Vantrag zbliżył się do Cantha zaraz po tym , gdy ten zakończył rozmowę z Eupatrydem. Liczył na to, że dowódca pojmie przekaz.
-Canth.- skinął głową- Widzę, że jesteś rozchwytywany. Liczę jednak, że i ze mną zamienisz że dwa zdania.
- Tak? - dowódca odpowiedział lakonicznie, przyglądając się gwardziście uważnie.
-Mam do Ciebie konkretne pytanie, ale zanim je zadam, chcę zadać inne. - przerwał na moment. Spod maski widać było jedynie, że spogląda uważnie w stronę rozmówcy. - Co o mnie wiesz? Nie pytam bez powodu. To po prostu ułatwi nam dalsze relacje.
- To jakaś zagadka? Zajmujesz się ochroną Eupatryda. A co jeszcze powinienem wiedzieć? - odpowiedział, zaskoczony nietypowym pytaniem.
- To nie zagadka Canth. Wydajesz się bystry. Pewnie wiesz, że nie tylko tym się tu zajmuję. Podzielisz się swoimi domysłami? Jestem ich niezmiernie ciekaw. - ton głosu nie zgadzał żadnej emocji.
- Służysz bezpośrednio Ojcu Założycielowi, i pilnujesz Eupatryda - rzucił, z naciskiem na "pilnujesz". Pracował kiedyś z gwardzistami i wiedział, że ich zadania nigdy nie są tak proste, ale nie miał zamiaru nic insynuować.
- Pudło, ale rozumiem co masz na myśli. Tak się składa, że pilnuję wszystkich poza nim. To duży chłopiec i potrafi o siebie zadbać. Jego strata byłaby dla domu bolesna, ale nie jest niezastąpiony. - rozejrzał się wokół, jakby sprawdzając czy nikt nie słucha tego, co ma zamiar powiedzieć. -Jego misja jest ważniejsza, a wiem, że wśród nas jest ktoś, komu zależy, żeby się nie powiodła. Myślę, że obaj dobrze wiemy, że nie chodzi tu o ustanowienie nowego szlaku handlowego.
Canth ledwie zauważalnie skinął głową na potwierdzenie słów gwardzisty - Masz jakieś konkretne podejrzenia? -
- Jeszcze nie. Na razie wykluczyłem Ciebie. Możliwe, że błędnie. Nawet jeśli to nic na tym nie tracę. - pokiwał głową, jakby przytakiwał na coś - Zadam Ci teraz obiecane pytanie. Komu jesteś lojalny Canth? Tak naprawdę lojalny. Poza sobą samym oczywiście.
- Mojemu Domowi, a czemu miałbym być? - zapytał ze szczerym zdziwieniem i oburzeniem. Gwardzista pozwalał sobie zdecydowanie wiele - I czy myślisz, że gdybym nie był mu lojalny, odpowiedziałbym inaczej? -
- Widzisz… Ja odpowiedziałbym inaczej. Jestem lojalny swojemu bezpośredniemu przełożonemu. W tym wypadku faktycznie można by uznać to za jedno i to samo, ale gdyby za sterami domu stanął ktoś inny, musiałbym poważnie rozważyć swoją dalszą służbę. Ludzie są bardziej lojalni wobec ludzi niż instytucji. - znowu pokiwał głową - Niemniej, jeżeli taka jest Twoja odpowiedź to niech tak zostanie. Być może zechcę to kiedyś sprawdzić. Dziękuję za rozmowę Canth. - skinął głową, dając do zrozumienia, że nie ma nic więcej do dodania.
***
Zarówno ruiny, jak i nietypowe znalezisko wydawały się Gwardziście mocno podejrzane. Nie podobało mu się również, jak Łotr wyrywał się do położenia na czaszce swoich lepkich rączek. Wystąpił do przodu, stając między Dalacitusem, a postumentem.
- Nie wiem czemu, ale pachnie mi tu zasadzką. - poruszał głową, jakby faktycznie próbował coś wywąchać. - Co robimy? - zapytał, spoglądając to na Cantha, to na Eupatryda.