Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2019, 13:39   #358
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Sunan zamrugała i zarumieniła się.
- Miałam na myśli między nami, w końcu jesteśmy rodzeństwem - wytłumaczyła. Jednak wstała i zaczęła się rozbierać. Najpierw zdjęła bluzkę, a następnie spodnie. Miała na sobie ładną, czarną, koronkową bieliznę, która podkreślała jej jasną skórę i pasowała do długich czarnych włosów. Rzeczywiście jej ciało zmieniło się w pełni.
- Jeszcze? - zapytała stając przed nim i obracając się.
- Rozbierz się całkowicie, następnie usiądź na łóżku i rozchyl nogi. Chcę zobaczyć efekt mojej pracy - poprosił. - Mam nadzieję, że nie poczujesz się z tego powodu zbyt niekomfortowo. Dlatego jeżeli byłoby to niezgodne z twoimi uczuciami w sposób rażący, to nie będę cię do tego zmuszał. Choć wolałbym, żebyś zastosowała się do mojej prośby.
Zauważył, że jej oczy ani razu nie rozbłysły na niebiesko. Czy po prostu nie nadszedł na to jeszcze czas? A może nie wpłynął na Sunan w ten sam sposób, co na Alexieia i Ninę?
- Uprawialiśmy z sobą seks, to prawda. To wywraca nasz zwyczajny światopogląd i jest w sprzeczności z tak zwaną moralnością, ale tylko dzięki temu jesteś teraz w swojej obecnej formie. Czy wiesz, w jaki sposób to uczyniłem?
- Paranormalnie i ogromem energii? Już mi nieco Nina wyjaśniała… W końcu spłodziłeś jej smoka, trudno było o tym nie pogadać - wzruszyła ramionami. Zsunęła z siebie majtki i zdjęła stanik, a następnie całkowicie naga weszła na łóżko, usiadła mu na kolanach i rozchyliła uda.
Zdecydowanie uczynił z niej w pełni prawdziwą i sprawną kobietę.
Prasert patrzył przez chwilę.
- Dobra, dziękuję ci - rzekł. - Wow… - szepnął ciszej. - Chyba naprawdę jestem cudotwórcą - powiedział bardziej do siebie, niż do Sunan.
To naprawdę budowało ego. Jednak Privat wciąż miał wrażenie, że nie zrobił tego on, lecz ktoś inny kierował jego… Czym? Ciałem? Przecież to nie ciałem wyrzeźbił z Sunan kobietę. Wolą? Nie, kontrolował się w pełni. Mocą? Jednak to on wypowiedział formułę, zaklinając narządy siostry do przekształcenia się.
- Teraz możesz mi opowiedzieć o tych wielokrotnych orgazmach - zażartował. - Jesteś chyba jedyną osobą na planecie, która jest w stanie dobrze je wyjaśnić facetowi - uśmiechnął się pod nosem.
- To tak jakbyś… Hm… No faceci dochodzą raz a dobrze. A kobiety tak jakby dużo lżej, ale mogą to robić tak jak serią z karabinu. Co nie znaczy, że zawsze tak jest, czasem dochodzą tak jak my, raz a tak że nie mogą się ruszyć, albo omdlewają z rozkoszy. To wszystko zależy od sposobu stymulacji. Wyjaśniłam? - zapytała, składając nogi, schodząc z łóżka i zaczynając się ubierać. Kiedy obróciła się tyłem, stojąc teraz bliżej łóżka, dostrzegł na jej lędźwiach bladoniebieski symbol, przypominający delikatny tatuaż. Nie był pewien co przedstawiał, ale był trójkątem skierowanym w pozycji kielicha, dwoma rogami w górę, a pojedynczym w dół. Zapewne nie widział błysków w jej oczach, bo jego energia skumulowała się w jej ciele w innym miejscu niż w całym organizmie. W tym miejscu, tak jakby ją naznaczył darem od swej mocy.
Dlaczego taki trójkąt? Po chwili Prasert uznał, że symbolizował macicę, która z grubsza miała taki kształt. A może kobiece łono. Albo to było jakieś logo charakterystyczne typowo dla Phecdy.
- Wyjaśniłaś. Zdaje się, że miałaś całkiem pracowite dwa tygodnie, skoro tak dobrze wszystko rozumiesz - odpowiedział Privat, uśmiechając się lekko. - Chcesz uprawiać ze mną seks? To nie jest propozycja, tylko rzeczywiste pytanie. Odpowiadaj szczerze.
