Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2019, 22:12   #77
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Bogna

Leśny stwór z całą pewnością był ohydny, lecz nie stanowił bezpośredniego zagrożenia. Pokraczność kochanka Bogny nie pozwalała na to, by skoczyć w pościg ani w jakikolwiek inny sposób zagrozić wieśniaczce. Jedyne co mógł zrobić, to nawoływać.
- Najdroższa, wróć! - zawodzenie stopniowo cichło, w miarę jak dziewczyna oddalała się. Zrozpaczonemu monstrum nie pozostało już nic innego, jak sięgnąć wychudzonym ramieniem po porzuconą bieliznę.

"Leśne bóstwo" przyłożyło skrawek materiału do otworów nosowych, zaciągając się potężnie. To było jedyne, co mu pozostało. Majtki oraz but. Kto wie? Być może pod postacią księcia przemierzy królestwo wzdłuż i wszerz, by znaleźć stopę pasującą do obuwia...

Bogna tymczasem ponownie biegła na oślep. Jednakże tym razem udało jej się szczęśliwie wybiec z lasu. Znalazła się niedaleko młyna. Była cała obszarpana. Szczególnie poraniona była pozbawiona obuwia stopa. Z trudem łapała oddech, ale... Żyła. Przetrwała.




Jeremi

Kiedy wiedźmiarz rozmawiał ze szwagrem, ktoś niespodziewanie ściągnął uwagę Jeremiego. Bystre oczy mężczyzny dostrzegły stojącą na skraju lasu kobietę. Ubrana była w szarą suknię oraz płaszcz z kapturem, który utrudniał rozpoznanie twarzy - zwłaszcza z tak daleka. Osobliwa postać po prostu stała i obserwowała wzgórze, na którym się znajdowali.




Franciszka

Widok larw pożywiających się na ludzkich zwłokach nie nastrajał do relaksu.
- Nie mogę spać - usłyszała nagle walcząca z bezsennością Franciszka. - Mogę się przytulić?
Nie czekając na zgodę, dziewczynka wtuliła się w dziewczynę, wyraźnie potrzebując bliskości.
- Boję się troszkę, że świnki są głodne...




Gawain Walters

Siepacze Ottona znaleźli w chacie Gawaina trochę cenniejszych przedmiotów z dworu - między innymi zdobiony róg myśliwski. Jako, że mężczyzna stawiał opór, kiedy przyszło do wymierzenia chłosty jego synowi, przy szamotaninie zdarzył się "nieszczęśliwy wypadek". Gawain czterokrotnie nadział się na sztylet zbrojnego serwienta. Tak przynajmnniej zakomunikowano oficjalnie.

Ziemia Gawaina ma wkrótce zostać przekazana komuś godniejszemu - wedle uznania jaśnie pana dziedzica.




Arnika

- W Drzewcach nie ma przystojnych mężczyzn... Nikt mi się tu nie podoba - zaprotestowała Ruta, wyraźnie rumieniąc się na twarzy. - Tak pytam tylko. Ciekawi mnie bo... Podobno miałaś na początku ciężko z ojcem. Żeby się pobrać i w ogóle... Nie wszystkim się to podobało.
Ruta sprawiała wrażenie, jakby chciała o coś spytać, lecz nie wiedziała jak. Krzywiła się, uciekała wzrokiem i cały czas płonęła przy tym rumieńcem.




Vaida

Jak na złość akurat kilka kur pałętało się przed chatą, gdy nadciągali jeźdźcy. Zbrojni dziedzica zatrzymali się kilka metrów od obejścia. Dwóch z nich zeskoczyło zręcznie z siodeł, natomiast trzeci pozostał z wierzchowcami.
- Suń się dziewko, bo chaty przeszukujem - oznajmił idący na czele żołnierz. Kroczył pewnie wprost na Vaidę, zapewne zamierzając ją odepchnąć własnoręcznie, jeśli ta się nie przesunie. Gębę miał wyjątkowo paskudną i nieskalaną myślą.






