Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2019, 11:14   #58
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Marysia i Arnika


- To nie twoja wina Patryk. To mebel był stary i zaniedbany - Marysia starała się podtrzymać brata na duchu. - To ja przepraszam, że Cię nie upilnowałam - powiedziała szczerze, a ich spojrzenia połączyły się porozumiewawczo.
- Stało się, bo głupie pomysły się cie trzymają - stwierdziła na to Arnika z tonem nagany, który tylko doświadczona matka potrafiła mieć. - Ciesz się, żeś karku nie połamał. A następnym razem pomyśl dwa razy co się może stać, zanim coś zrobisz - pouczała Patryka.
- Przepraszam - wymamrotał chłopiec płaczliwym głosem.

Marysia chciała jakoś pocieszyć brata, ale zanim to zrobiła, zagadał do niej jeden z nowo przybyłych. W pierwszej chwili nie bardzo wiedziała co odpowiedzieć obcemu mężczyźnie.
- Yyy... nie narozrabiał, to był wypadek - sprostowała spokojnie. - Nie wiem czy pomoc... Chyba damy sobie radę? - spytała spoglądając na znachorkę. - Jest pan magiem? - spytała od razu, tym razem spoglądając na niego. Jeśli obcy znał się na czarach i mógł natychmiast uzdrowić Patryka, nie należało lekceważyć jego oferty pomocy.

Intendent przez moment przyglądał się Marysi zdziwiony, po czym wybuchnął głośnym śmiechem.
- Magiem? A to ci dopiero! - zapytał, z trudem opanowując śmiech. - Niestety nie, zacna niewiasto. Ale może chociaż usłużę ramieniem w razie potrzeby!

Marysia nie zrozumiała co tak rozbawiło tego pana. Szkoda, że nie był magiem. To aż tak niespotykane? Ale skoro nie znał się on na czarach, to niewiele im przyjdzie z jego pomocy. Bez czarów nie zamienią zranionej ręki na zdrowe ramię, co i tak nie miałoby sensu... I tu Marysia nie była do końca pewna o co chodzi, gdyż nie głodowali tak, żeby jeść ludzi - poczynając od czyjegoś ramienia. Jeśli jednak chciał ich odprowadzić, to przecież każde z ich trojga znało drogę o wiele lepiej niż on.
- Dziękujemy za ofertę, ale poradzimy sobie - zaczęła Marysia i spojrzała na Arnikę.
- Nie ma potrzeby panie, żeby pan kłopotał się i zajmował tak błahą sprawą jak to niesforne dziecko - powiedziała pani Grolsch do mężczyzny. - Nogi nie złamał, więc dojdzie do domu o własnych siłach, a nawet gdyby, to nie śmieli byśmy zajmować was - zapewniła z lekkim uśmiechem. - Pan wybaczy, ale muszę mu to czym prędzej zawinąć, żeby był jak najszybciej sprawny do pracy - dodała i pociągnęła chłopca za sobą, idąc do swojego domostwa.
Marysia zgadzała się ze słowami koleżanki i kiwnęła głową na zgodę, choć sama aż tak uprzejmie by tego nie powiedziała.

Mężczyzna skłonił się, przyjmując odmowę z pewną nutką niezadowolenia. Zerknął jeszcze ostatni raz na Marysię, po czym udał się w stronę wozu.
Kobiety z rannym chłopcem bez ociągania oddaliły się.

- Miej baczanie na tego mężczyznę - przestrzegła Arnika, gdy znalazły się daleko od wozów i postronnych uszu nieznajomych. - Tak jak i pozostałych obcych. Najlepiej, żebyś w ich obecności nigdy sama nie była. To tyczy wszystkich panien we wiosce - ostatnie zdanie powiedziała z wyraźnym zmartwieniem. - Takim to ufać nie można, bo może mili z pozoru to nie wiadomo jakie prawdziwe rzeczy w głowie mają.
- A tak było miło i spokojnie - pożaliła się Marysia. - Jeśli tak, to może warto uprzedzić pozostałe dziewczyny - zasugerowała nieśmiało.
Znachorka pokiwała głową na jej słowa.
- Koniecznie trzeba to zrobić - zgodziła się z tym pomysłem.
 
Mekow jest offline