Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2019, 13:41   #359
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
- Zostaw Nagę i wyjdź na chwilę. Miło cię witać, Warunie. Zaraz z tobą porozmawiam, wpuść pierwszego Hana - poprosił Prasert.
Uznał, że z Guirenem zamieni tylko kilka zdań, natomiast z Suttiratem mógł porozmawiać potencjalnie dłużej, dlatego wolał zostawić go na koniec.
Nina pochyliła się i ucałowała Praserta w policzek. Pogładziła drzemiącą Nagę, po czym wyszła, Warun tymczasem cofnął się na korytarz. Do pokoju wszedł Han. Najwyraźniej przyszli razem z Suttiratem.
- Wyglądasz dużo lepiej - stwierdził mężczyzna na powitanie. Podszedł dużo pewniej niż Alexiei i zatrzymał się przy samym łóżku Praserta. Zerknął na miskę zupy na tacce, a potem znów na niego. Zdawał się spokojny jak zazwyczaj.
- Usiądź - poprosił Privat. - Czy będzie wielkim nietaktem, jak będę jadł w twojej obecności? Nie mogę ci zaproponować drugiej miski, bo posiadam tylko tę. Choć jeśli jesteś głodny, to na pewno Nina ma więcej.
Rozmawianie na takie prozaiczne, uprzejme tematy wydawało się jeszcze dziwniejsze, niż poruszanie tego wszystkiego, co się działo wokół nich.
Jednak gdy tylko polecił mu usiąść, zauważył lekki błysk w jego oczach, a Guiren zrobił to bez zawahania.
- Nie szkodzi, jadłem przed wyjściem na zakupy. Nie krępuj się. Od dawna nic nie spożywałeś w normalny sposób, więc na pewno jesteś głodny… Choć twoje ciało dostawało odpowiednie substancje odżywcze - wyjaśnił mu Han. Zerknął na Nagę, która zaczęła cichutko pochrapywać.
- Czyż ten smok nie jest najcudowniejszą i najsłodszą istotą we wszechświecie? - zapytał Prasert, uśmiechając się do Nagi.
Miał ochotę przerzucić ją na grzbiet i miziać po brzuszku, ale wtedy obudziłby ją. Musiał więc się powstrzymać. Czasami życie było naprawdę ciężkie i wystawiało cię na prawdziwe próby.
- Co czujesz w związku z tym, że uprawialiśmy seks? - zapytał Prasert. - Alexiei wspomniał, że nie masz do mnie wyrzutów, ale chciałbym jeszcze ciebie zapytać w tej sprawie.
- Było mi dobrze. Tobie też było dobrze. Alexiei również czerpał z tego przyjemność. Nie mam żadnego żalu, jeśli o to pytasz. Co więcej, musiałem specjalnie zmienić swoją standardową bazę lokalizacji na Ravennę, by nie musieć oddalać się od ciebie. To jednak żaden problem. Czułbym problem, gdybym wrócił do Tokyo - wyjaśnił. Przechylił głowę.
- Nie opuszczę cię, chyba że rozkażesz mi inaczej - powiedział bardzo otwarcie. Był dużo bardziej bezpośredni niż Woronow, ale to zapewne dlatego, że w ich parze to on dominował, a przynajmniej częściej, jak się Privatowi zdawało.
- Nie rozkażę ci mnie opuścić. Chcę, żebyście obydwoje byli przy moim boku - odpowiedział Prasert. - Tylko dlaczego oboje tak czujecie? Skąd to nagłe oddanie? Jak ci się wydaje?
Już miał zadać pytanie, czy Han czuje się poddawany kontroli umysłu. Jak bardzo wola jego i Alexieia była wolna? Prasert nie chciał w sposób magiczny przytrzymywać przy sobie dwóch ludzi, którzy nie zrobili mu nic złego. Doszedł jednak do wniosku, że nie będzie o to pytał bezpośrednio. Dlaczego? Bał się odpowiedzi? Nie chciał jej sugerować Guirenowi?
- To zapewne dlatego, że uczyniłeś nas swymi stróżami. To nie tak, że czuję się w jakikolwiek sposób ograniczony, czy zmanipulowany, po prostu… To jest prawie instynktowne i zwierzęce. Potrzeba wysłuchiwania twoich słów i poleceń - wyjaśnił mu i uśmiechnął się, jakby wspominał to uczucie przyjemnie.
