Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2019, 11:43   #85
Mroku
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Anabell i Manea skoczyły w morską toń, by odnaleźć Jamasha, natomiast Aza zajęła się przyzywaniem swoich delfinów. Bardka i swashbucklerka długo krążyły pod wodą, nie potrafiąc zlokalizować kapłana, ostatecznie to posłane za nim ssaki odnalazły go, a gdy wyciągały undine ku powierzchni, do pomocy ruszyły Anabell i Manea. Co je zdziwiło, Jamash był spokojny, jednak jego ciało spietę, a wzrok nieobecny. Nie próbowął walczyć, wyrywać się... Prawdopodobnie nie docierało do niego, co się z nim obecnie działo. Obie kobiety szybko doszły do wniosku, że musiał zostać zahipnotyzowany przez syrenę, ale w zupełnie inny sposób, niż marynarze na statku. To było jednak teraz nieważne.

Wspomagane przez delfiny, wypłynęły w końcu z Jamashem na powierzchnię, a Aza nie musiała nawet rzucać kolejnego czaru, by skoczyć za nimi na pomoc. Zrzucono liny, a undine zaczął otrząsać się z dziwnego stanu otępienia; powoli docierało do niego, co się dzieje i był mocno zdziwiony tym, że Anabell i Manea są w wodzie. Wciąż odczuwał tęsnotę w sercu i czuł smak pocałunku syreny na ustach, ale wszystko zaczęło blaknąć i rozmywać się. Potrzebował jeszcze kilku minut na pokładzie, by wrócić całkowicie do siebie i wtedy właśnie dopadła do niego Lanteri. Soczystym "liściem" w twarz sprawiła, że aż zadzwoniło mu w lewym uchu.

- Kazałam płynąć za syreną? Nie kazałam, kurwa! Mieliście wydobyć moich ludzi z wody, gdy ja zajęłam się odbiciem w lewo od skały! Ty jednak chciałeś się chyba bawić w bohatera i pokazać, że masz za nic moje rozkazy! - Krzyczała, a zebrani wokół towarzysze i uratowana załoga byli świadkami jej przemówienia. Gardax nawet uśmiechał się pod nosem, jak zauważyli Anabell i Darvan. - Normalnie dostałbyś dziesięć batów za niesubordynację, ale że rozprawiliście się ze Snowweatherem, dostaniesz ostatnią szansę na poprawę! Żadnych więcej głupich, bohaterskich eskapad, bo pożałujesz! To ja jestem tu kapitanem, a ciebie wiąże umowa! - Pogroziła mu palcem i ruszyła do swojej kajuty. - Ogarnijcie się szybko wszyscy, bo nie zamierzam robić postojów. Gardax, za ster, kurs na Tron Besmary.
- Aye, aye, capt'n. - Bosman skinął jej głową i uśmiechnął się szyderczo do undine. W drodze na rufę, wymijając Azę, potrącił ją lekko biodrem. Ostrzegawczo. - Jeszcze raz spróbujesz na mnie swoich sztuczek, mała wiedźmo, to cię wypatroszę i powieszę na maszcie jako przykład dla pozostałych - rzucił ponuro do niziołki, ale tak, by nikt więcej oprócz niej go nie usłyszał.

Przy Anabell pojawiła się za to Belina. Półelfka z uśmiechem uścisnęła jej dłoń.
- Dziękuję za pomoc z raną. To nie wyglądało na nic groźnego, ale świetnie, że mogę już ruszać ręką bez żadnego problemu - powiedziała i klepnąwszy bardkę w ramię, ruszyła do swoich obowiązków.
Wymijając Jamasha, Jasper szepnął do niego tylko.
- Nie przejmuj się Lanteri. Ona już taka jest, musi trzymać wszystkich krótko i nie lubi, jak ktoś się jej nie słucha. Przejdzie jej niedługo, ale nie testuj więcej jej cierpliwości, bo naprawdę da ci popalić. - "Buźka" skinął mu głową i zniknął pod pokładem.
Anabell i Manea dostrzegły natomiast, że kilku szeregowych marynarzy przygląda im się z podziwem wypisanym na twarzach. Najwyraźniej zrobiła na nich wrażenie odwaga obu kobiet.

Wszyscy rozeszli się na swoje posterunki, a bardka, półelfka i undine osuszyli się, zmieniając ubrania na suche i świeże. Na pokładzie zapanowały cisza i spokój, jakby wydarzenia związane z syreną nigdy nie miały miejsca.




Noc minęła bez niespodzianek i późnym porankiem dopłynęliście do celu swej podróży. Tak, jak mówiła Lanteri, zachodnia część Tronu Besmary była mocno zdradliwym, dzikim terenem, pełnym wysokich klifów i naturalnych formacji skał o które rozbijała się spieniona woda. Rozsiane przy całej linii brzegowej niewielkie skalne wysepki nie pozwalały podpłynąć bliżej i jednocześnie nie uszkodzić okrętu. Przez lunetę, po prawej stronie skalnego wybrzeża można było dostrzec wlot do jaskini, gdzie wchodziły i wychodziły morskie fale. Naturalny łuk skalny jaskini "udekorowano" resztkami zwłok jakiegoś nieszczęśnika zwisającego na dwóch grubych łańcuchach.

- To nasz cel - powiedziała Lanteri, oddając lunetę Darvanowi. - A właściwie wasz. Tam, w jaskini, znajdziecie pozostałości niejakiego kapitana Rahila Harkalma, którego besmarańscy kapłani powiesili wiele lat temu za szerzenie herezji. Nam potrzebny jest tylko jeden jego kawałek - drewniana noga, w której znajduje się kolejna część klucza. I jeśli ktoś ma obawy, co do tego zadania, to już je rozmywam - kradzież z powieszonego ciała jest na Kajdanach moralna i legalna; to nie okradanie grobów, bo nie ma żadnego grobu i to nie plądrowanie zwłok, bo drewniana noga nie jest nawet częścią ciała Rahila. - Lanteri wyszczerzyła się szeroko. - "Wodny Kruk" nie da rady podpłynąć bliżej, dlatego popłyniecie tam łódką, którą zaraz spuszczą na wodę moi ludzie. Odnajdziecie drewnianą nogę, upewnicie się, że część klucza jest w środku i wrócicie na okręt. Proste, prawda? Na terenie jaskini nie powinniście natrafić na żadnych kapłanów, a jeśli już, z pewnością Jamash przemówi im do rozsądku. Nie wiem natomiast, jakie naturalne niebezpieczeństwa mogą tam na was czekać, więc bądźcie ostrożni. Jakieś pytania? Jeśli nie, do roboty.

Tym razem Lantri zwracała się do undine, jakby wczorajszej sprawy z syreną zupełnie nie było. Varossa tak szybko, jak się denerwowała, tak równie szybko przechodziła z pewnymi rzeczami do porządku dziennego, a przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Całe zadanie nie wydawało się wam trudne, zwłaszcza, że pogoda dopisywała i choć morze wyglądało na nieco niespokojne, to nie powinno być większych problemów, by dotrzeć do jaskini znajdującej się jakieś sto pięćdziesiąt metrów od "Wodnego Kruka".

 
Mroku jest offline