Ewka
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!! -przeciągła, płaczliwa i niesamowicie donośna głoska, wydarła się z ust Ewka na zewnątrz.
Brzmiała ona potężnie i niosła się hen, hen daleko. A echo skryte w mrocznej, metalowej rurze niosło ją jeszcze dalej i dalej.
Powiedzieć, że Ewka się bała, to zdecydowanie za mało. Ewka była przerażona. Oczy miała pełne łez, a oddech krótki i przerywany. Dosłownie milimetry dzieliły ją od wybuchu kompletnej paniki. Tylko dzięki pomocy, idącej za nią Lilka, jakoś udało jej się pokonać mroczny i duszny tunel. Gdyby nie pomoc Konrada i Darka, którzy stali już w magazynie, pewnie nigdy nie zeszła by na dół i utknęła na zawsze w wylocie tunelu. Poszturchiwania i ostre docinki Lilki też na pewno ją troszkę Ewkę zmobilizowały, ale nie mówmy o tym, aby nie sprawiać Ewce dodatkowych przykrości.
Teraz stojąc pośrodku podziemnego magazynu Ewka zastanawiała się, jakim cudem dała się przekonać do tej samobójczej misji. Ratowanie robota… a to dobre. Ona przecież nawet nie lubiła robotów. Darek to co innego. Jemu nie ma się co dziwić. A ona? Co ją podkusiło, żeby gmatwać się tą szaloną historię?
Właśnie historię. Jak uda się jej wyjść z tego cało, na pewno będzie miała o czym pisać. To pewne. Martwy Śmieciarz
Paczka zebrała się na środku podziemnego magazynu. W sumie nie bardzo wiedzieli, czego mają szukać. Nie wiedzieli nawet, czy dobrze trafili. Konrad tak zarządził, a reszta poszła, bezmyślnie za nim. I teraz byli w du… to znaczy w niezłym ambarasie.
Dookoła stały wielkie metalowe skrzynie na które ktoś nieporadnie narzucił szare szmaty, które ponoć nazywają się brezentem. W magazynie były też kartony z cudacznymi narzędziami, które nie wiadomo do czego służyły i pozaklejane taśmą pudła. W normalnych warunkach.to wszystko pewnie wzbudziłoby wielką ciekawość, a nawet radość całej paczki.
No właśnie! W normalnych warunkach. Gdyby znaleźli to wszystko znaleźli na terenie, dobrze sobie znanego śmietniska, to sprawa wyglądałaby inaczej. Tylko oni znajdowali się w podziemiach Wielkiego Grawitronu. Największego wynalazku i największej tajemnicy całej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Dumy całego Stalinogrodu i całej Polski. Oczka w głowie Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Żarty się skończyły. Ich zachowanie to nie było drobne wykroczenie w stylu urwania się z dwóch ostatnich lekcji, czy nawet całodniowych wagarów. To nie było szwędanie się po zamkniętym śmietnisku za Grawitronem, czy wałęsanie się po godzinie policyjnej. O nie, nie, nie! Nic z tych rzeczy. To było poważne przestępstwo i świadomość tego, co właśnie zrobili dotarła do całej czwórki. I co teraz robić?
- Patrzcie co znalazłem! - krzyknął nagle Darek, który jako pierwszy otrząsnął się z szoku.
W dłoniach ściskał jakiś prostokątny kawałek blachy. Zbliżył się do przyjaciół i z dumą wyciągnął przed siebie swoje znalezisko.
Była to metalowa, grawerowana tabliczka wielkości szkolnego bloku. Cała była srebrna i połyskliwa. Odbijała światło reflektorów z wielką siłą, że trzeba było mrużyć oczy, aby móc odczytać wygrawerowany na niej napis.
- S.T.U. 3000 - przeczytała na głos Lilka.
- No właśnie! - krzyknął Darek z wielkimi wypiekami na twarzy. - To znaczy, że on gdzieś tu musi być - dodał z wielką ekscytacją.
__________________ >>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul! |