Vaida stała dalej z tyłu starając się jak zwykle nie rzucać w oczy. Nowy Pan był kimś kogo trza się było bać. Znów tak jak Boga, Kościoła, starego Eugeniusza. Dwór już dawno Vaida wiedziała, że przeklęty to i się dobrze składało, że Pany tam się zagnieżdżą. Lepiej mieć trwogę bezpiecznie w jednym miejscu a nie rozplenioną po całej osadzie.
Gospodarska córka szybko przekalkulowała sobie w głowie: Jej do lasu było najbliżej, Pany chciały drzewa a co z ziemią pod tym drzewem?
Sie przepali, sie przeora... - pomyślała.
Kobieta wiedziała, że skoro msza się skończy trzeba będzie iść ostrzyć siekierę.
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us. |