- Nie czuję takiej potrzeby. Zresztą, masz dziewczynę - zauważyła i uśmiechnęła się. Wyglądało na to, że Sunan nie była rzeczywiście pod wpływem jego energii tak jak pozostali. Mógł więc powoli zacząć kategoryzować skutki wpływu swojej mocy. Tymczasem Sunan ubrała się ponownie i poprawiła włosy, odgarniając je do tyłu. Była bardzo ładna.
- Ciekawe, że wspomniałaś o tym, że mam dziewczynę, ale nie o byciu twoim bratem - Prasert uśmiechnął się półgębkiem. - Zauważyłaś, że masz na lędźwiach niebieski tatuaż? Z tyłu, powyżej pośladków. Dość duży. Kiedy powstał? - zapytał Privat. - I czy mogłabyś mi proszę podać tę szklankę z wodą - poprosił. - Chce mi się pić.
Sunan nalała mu wody i podała.
- Zauważyłam. Załapałam, że musiał powstać po tym, jak moje ciało się zmieniło, więc to tak trochę, jakbym była oznakowana stempelkiem ‘Created by miracle of Prasert’, albo coś takiego - zażartowała.
- Nie planowałem tego. Jednak skoro już jest… noś to z dumą - powiedział, przyjmując wodę. - A powiedz mi… co robiliście przez te dwa tygodnie. Możesz mi po kolei powiedzieć co się wydarzyło, odkąd się obudziłaś? No właśnie, jak to było… wyklułaś się sama z tego kokona, czy ktoś ci pomógł? Jaka była reakcja Waruna? Jak on się z tym wszystkim czuje…? W ogóle… pamiętasz, żeby brać leki antykoncepcyjne?
- Wyklułam się sama po kilku dniach. Kokon stał się taki bardzo delikatny i łatwo było go rozedrzeć. Warun się nie martwił, wygląda na to, że uspokoiłeś go i to, że to twoja moc mnie zmieniała. Co robiliśmy, no… Przenieśliśmy się z Bangkoku tutaj, rozmawiałam z rodzicami i pomogłam Ninie wymyślić powód naszej wyprowadzki. Dalej, Nina posłała kupę ludzi do Bangkoku, śledzą… Sakchaia. Szczerze, miałam nadzieję, by ukręcili mu głowę, ale Nina chciała poczekać z decyzją na twoją pobudkę. Byłam już u ginekologa. Okazało się, że gdy się zmieniłam, to mimo doświadczenia, wyszłam jako dziewica, więc Warun miał ze mną trochę pracy. Tak biorę antykoncepcję… Postanowiłam, że będę mieć dzieci, gdy już będę na to gotowa - zdała mu pełny raport.
- Tak właściwie… jesteś bardziej gotowa niż kiedykolwiek wcześniej - Prasert uśmiechnął się lekko. - A dlaczego śledziła tego Sakchaia? Czemu w ogóle o nim pomyślała? Przecież nie kazałem jej nic robić z nim. Jak nasi rodzice to przyjęli? Nie dziwili się, czemu do nich nie zadzwoniłem i nie pożegnałem się? No i co to za powód naszej wyprowadzki? Dobrze, gdybym sam również go poznał… - Privat uśmiechnął się jakby z przekąsem.
- Gdy ustalaliśmy co mamy dalej robić w mieście, Warun rzucił o tym, że Mali zginęła przez Sakchaia, a i ja miałam do dodania parę groszy w temacie tego gościa. Dlatego właśnie uznała, że należy się nim zająć. W prezencie dla ciebie no i dla mnie… A powód naszej wyprowadzki… Nina ci nie mówiła? - zapytała zaskoczona.
- Miałeś wypadek, no i musiała wywieźć cię za granicę, bo tu służby zdrowia są lepsze i tańsze niż u nas… dlatego nie kontaktowałeś się z nimi, bo powiedzieliśmy, że wpadłeś w śpiączkę, a lekarz to potwierdził… No bo… Byłeś w śpiączce. Dobrze by było, gdybyś zadzwonił do nich wieczorem i powiedział, że już się zbudziłeś. Przestaną się martwić, bo dzwonią codziennie - wyjaśniła mu siostra.
