Wejście Franko musiało wywołać duże wrażenie. Słysząc, że dzieciakowi raczej nic nie jest. Podniósł się i ruszył w kierunku przeciwników. W jego oczach płonął ogień a na wpół obdarta twarz wykrzywiona była w grymasie gniewu.
- Z drogi sukinsyny. bo inaczej wdepczę wasze czaszki w podłogę!