaczęli się zbierać do jakiejś ich kolejnej atrakcji świętowania. Położył wtedy mniejszą z czterech rąk na ramieniu Cartha zatrzymując go w miejscu.
- Mieliśmy pomówić. Mówmy - powiedział swoim złamanym wspólnym. Zwracając głowę do dowódcy patrzył na niego z góry czekając na coś wyraźnie.
Mężczyzna odsunął się od thri-kreena na odległość ramienia. Wolał trzymać go na oku i na odpowiedniej odległość.
- Mieliśmy? O czym chcesz rozmawiać?
- Ty dowódca, tak? - Padło pytanie.
- Dowódca karawany, tak.
- On twierdzi, ze tobą dowodzi - modliszka bezceremonialnie wskazała na arystokratę. - Kłamie?
Carth zaklął w myślach - i co teraz zrobić, żeby ten cholerny insekt nie rzucił się na Eupatryda?
- On jest głosem Domu, a głos Domu jest prawem. U nas, ludzi, nie ma jednego przywódcy decydującego o wszystkim. Ja jestem odpowiedzialny za pewne sprawy, a szacowny Eupatryd - za inne.
Nawet przy tych insektowych oczach było widać, że thri-kreen nimi wywrócił. Bardzo ludzki gest jak na insekta.
- Ale kto ważniejszy? Ty czy on? - zapytał ponownie ewidentnie uznając odpowiedź za niewystarczającą.
- W sprawach dowodzenia karawaną? Póki trwa ta wyprawa, ja, i tylko to powinno cię interesować - jego głos stwardniał - On posiada wyższą pozycję w naszym Domu, i może mi rozkazywać w pozostałych kwestiach.
- Szanujemy swoje kompe… umiejętności i doświadczenie. - dodał Eupatryd, który do tej pory przysłuchiwał się temu jak Carth radzi sobie w potyczce słownej. Szło mu bardzo dobrze, co wywołało delikatny uśmiech na opalonej twarzy arystokraty. - Może wydawać się to zupełnie obce, ale podział pozwala lepiej skupić się na swoich obowiązkach. -
Kreen zaskrobał nieprzyjemnie żuwaczkami. Przeniósł spojrzenie na arystokratę i z powrotem na dowódcę. Przez chwilę obu mierzył wzrokiem. W końcu zatrzymał się na arystokracie.
- Ty milcz. Twoje słowa są kłamliwe i burzą porządek. On dowodzi.
Carth przejechał dłonią po policzku.
Arystokrata uniósł rękę powstrzymując przewodnika przed odpowiedzią.
Jego oczy zwęziły się wytrzymując wzrok oczu modliszki przygotowując się na atak. W istocie, taka zniewaga gdyby była usłyszała przez innych z pewnością spotkałaby się z adekwatną reakcją. Eupatryd zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie w obecnej chwili pozwolić sobie na takie dyskusje, a tym bardziej na eskalację. Nie mógł tego też zostawić tak jak jest. Zastanawiał się jedynie w jaki sposób przeciągnąć kreena na swoją stronę? Nie mógł odwołać się do praw jakie stanowił, gdyż stojący przed nim rozmówca ich nie rozumiał. Nie mógł wyzwać kreena na pojedynek, ponieważ byli pomiędzy grupą nomadów na ciekawskim Kadirem. Poza tym, ze względu na swoją pozycję podniósłby rangę przewodnika, czego robić nie miał zamiaru. Ciekawe, czy to zbieg okoliczności, czy celowo kreen wybrał właśnie tak niewygodny moment?
To nie był dobry czas, ani miejsce na takie dyskusje. Zwrócił się więc bezpośrednio do Cartha.
- Omówimy sobie co z nim zrobić jak ruszymy dalej. - powiedział wskazując na przewodnika. - Skoro jednak uważa cię za swojego pana, upomnij go o odpowiednim zachowaniu i czekających go konsekwencjach.
Oddalił się zostawiając obydwu mężczyzn samym sobie.
Kreen zaskrobał żuwaczkami odwracając głowę aby usłyszeć decyzję dowódcy.
- Jeśli rozkażę ci słuchać jego poleceń, będziesz to robił - rzucił Carth nieznoszącym sprzeciwu tonem - Nie tobie decydować, kto dowodzi. To już rozstrzygnięte - wewnątrz mężczyzna aż się gotował. Jak ma wykonywać swoje zadanie, skoro głos Domu ma zamiar rzucać mu kłody pod nogi, żeby tylko pokazać, jaki jest ważny…
Thri-kreen skrzeknął cicho uderzając się w pierś przyjmując słowa dowódcy jako świętość. Jak mu powie, że słowa żmii są warte słuchania, to ich posłucha. Do tamtej pory zaś jedynym prawem był dla niego dowódca i jego własny osąd.
 
Asderuki jest offline