- Zadzwonię do nich - obiecał Prasert. - Oficjalnie gdzie się znajduję? W którym ośrodku? Powiedzieliście im, że lecimy do Ravenny? Mimo wszystko nie uważasz, że to jest trochę dziwne? To, że Nina chciała zająć się jakimś przypadkowym gościem, o którym nigdy wcześniej jej nie wspominałem. Co Ninę obchodzi jakaś Mali i to, że był twoim klientem. Tak właściwie pokazał mi twoje zdjęcia, ale chyba nie potraktował cię jakoś szczególnie okrutnie? Gorzej niż pozostali klienci? A nawet jeśli, to i tak ciekawe, że Nina zdecydowała się marnować zasoby IBPI tak po prostu, dla zachcianki. Nie prosiłem ją o to. Nie zrozum mnie źle, jestem wdzięczny, ale jeszcze bardziej zaskoczony.
Sunan zmarszczyła lekko brwi.
- Do tego będziesz musiał zapytać ją, ale zdaje mi się, że Warun wyjaśnił jej sytuację, jaka miała miejsce wcześniej i dlaczego znalazł się w szpitalu. Ja wyjaśniłam, że Sakchai jednak nie był tak miłym klientem, jak inni. Bo nie był. Ona natomiast uznała, że dobrze mieć go na oku, skoro wasze kłopoty zaczęły się od niego i tej Mali - wytłumaczyła.
- Hmm… - mruknął pod nosem Prasert.
- Kobiety robią dziwne rzeczy z miłości, dziwne, że nie przyniosła ci jego głowy na srebrnej tacy. Ona cię serio bardzo kocha - powiedziała Sunan.
- Jest Koordynatorem nie z powodu potęgi swoich uczuć, ale rozumowania. I albo kryje się za tym coś więcej, albo może dowolnie rozporządzać swoimi detektywami i nikt jej w ogóle nie patrzy na ręce. Jak tak, to ma bardzo silną pozycję. Ja obawiałbym się używać zasobów firmy… i nie mówię tutaj o pieniądzach, ale też ludziach, o narażaniu życia i zdrowia ludzi. W imię bądź co bądź prywatnej sprawy. Może jest w tym coś, o czym nie wiemy - wzruszył ramionami. - Może Sakchai jednak jest zamieszany w coś paranormalnego. Zapytam ją o to. Możesz ją do mnie poprosić. Jak dawno Han i Warun pojechali na zakupy?
- Zaraz ją zawołam. A Warun i Han powinni lada chwila wrócić o ile już tego nie zrobili. Pójdę sprawdzić. Jeśli wrócili to zawołać ich do ciebie? - zapytała Sunan. Chyba wcześniej nie zastanawiała się zbyt dokładnie nad motywacją Niny i ta wydała jej się też może odrobinę podejrzana.
- Tak, tak zróbmy - poprosił Prasert. - Dziękuję. Czy mogę cię o coś prosić? - zapytał. - Poza tym wszystkim, co już powiedziałem.
Czuł się trochę jak Ojciec Chrzestny. Leżał sobie w tym łóżeczku i ludzie przychodzili do niego osobno i z nim rozmawiali. Darząc go szacunkiem i miłością. Prasert uznał, że jak się nad tym zastanowić, było w tym coś przerażającego. Choć wydawało się to również marzeniem.
- Słucham? - zapytała Sunan, zaciekawiona o co chciał ją poprosić. Uśmiechnęła się, ale widać było, że powoli zamierzała już opuścić pokój brata, by poszukać Waruna.
- Pocałuj mnie, siostro - powiedział Prasert i uśmiechnął się do niej lekko.
Sunan uśmiechnęła się lekko, podeszła do niego i pocałowała go. Lekko, niewinnie, w usta. jej były miękkie i ciepłe. Zaraz cofnęła się, znów odgarnęła włosy za ucho i ruszyła do wyjścia.
Prasert ponownie został sam. Odnotował, że im więcej czasu mijało, tym czuł się lepiej. Zdecydowanie powoli jednak zaczynał czuć się głodny.

Po chwili wróciła do pomieszczenia Nina. Miała na sobie inne ubranie. Tym razem założyła spódniczkę i pasującą do niej koszulę z guzikami z przodu. Niosła też tace z jedzeniem, jakby wiedziała, że Privat był głodny, nawet jeśli jeszcze jej o tym nie powiedział.
- Sunan mówiła, że chciałeś abym przyszła. Przyniosłam ci też jedzenie. Mamy zupę, jest lekka, zwłaszcza na twój żołądek, który dłuższy czas nie przyjmował normalnie pokarmu - wyjaśniła i postawiła wszystko na szafce. Podeszła i usiadła na brzegu łóżka. Wtedy dopiero Prasert zauważył, czy bardziej usłyszał, że coś poruszało się za nią. Po chwili nad jej lewym ramieniem Naga wystawiła głowę. Musiała siedzieć zaczepiona pazurkami na jej plecach.

