31-08-2019, 20:19
|
#69 |
| Horst wyszedł z świątyni w ponurym nastroju. Normalnie udzieliłby się w tłumie za drzwiami, ale... zbyt dobrze wiedział, że nie było czasu. Włodarzyk będzie wściekły jak byk i prędzej czy później zawita u progu jego domostwa...
Skinął Jeremiemu i szli w dół zbocza. Był w trzech światach w tym momencie. Ze szwagrem, w Lesie Mgieł i w nadchodzącej burzy w formie szlachciura. To nie były łagodne, ani przyjemne myśli.
- Wiem Jeremi. Na szczęście mój dziad, Heinwald, kiedy jeszcze żył zakazał nam brać cokolwiek z dworku, a nawet do niego się zbliżać. Podobną, ale radę, przekazał naszym braciom i siostrom w wierze... co poczynili ich sumienie. Wiesz, że my z Arniką żyjemy jak wszyscy tutaj. Zawsze byłem wiary, że świecidełka, zbytki luksusu i inne oznaki statusu deprawują człowieka i odrywają go od rzeczywistości. Jedyną widoczną oznaką naszego domniemanego bogactwa jest karczma. Wiele trudu w jej rozwój i udogodnienia włożyliśmy właśnie na ten dzień. By udobruchać nowego "pana" i miejsce do życia mu zapewnić, bo kwestią czasu jest tylko jak i nami się zainteresuje. Choć wolałbym, by jego spojrzenie i myśl nas ominęła.
Prychnął w irytacji słysząc swoje słowa. - Wszak to dobro "włodarza" jest. Jeszcze się go udobrucha, choć wycinka Lasu... obydwoje wiemy, że nawet Krwawe Dary tu nie pomogą, lecz o tym jeszcze będziemy radzić. Poświęćmy tą chwilę na myśli i pośpieszmy się. Arnika musi wiedzieć co "Lord" oznajmił nim podejmiemy decyzję. Przyjdź proszę o zmierzchu do chaty Józefa. Naradzimy się, a jak los przy sprzyja i "wielebnego" wybadamy.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 07-09-2019 o 07:56.
Powód: redagowanie
|
| |