- Rozumiem, że chcesz tego teraz. Czy zgodziłbyś się na to przed tym, jak związałem cię z sobą? Na to oddanie? - Prasert zapytał i skrzywił się lekko, bo spodziewał się, jaka może być na to odpowiedź. - Nie jestem pewny, jak bardzo złe to jest. Nie chcę ograniczać twojej wolności i zmuszać cię do przebudowywania całego twojego życia pode mnie. Z drugiej strony mogę być twoim sensem… życia i nie ma nic złego w daniu komuś celu, o który chciałby walczyć. Zwłaszcza, że nie chcę cię nadużyć do zrobienia czegoś sprzecznego z twoimi wierzeniami i światopoglądem. Pytanie, jak bardzo zależne są one ode mnie…
- Gdybyś zapytał mnie o to wcześniej, czy bym się z tobą przespał, zakładam że i Alexiei spokojnie odpowiedziałby, że chcemy. Wybacz, ale jesteś seksowny.
- Wybaczam - szepnął Prasert.
- Co do ograniczania mojej woli, jak widzisz, mogę mówić co chcę i w jakiej formie chcę. Po prostu czuję potrzebę przebywania przy tobie, ale w żaden sposób mi ona nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Podoba mi się. Nie czuję, by było to coś złego. Żaden z nas nie czuje, ani ja, ani Alexiei, ani Warun. Uczyniłeś z nas trzech swoich przybocznych i nie żałujemy tego - powiedział.
- ...Warun też? - o tym nie pomyślał. - No tak...
- Pytałeś już Alexieia, teraz pytasz mnie, ale założę się, że gdy zapytasz Waruna, powie ci to samo - oznajmił mu otwarcie Guiren.
- Ale zauważyłeś, że Nina i Sunan inaczej zareagowały na mnie? Wy chcecie mnie bronić i kochać, niczym średniowieczni rycerze geje, natomiast… - zawiesił głos, zastanawiając się. - W Ninie włącza się to, kiedy jest podniecona. Mam na myśli ten błysk w oku, bo jej stosunek względem mnie nie zmienił się po tym wszystkim. Ale to może dlatego, bo już wcześniej chciała przy mnie być i mnie kochała. Sunan wydaje się natomiast taka sama. Może dlatego, bo namieszałem w jej ciele, to znaczy pozytywnie namieszałem, natomiast psychikę zostawiłem bez zmian.
- Na każde z nas działasz po prostu inaczej. Nie umiem tego wyjaśnić, ale tak właściwie my trzej działamy tak samo, Sunan jest twoją siostrą, którą uczyniłeś kobietą zdolną dawać potomstwo, a Nina to twoja druga połówka… Tak to widzę. Żadne z nas jednak nie jest zazdrosne, bo mamy wspólny cel, być blisko ciebie - powiedział co widział.
Prasert zamilkł na moment.
- Może o to chodzi… Kobietom zmieniam ciała. Przystosowuję je do bycia matkami, jak Sunan, lub zapładniam, jak Ninę. Wszystko po to, żeby móc się rozmnożyć. Natomiast mężczyzn przystosowuję do chronienia mnie oraz dostarczania mi energii… poprzez uprawianie seksu.
Nagle uświadomił sobie, że tworzył… czy może już nawet stworzył… rój. A on stał na jego czele. Jego usta bezwolnie się rozsunęły w lekkim szoku. Myślał, że to wszystko, co wydarzyło się w hotelu było chaosem, jednak nie mógł się mylić bardziej. Wszystko się ze sobą zgadzało i było jak najbardziej poukładane. Przypomniał sobie, czego Phecda od niego chciała. Miał mieć dużo dzieci.
- Wszystko w porządku? Zbladłeś - zauważył Han i przechylił się w jego stronę, jakby czujnie. Przytknął dłoń do jego czoła, jakby sprawdzał, czy temperatura ciała Praserta była w porządku.
“Opiekuje się mną. On się kurwa mną opiekuje.”
- Zrozumiałem po prostu, jaki jest sens tego wszystkiego. Pocałuj mnie proszę Hanie, a potem odejdź. I powiedz wszystkim, żeby zebrali się w tym pokoju wspólnie o… - Privat zamilkł na chwilę i zerknął na zegar, żeby przekonać się, która godzina.