Prasert błyskawicznie zapomniał o wszystkim. A już miał pytać, jak go żywili. Czy tylko glukozą dożylnie czy może miał sondę dojelitową.
- Naga! - krzyknął i wyciągnął rękę w stronę smoka.
Jego serce biło głośno i szybko. Obawiał się, że Naga go nie rozpozna i nie będzie chciała do niego… zeskoczyć? Podlecieć? Privat w ogóle nie obawiał się o swoje bezpieczeństwo. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że smok może już zionąć ogniem, a co dopiero, że mógłby go podpalić. Dla niego wykluł się dosłownie przed chwilą. Choć minęły dwa tygodnie. Czy powiększył się od tego czasu?
Była odrobinę większa, tak jak mówiła wcześniej Nina, wielkości młodego kurczaka. Przeszła Ninie na ramię, a ona zdjęła ją delikatnie.
- Jeszcze nie lata - smoczątko wydało skrzeknięcie i zdecydowanie wierciło się, bo chciało dostać do niego. Prasert to wyczuwał i wyczuwała to też Nina, bo uśmiechnęła się, a jej oczy zabłyszczały.
- Rozpoznaje nas, zawsze. A gdy czegoś potrzebuje, woła nas telepatycznie - powiedziała, po czym postawiła Nagę na łóżku. Ta zaraz podniosła się i zaczęła człapać po pościeli, wbiegając na brzuch Privata. Oparła się łapkami o jego klatkę piersiową i zaczęła lizać go po szyi, szczęce i twarzy. Była radosna i szczęśliwa. Cieszyła się, że tata wrócił.
A Prasert tak samo się cieszył. Pocałował ją w sam środek paszczy, a potem po bokach. Łuski Nagi były ciepłe i piękne. Wydawały się stworzone z niezwykle drogich szafirów.
- Prawdziwy cud… Phecda tworzyła na przestrzeni tysiącleci dużo różnych, magicznych stworzeń. Nie wybrałbym jednak żadnego innego - rzekł i przytulił smoka.
Zamknął oczy i próbował sięgnąć wewnątrz siebie. Do tego miejsca, w którym znajdowała się Phecda. Chciał ją dotknąć, rozbudzić nieco. Privat nie chciał wejść w Imago, lecz pragnął, żeby Gwiazda zobaczyła swoje dzieło. Ciekawiło go również, jak Naga na to zareaguje.
Usłyszał wesołe skrzeknięcie. Wyczuł stan błogiego spokoju, który go ogarnął. Poczuł, jak Gwiazda popatrzyła na Nagę jego oczami, a smoczątko na nią. Przytuliło się, a on pogładził je po łebku i szyi. Miał wrażenie, że przepełnia go radość i duma. Phecda wycofała się, ale pozostało uczucie, które powiedziało mu, że to dopiero początek jego drogi. Jednak wyczuł, że nie musiał się spieszyć.
- Pytałeś mnie też co z pająkiem i rośliną. Roślina ma swój własny pokój, tymczasem pająk zamieszkał w ogrodzie. Stanowi nam wspaniałego łapacza owadów, a także system alarmowy. Jego pajęczyny w końcu są wrażliwe na pociągnięcia, gdy coś się o nie zaczepi. Pomyślałam, że to pomysłowe, a te stworzenia, są niezwykle inteligentne, nawet ta roślina rozumie co się do niej mówi, choć jest… Najbardziej jakby to ująć nastoletnia. Marudna, nie posłuszna i robi co chce. Jada owady, więc dogadują się z pająkiem. Nie nadawałam im jeszcze imion, postanowiłam poczekać z tym na ciebie - powiedziała i przechyliła się by pogłaskać Nagę po plecach.
- A ktoś by pomyślał, że właśnie nie będą się dogadywać, skoro żerują na tym samym… Chyba jest tutaj w Ravennie dużo owadów - Prasert uśmiechnął się lekko. - Jednak chciałem cię o coś zapytać…
Pogłaskał Nagę i pogłaskał jej głowę swoim policzkiem.
- Sunan wspomniała, że już wcześniej rozpoczęłaś polowanie na Sakchaia Benlenga. Nie rozumiem z jakiego powodu narażałaś detektywów IBPI, skoro nie prosiłem cię o zemstę. Masz jakiś dodatkowy cel, o którym nie wspomniałaś mojej siostrze? - zerknął na nią uważnie.