Marysia

Choć Marysia była gotowa na wszystko, to póki co nic nie wskazywało na konieczność użycia siekiery. Choć trzeba było przyznać, że trzonek dobrze leżał w ręku... Intendent zatrzymał wierzchowca nieopodal i z nieznacznym trudem zszedł z siodła. Na pierwszy rzut oka widać było, iż nie jest urodzonym jeźdźcem. Lekko zaokrąglony brzuszek nie dodawał sprawności.
- Kłaniam się waćpannie! - zaczął mężczyzna i rzeczywiście pokłonił się aż do ziemi. - Gryzło mnie, że żem w ferworze zapomniał wcześniej miano me zdradzić. Jestem Gaudenty de la Torte!




Józef

Kiedy Otton zobaczył jaką nieruchomość zaproponował mu dziadunio, przez moment miał minę niczym srający kocur. Najpierw rozpadający się dwór, teraz dwuizbowa chata. Nie pamiętał kiedy ostatnim razem ktoś wystawiał jego cierpliwość na tak wielką próbę.
- Dziadku... Czego nie zrozumiałeś w słowie "najbogatszy"? - zapytał retorycznie Otton, podjeżdżając bliżej Józefa i uważnie mu się przyglądając. - We wsi z własnym młynem i karczmą? Jakbyś nie wyłowił mnie wtedy z rzeki, uznałbym że celowo zwlekasz by robić ze mnie durnia.
Rycerz okręcił się niespokojnie z wierzchowcem, po czym zwrócił do pachołków.
- Wysadźcie dziadka i nic tu po nas. Do karczmy sami trafimy.
- Dziadek i tak ma chyba jajecznicę we łbie, hehe - zaśmiał się jeden z synów Ottona, po czym ruszyli naprzód.




Horst Grolsch

Przewidywania szwagra okazały się trafne. Było już coraz bliżej zmierzchu, kiedy do karczmy zbliżał się znany Horstowi, rycerski orszak...




Maryna

Racimir oblizał spierzchnięte usta i zastanowił na moment.
- Młody Grolsch, powiadasz... - powtórzył za wdową, na moment tonąc we własnych myślach. - No ten to by mi się zdał na zięcia. Rodzina dobra, bogata. Te moje smyki żartują czasem, że on trochę pierdoła jest, ale czy ja wiem? Nie wygląda na takiego co by mi źle córę traktował przynajmniej. Może i czas wziąć Grolschów na rozmowy? Jakby ja się pozbył dzieci ze młyna, to może by się więcej miejsca zrobiło...
Mężczyzna uśmiechnął się pod wąsem, spoglądając na wdowę.
- Ognia jeszcze trochę we mnie zostało, a toć chłopowi zawsze potrzebna baba. A babie chłop.




Luther

- Ja... Nie wiem. - zawahał się Światożar, nieznacznie opuszczając ramię trzymające nóż. - Boże... Co tu się dzieje... Co ja narobiłem...
Młynarczyk złapał się za głowę spoglądając na leżącą siostrę, po czym puścił się biegiem w sobie tylko znanym kierunku.

Nawojka tymczasem nie oddychała, ani nie dawała żadnych innych oznaków życia.




Eugeniusz Niemysł

Mieszko wrócił z rekonesansu niedługo po zmierzchu i wydawał się wstrząśnięty. Przekazał kapłanowi wieści o śmierci Gawaina, a także o tym iż panowie udali się do karczmy Horsta na nocleg. Nie omieszkał wspomnieć również o radosnym hasaniu po lesie, którego dopuszczała się dzieciarnia Racimira...
- W tym lesie pono straszy... - oznajmił z wypiekami na twarzy kleryk. - Pono pogańskie bożki się tam kryją przed potęgą Stwórcy.
 
Bardiel jest offline