Niestety w pomieszczeniu nie było żadnego zegara, o czym przekonał się już wcześniej. Han tymczasem pochylił się, gdy jego oczy lekko błysnęły i złożył pocałunek na jego ustach. Była wyraźna różnica w sposobie w jaki całował Alexiei, a w jakim całował Han.
- Obecnie jest za dziesięć osiemnasta - podsunął mu Guiren, gdy tylko odjął usta od jego ust.
- Zdrzemnę się teraz. Czuję się nieco senny i chciałbym zasnąć obok Nagi - spojrzał na smoka, który przez ten cały czas słodko pochrapywał.
Prasert zakochał się w tym dźwięku. Doszedł do wniosku, że nagra go telefonem i będzie słuchał jak muzyki. Jednak nie miał na to teraz siły. Po posiłku często chciało mu się spać i tak też było tym razem, choć zupa zdawała się bardzo lekka i nie aż tak sycąca. Privat jednak nie miał apetytu na więcej. Czuł lekkie nudności po zawartości kroplówki, którą już zdjęła Bianka, a może Blanka, z jego ręki.
- Przygotujcie się na dwudziestą… pierwszą i przyjdźcie tutaj do mnie wszyscy - poprosił. - A teraz pozwolisz, że udam się na spoczynek. A nie! Jeszcze Warun. Cholera. To zaproś go do środka. Ale pozostałym powiedz o tej dwudziestej pierwszej.
Privat był na tyle senny, że zapomniał o Suttiracie. Na szczęście przypomniał sobie o nim.
Naga cichutko westchnęła głębiej, po czym powróciła do łagodnego pochrapywania.
“Aww…”, pomyślał Prasert, uśmiechając się do smoka z miłością.
Han tymczasem kiwnął głową, po czym ruszył do wyjścia. Już za moment do pomieszczenia wszedł Suttirat. Jako ostatni z całej grupy.
- No to o czym chcesz rozmawiać Prasercie? - zapytał. Podszedł do jego łóżka i usiadł na nim.
Privat zamrugał powoli oczami. A o czym mógł chcieć rozmawiać? Wydawało mu się to głupim pytaniem.
- Chciałem po prostu pogadać, przyjacielu. Pamiętasz o tym, prawda? Że przed tym wszystkim byliśmy przyjaciółmi… - uśmiechnął się lekko. - Mam nadzieję, że nadal jesteśmy. I to, że uprawialiśmy seks… i naprawdopodobniej powtórzy się to w przyszłości… niczego nie zmieni.
Prasert westchnął.
- To znaczy już wiele się zmieniło. Jednak chciałbym wiedzieć, że nie żywisz do mnie za to urazy i mnie nie nienawidzisz. O ile tak rzeczywiście jest…
Suttirat uniósł brwi.
- Oczywiście, że dalej jesteśmy przyjaciółmi. Rzekłbym nawet, że teraz czymś więcej, ale nadal uważam cię za swego przyjaciela. Jesteś bardzo ważną osobą w moim życiu Prasercie - oznajmił i uśmiechnął się do niego.
- Zostaliśmy jeszcze kochankami - Privat zgodził się.
- Mam nadzieję, że nie czujesz się niekomfortowo. Ja zdecydowanie nie. Wręcz cieszę się, bo dzięki temu rozwiąże się problem tego gdzie miałbym mieszkać za granicą. Widziałem, że cię to martwiło, że moglibyśmy więcej nie móc trenować razem - zauważył mężczyzna.
- Tak. Poza tym zawsze cię podziwiałem i chciałem być taki jak ty. Nigdy jednak nie pragnąłem być z tobą… choć w ostatnim miesiącu być może zacząłeś mi się coraz bardziej podobać. Natomiast ja nie chciałem przyznać przed sobą, że interesują mnie mężczyźni. Wszystko jednak się bardzo szybko rozwiązało i to w bardzo spektakularny sposób. Czy chcesz uprawiać ze mną seks, Warunie?
- Chcę. Szczerze, podobałeś mi się już wcześniej. Sądziłem jednak, że preferujesz kobiety. Wygląda na to, że koniec końców jednak mieliśmy się w pewien sposób zejść. Na swój sposób cieszy mnie to… Tak jak mówiłem. Uwielbiam cię i mam nadzieję, że jak wydobrzejesz, wrócimy do naszych treningów, bo myślę, że już dość się obijałeś przez ostatnie dwa tygodnie - zaśmiał się. Wyglądał na naprawdę… Szczęśliwego.
- Tak… poruszanie mięśniami… czy może raczej tym, co z nich zostało, prawie sprawia mi fizyczny ból… - Prasert zaśmiał się. - Nie mogę uwierzyć, że podobałem ci się. Zawsze byłeś najsilniejszym, najbardziej utalentowanym zawodnikiem Muay Thai… zapewne w całym kraju. Poza tym wiedziałem tylko o twoich związkach z kobietami. I skończyliśmy tak, jak skończyliśmy… i bardzo mi z tym dobrze również.
Nie powiedział tego na głos, ale najchętniej znowu by go wziął. Warun kręcił go prawie na równi z Niną. Uzmysłowienie sobie i zaakceptowanie tego faktu było dla Praserta czymś kosmicznym, ale się dokonało.
- Pocałuj mnie - poprosił.
Oczy Waruna lekko rozbłysły, ale uśmiechnął się znów. Podniósł i pochylił nad Prasertem. Jedną dłoń oparł na poduszce, a drugą odgarnął mu włosy do tyłu.
- Nie czesałeś się - rzucił, przekornie, ale zaraz pocałował go i zdecydowanie był to intensywny pocałunek. Niestety, niezbyt długi, Prasert dostał lekcję, aby precyzować dokładniej swe polecenia, jednak z każdego pocałunku, jaki dziś otrzymał, odczuł inny rodzaj pożądania. Suttirat oblizał usta wycofując się, po czym wyprostował się.
- Han wspomniał o tym, abyśmy przyszli o dwudziestej pierwszej. Odpoczywaj do tego czasu - powiedział opiekuńczo.
- Tak zrobię. Przyjdź dziesięć minut wcześniej z grzebieniem. Zaczeszesz mnie - polecił Prasert. - A teraz pójdę spać - Privat pogłaskał lekko Nagę.
Tak, żeby nie zbudziła się, jednak chciał jej dotknąć. Czuł się przy niej bezpieczniej, choć na tym etapie rozwoju smok raczej nie mógłby go przed niczym obronić. To nad nim należało sprawować pieczę. I Prasert właśnie tego pragnął. Kto wie? Może nadrzędnym celem roju była nie tylko ochrona jego, ale umożliwienie Nadze dorośnięcia? Choć obie te rzeczy wiązały się z sobą. Privat chciał zasnąć obok swojego dziecka. Nie nastawiał budzika. Wiedział, że Warun go obudzi.

Tym razem nie miał żadnych niesamowitych, specjalnych snów. Najwyraźniej jego organizm potrzebował po prostu mocnej drzemki regeneracyjnej. Zbudził go lekki dotyk na ramieniu i policzku.
- Prasercie już czas - powiedział Warun, tak jak się tego Privat spodziewał. Mała Naga spała teraz na pleckach, rozłożona w śmiesznej pozycji, częściowo opierając się o jego bok. Wyraźnie ona też przy nim czuła się bezpiecznie. Suttirat czekał na to, aż Prasert w pełni się zbudzi, nim zaczął kontynuować cokolwiek.
- Mmm… - Prasert mruknął. - Już…?
Mógłby przysiąc, że minęła tylko chwila.
- Spałem dwa tygodnie, ale najwyraźniej zmęczyłem się w trakcie ich trwania - rzekł. - Bo wciąż mam ochotę jedynie spać. A ty mi o jakichś treningach mówisz… - zawiesił głos żartobliwie.
Nachylił się i pocałował Nagę. Ta zamruczała, przeciągnęła się słodko i obróciła na boczek. Następnie wstał i usiadł na fotelu, żeby Warun miał dostęp do jego włosów. Dopiero w tej chwili zwrócił uwagę na swoją garderobę i czy był w cokolwiek ubrany. Czy przy pokoju znajdowała się łazienka?
Miał na sobie wyłącznie koszulę. Wcześniej bowiem został pozbawiony wszelkich innych urozmaiceń garderoby. Suttirat zerknął po jego ciele i znów na twarz Praserta. Widział dwie pary drzwi w pomieszczeniu, zgadł, że jedne musiały być łazienką.
- Gotów na poprawienie fryzury? - zapytał Warun.
- No właśnie, gotów? - Prasert zastanowił się. - Poczekaj chwilę, najpierw wezmę prysznic. Myliście mnie przez te dwa tygodnie, jednak to nie to samo, co prawdziwa kąpiel. Pięć minut mi wystarczy, poczekaj na mnie.
Privat rzeczywiście nie chciał długiego moczenia się pod strumieniem ciepłej wody. Nie chciał spóźnić się za bardzo, choć zdawał sobie sprawę z tego, że nikt nie będzie miał mu za złe mały przestój. Następnie pragnął jak najszybciej powrócić do Waruna i jego grzebienia.
Zdołał umyć się w dziesięć minut, ciągle więc miał parę chwil sam na sam z Suttiratem. Ten czekał na niego cierpliwie, siedząc w drugim wolnym fotelu. Kiedy Prasert powrócił, wstał i poczekał, aż ten znów usiądzie.
- Czysty, że aż jaśniej w pokoju jak wchodzi - zażartował. W pokoju było ciemno, w końcu zapadła już jakiś czas temu noc. Za chwilę Warun zapalił małą, przyciemnioną lampkę, która nie podrażniła oczu Praserta i przy jej bladym, ciepłym świetle zaczął go czesać. Było to na swój sposób bardzo relaksujące.

Jednak kilka chwil później Warun rzecz jasna skończył.
- No i bardzo ładnie. Gdy w pełni wyschną, będziesz wyglądać jak młody bóg - podsumował i ruszył do łazienki odłożyć grzebień.
- Będę - cicho zgodził się Prasert. - Dziękuję, Warunie.
W tym czasie do pokoju weszła Nina i Sunan. Najwyraźniej nadeszła dwudziesta pierwsza. Może minutę później przyszli Han i Alexiei. Cały rój Praserta znajdował się w jednym pomieszczeniu. Było cicho, wszyscy byli ciekawi co Privat miał do powiedzenia, jedynie chrapanie Nagi przerywało spokój.
Mężczyzna czuł się w pełni zrelaksowany po czesaniu. Było coś magicznego w minutach pełnych ciszy i półmroku, kiedy za oknami panowała czerń, a jedynie przyciemniona lampka rzucała cienie w pokoju. Warun czesał go w milczeniu, Prasert również nie odzywał się. Jakże intymnie i odurzająco. Nadejście tłumu wcale nie wytrąciło go z nastroju.
- Potrzebuję jeszcze kilku minut, żeby odpowiednio się przystroić - powiedział. - Wybaczcie proszę. Usiądźcie proszę w salonie i tam do was dołączę. Bez obaw, znajdę was. O ile Nina nie żyje w labiryncie - uśmiechnął się lekko i spojrzał po zebranych, czy których z nich będzie oponował.
Nikt nie oponował, wszyscy tylko zerknęli po sobie. Najwyraźniej ciekawość nakłoniła ich do ciszy, choć gdy wychodzili usłyszał, jak Sunan zagadnęła o coś Ninę. Brzmiała na lekko podekscytowaną, ale i niespokojną. Prasert wyczuł, że jego siostra chciała o czymś z nim porozmawiać, jednak wszyscy opuścili pokój. Naga dalej spała spokojnie na łóżku, najwyraźniej była wielkim śpiochem.
Prasert został sam ze swoim dzieckiem. Podszedł do niego i pogłaskał delikatnie po główce. Znowu pocałował.
- Skarbie, obudź się - szepnął. - Pozostali czekają na nas - rzekł. - To najwyższy czas. Musimy im dać to, po co tutaj są - powiedział. Naga ziewnęła cicho, wytykając język na wierzch, po czym polizała nim Praserta po policzku.
Zamknął oczy, docisnął powieki tak mocno, jak tylko potrafił. Następnie otworzył. Delikatnie wziął Nagę do rąk i ruszył w stronę drzwi. Zaczął koncentrować się i przygotowywać do tego, co miało za chwilę mieć miejsce.
 
Ombrose jest offline