Nina kiwnęła głową.
- Twój niekolega zebrał w swojej kolekcji przedmiotów kilka takich o paranormalnych właściwościach. Nie wiemy czy był tego świadomy, czy nie, zdaje się jednak, że nie był, ponieważ gdyby był, już dawno by je wykorzystywał. Był pobocznym, nieobowiązkowym celem mojej misji. Głównym była księga. Jako że Warun o nim wspomniał, uznałam, że skoro był zamieszany w wasze nieszczęście, to jednak podejmiemy się tego zadania. Rzecz jasna musiałam dostać dodatkowe zezwolenie, ale wygląda na to, że IBPI chciało upiec i tę pieczeń na ogniu Bangkoku - wzruszyła ramionami.
- Mi to na rękę - stwierdziła. Naga tymczasem ułożyła się na brzuchu Praserta i zwinęła, chyba zamierzając tu spać.
- Okej - odpowiedział Privat. - W porządku. Jeszcze obrabujmy skurwysyna - zgodził się i kiwnął głową.
Poczuł się głupio, przeklinając przy Nadze. A potem poczuł się jeszcze głupiej, kiedy uzmysłowił sobie, jak dziwna to była reakcje z jego strony. Może smok był jego małym dzieckiem, ale raczej nie mógł go nauczyć złych manier, korzystając z “zakazanych słów”. Na samym końcu rozbawiło go to. Zachichotał pod nosem.
- Dobra, usiądź obok, mała - rzekł do smoka. - Tata jest głodny.
Wziął talerz i zaczął jeść.
- Wydaje się, że z Sunan wszystko w porządku - zagaił rozmowę. - Jesteś chyba jedyną zdrową psychicznie kobietą, która nie zerwała ze swoim chłopakiem na wieść o tym, że ten przespał się ze swoją siostrą. No i w sumie warto również wspomnieć trzech mężczyzn - uśmiechnął się lekko.
Nina powolutku przełożyła Nagę obok Praserta, po czym podała mu tacę z miską. Było do niej nalane tyle jedzenia, że nie było wielkiego prawdopodobieństwa, że się wyleje, no chyba że Privat spróbowałby jakoś bardzo gwałtownie poruszać przedmiotem.
- Tak jak mówiłam, mocno zmieniły mi się podejścia do pewnych spraw. Kocham cię, chcę żebyś był szczęśliwy, a moce Phecdy to ścisła część ciebie, więc czemu miałabym oponować. Poza tym, wszyscy cię zgodnie uwielbiamy, dlaczego miałabym być zła na nich, lub na ciebie - wzruszyła ramionami, znów siadając obok niego.
- Z zazdrości? Znaczy cieszę się, że masz taki otwarty umysł. To prawdziwe błogosławieństwo dla mnie. Okazało się, że tak naprawdę wcale nie znałem się przez całe moje życie. I oto jestem, uzależniony od seksu. I to w wyjątkowy sposób. Tak dosłowny, jak to tylko możliwe - zaśmiał się, ale krótko. - Bardzo ważne jest, żeby odpowiednio przygotować się na to pod względem psychicznym, inaczej posiadanie takich mocy mogłoby cię zabić od środka… Na szczęście Phecda czyni to wszystko takim… naturalnym i oczywistym. Nawet czystym. Chyba każdy, kto był częścią tego aktu i czuł moc tej gwiazdy, nie może sprzeciwiać się jej. I uważać za wynaturzenie. Nawet jeśli to wszystko jest tak nadnaturalne i kompletnie poza jakimikolwiek ziemskimi zasadami - mówił, patrząc na smoka. - Kiedy wracają Han i Warun? Dzwonili do ciebie? Sunan mówiła, że niedługo - dodał. - Chciałbym porozmawiać ze wszystkimi i pójść spać - wyjaśnił, dlaczego tak bardzo się dopytywał.
Nina kiwnęła głową, a w tym czasie rozległo się pukanie do drzwi. Za chwilę zajrzał przez nie Warun i zerknął na Ninę, a potem na Praserta.
- Sunan mówiła, że chciałeś z nami porozmawiać. Super, że już się zbudziłeś - powiedział.
- Możemy wejść? - zapytał, bo nie wiedział, czy Prasert chciał jeszcze gawędzić z Niną.
- Mam zostać, czy zabrać Nagę do drugiej sypialni? - zapytała Morozow.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline