... a potężny wrzask dziewczyny przepłoszył okoliczne ptactwo, przy okazji i nieco wprawiając chyba w osłupienie samego, koszmarnego stwora. Zamarł on w pół ruchu, z wyciągniętą w stronę Bogny ręką.
A Bogna, po nabraniu ponownie powietrza w płuca, wrzasnęła po raz kolejny. Cofnęła się minimalnie, szorując nagim zadkiem po trawie, po czym w przypływie impulsu, odkopnęła niezdarnie bosą stopą ochydne ramię, co znowu, jakby wytrąciło z równowagi ochydztwo przed nią. Dziewka, mająca na sobie jedynie całkowicie rozpiętą koszulę, pochwyciła błyskawicznie swoje rzeczy leżące tuż obok, po czym zerwała się na nogi.
-
Najdroższa... - Wychrypiała maszkara, minimalnie poruszając się w stronę Bogny, i ponownie powoli wyciągając rękę, na co dziewoja wystrzeliła w bok, niczym strzała z łuku, uciekając.
***
Biegła, i biegła, i biegła niczym szalona, przyciskając do nagich piersi, zmiętolony kołtun własnych ubrań w swych dłoniach, biegła póki jej starczyło tchu i sił. Nie oglądała się ani razu.
W końcu, gdy brakło już sił, Bogna oparła się o jakieś drzewo, ciężko dysząc, po czym drżąc na całym ciele ze strachu, zaczęła się ubierać. Wtedy też, okazało się, iż brakuje jej jednego trzewika i... majtek. Spojrzała w kierunku skąd przybiegła i zaszczękała zębami na samą myśl, by tam wracać. No nic, jakoś to będzie... gdy zaś się już jako tako szybko ubrała, jeden, jedyny trzewik trzymając w dłoni, w jej główce powróciły obrazy uprawiania figli z tym obrzydliwym czymś, z widokiem tego obrzydliwego czegoś, już po... i jej się paskudnie odbiło.
Za drugim razem, targnęło jej całym ciałem, trzymając się więc jedną ręką drzewa, zwracała śniadanie na leśną ściółkę. Trwało to naprawdę dłuższą chwilę, a gdy w końcu roztrzęsiona, zapłakana, i wykończona tym wszystkim Bogna, nie miała już czego zwracać, przycupnęła przy drzewie, chowając twarz w dłoniach i schlochając...
Do pierwszego trzaśnięcia jakiejś gałązki. Las żyje, w lesie są różne odgłosy, coś szura, coś trzeszczy, czasem coś pęka. Ale ona oczywiście pomyślała tylko o jednej możliwości. Poderwała się więc, krótko rozejrzała, po czym znowu puściła biegiem.
.