Cha'klach'cha podszedł (wciąż pozostając w kuckach) do Dalacitusa. Przekrzywiając głowę, tak aby każde z oczu mogło obserwować co innego, zaczął się przyglądać mężczyźnie i czaszce. Przez dłuższy moment żuwaczki bezgłośnie się poruszały.
- Co robisz? Zrobisz? - padło w końcu pytanie. - Wygląda mi to na słup graniczny, albo totem, być może obłożony pułapkami, albo alarmami mającymi informować o wkroczeniu na ten teren. - odparł Łotr, uważnie badając ziemię przed swoimi stopami. - Chcę sprawdzić czy faktycznie niczego takiego tutaj nie ma, a jeśli tak to to usunąć i wziąć czachę z nami. Wygląda mi na magiczny przedmiot, pewnie da się ją komuś opchnąć za dobre pieniądze. - Dalacitus się wyprostował, nawet wyprostowany nie dorównywał Kreenowi wzrostem - A ty, co tutaj robisz? Czemu prowadzisz karawanę?
- Zlecili mi - padła najprostsza na świecie odpowiedź. Kreen wydawał się bardzo zainteresowany czaszką, ale chyba z zupełnie innych powodów. - Dom? - zadał kolejne pytanie - Dlaczego to robisz? Dla pieniędzy?
- Tak. Nie. Potrzebowali takiego jak ja. Ja jestem takim jak ja. Mam spokój, pożywienie, metalowe krążki do wymiany. Ty? - Mam sprawę do załatwienia po drugiej stronie. - wskazał na rozciągający się przed nimi bezkres - Ta trasa będzie szybsza niż dmuchanie dookoła pustyni, ale nie pogardzę za dodatkowym zarobkiem po drodze. Lubię pieniądze. Pozwalają zdobyć wszystko czego człowiek potrzebuje.
Kreen skrzeknął.
- Mam dużo krążków. Na solni są zbędne i ciążą. Wymieńmy się kiedyś. - zaproponował kreen nie precyzując za co dokładnie.
Łotr pokiwał głową. - Dlatego wielu ze sobą nie wziąłem, ale będę ich potrzebował po drugiej stronie. - potwierdził swoimi słowami rozwagę Kreena - I chętnie się wymienię. Jak już będę miał co.
- Umiejętności twierdzisz, że masz. Pokaż, ja ocenię - dodał na koniec kreen i wstał odsuwając się od filaru dał mężczyźnie działać. Co prawda nie dostali jeszcze pozwolenia, ale kreen i tak uważał, że nie należy odrzucać oferowanej usługi.
Eupatryd przysłuchiwał się rozmowie spokojnie analizując zarówno kamień, jak i otaczających go ludzi. - Canth, jak myślisz, czy wysłanie twojego konstruktu po kamień jest warte 1/7 tej czaszki? - spytał gdy upewnił się, że Dalacticus skończył konwersować. - Jak w ogóle policzyłeś opłacalność na siódmą część wartości kamienia? - - Widzę w naszych “szeregach” sześć osób które mają nieprzeciętne umiejętności. Podzieliłem czaszkę na sześć, po czym uznałem że to mój pierwszy popis, więc wezmę mniej. - odparł krótko Łotr uśmiechając się przy tym szelmowsko - Choć gdybym mógł to wyciąłbym z tych wyliczeń jedną osobę. - dodał po chwili, ale nie wskazał o kogo mogło mu chodzić.
Arystokrata uniósł brew czekając na dalszy ciąg wypowiedzi. - Niektórzy mają więcej pieniędzy niż potrzebują. A jeśli “nasza” szóstka sobie z tym nie poradzi to przeciętniaki też nic nie zrobią. Więc im się nie należy. - Więc jeśli Dom sobie poradzi, to nikt z was nie będzie mieć udziału w zyskach, dobrze zrozumiałem? - Jeśli na coś nie pracuję to nie należy mi się zapłata. - potwierdził słowa Arystokraty - Wbrew pozorom swój honor mam. Czy reszta wyciągnie rączki po pieniądze… - wzruszył ramionami, pozwalając by pytanie pozostało bez odpowiedzi.
Canth prychnął rozbawiony, słuchając "targów", po czym odpowiedział na pytanie arystokraty. - To byłby bardzo łatwy zarobek. W zasadzie czekam tylko na potwierdzenie, czy można ją bezpiecznie zabrać z postumentu. Jakieś pułapki, aury, cokolwiek? Bo nie wygląda, jakby ktoś po prostu zgubił ją po drodze. A jeśli nieodpowiedni ruch ją zniszczy, albo przenosi jakąś klątwę, to wolę mieć pewność - - Nie ma tu żadnych aur, a całość przypomina totem mogący dzielić terytorium, lub oznaczać miejsce pochówku. - odpowiedział Eupatryd. - To zacząco obniża ryzyko. Mogę ci zaoferować dziesiątą część, pod warunkiem, że znajdziesz i rozbroisz pułapki, o ile takowe istnieją oczywiście. - - Ósmą, a jako gratis dorzucę informację że to raczej nie grobowiec. Brakuje charakterystycznych ozdobników mówiących cokolwiek o życiu zmarłego. No chyba oczywiście że był to ktoś o kim wszyscy chcieli zapomnieć, wtedy jesteśmy w ciemnej dupie. Jeśli to coś postanowi się podnieść. - O ile pochowali wojownika. - - Na grobach szarych ludzi też często znajdowały się symbole związane z ich zawodem. Ale faktycznie, najbardziej typowo ozdoby były na grobach silnych i bogatych, ergo wojowników. - Łotr zgodził się ostatecznie z oceną Arystokraty. Wyglądało na to że ta wymiana zdań sprawiała mu przyjemność. - Ósma część? - Pod warunkiem, że cokolwiek tam jest i to rozbroisz - westchnął arystokrata. - A teraz idź.
Dalacitus wzruszył ramionami i ruszył pewnym, choć rozważnym krokiem w kierunku czaszki. Wyglądało na to że analizował każdy centymetr piasku przed swoimi stopami i każdy milimetr powietrza dzielący go od tajemniczego przedmiotu. Kilka razy przystanął po drodze i dotknął ziemi, ugniatając w wolnej dłoni amulet zwisający z szyi. |