Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2019, 11:07   #248
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Wciągnąć w tunel udało się Zacka w całości, ale zamurować już tylko do połowy gdy pojawili się prześladowcy. Ledwo zdążyli się schylić za świeżo zbudowaną ścianką, gdy seria zrykoszetowała o sufit. Kroki z głębi tunelu, którym uciekali zaczęły się zbliżać szybciej. Tommy skupił się i zamknął tunel. Nie miał czasu by zrobić ścianę grubszą niż dziesięć cm. Więc pościg niedługo ją sforuje. Ruszyli na wpół wlokąc Zacka.
- Pobiegnę z wami - powiedział dzieciak, o którym zapomnieli taszcząc Zacka.
Drzwi laboratorium okazały się trudniejsze do sforsowania niż się wydawały. Tommy się przyłożył. Dopiero za drugim razem otwór zrobił się na tyle duży by Franko mógł się zmieścić.
Pozostawiony za plecami stwór zajęczał. Ni to z bólu ni to z rozpaczy. uwięzieni w nim nieszczęśnicy musieli dalej cierpieć w swym koszmarnym więzieniu.
Franko dobiegł do rury i odruchowo biorąc oddech skoczył. Śliska ściana rury nie dawała żadnego oparcia. Poleciał w dół niczym cegła. Ukośny kawałek tuż przed końcem dawał nikłe nadzieje. Włoch przytulił się do spodniej części rury i przyciskając dłonie i stopy starał się spowolnić. A potem widząc, że to za mało chciał przynajmniej złapać się krawędzi rury. Niestety. Palce ześlizgnęły się. Brejowata ciecz zamknęła się nad głową Franko, pochłaniając go z głośnym pluskiem.
- Na glebę i spleść palce na karku - usłyszeli rozkaz z przodu. W mroku majaczyła jakaś barczysta sylwetka obwieszona jakimś sprzętem. Za nią stało jeszcze dwóch, może więcej…

Są jakieś 15m od Was, nie ma ucieczki w boczny korytarz. Co 5m są filarki, które od biedy mogą dać minimum osłony w razie ostrzału.


Na wpół obdarta ze skóry dłoń wynurzyła się z toksycznej brei i plaśnięciem złapała za krawędź basenu. Szarpnięciem potężnych mięśni Franko wyciągnął się na brzeg. Resztki ubrań schodziły z niego jak rozmoczone gazety. Szczęk broni i wylot dziwaczej lufy metr od siebie przywrócił go do rzeczywistości.
- Na glebę i ręce spleć na karku, albo ci jebnę z tego ustrojstwa - oznajmił ochroniarz celując w niego z dziwnego karabinu. Było w nim sporo elektroniki, futurystyczny design też robił wrażenie. Pytaniem pozostawało, czy to czym strzela, także wpisze się w pamięć Franko.
Kątem oka zobaczył jeszcze dwóch ochroniarzy, stali po drugiej stronie toksycznego basenu. Także z nowym sprzętem. Jeden z kolejnym dziwnym karabinem, drugi w czymś co przypominało egzoszkielet. Przedramiona egzoszkieletu były opancerzone i pełgały po nich co chwile błękitne iskry.
 
Mike jest offline