Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2019, 21:06   #64
Gerwazy
 
Reputacja: 1 Gerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputację
Oględziny miejsca mordu rozwiały kilka niejasności i odpowiedziały na parę podstawowych pytań. Tekst notatki sporządzonej przez sigmarytę była prostym opisem ikony wzbogaconym o parę spostrzeżeń uczonego. Od początku było jasne, że zabójca dostał się na miejsce zbrodni przez okno, chociaż użycia do tego sprzętu sugerowało profesjonalistę. No i samo narzędzie zbrodni. Wystarczyła chwila by Gerwazy upewnił się, że od zatrutej strzałki zionęła magia, choć nie był w stanie zidentyfikować jej pochodzenia lub źródła. W każdym razie zrobili wszystko na co pozwalały im posiadane umiejętności. Należało teraz wrócić do komendanta i zdać mu raport. W końcu za coś płacą im tą marną pensyjkę.

Robiło się coraz ciekawiej. Magiczne zatrute strzałki, legendarni szczuroludzie, morderstwa w kilku ważnych punktach miasta. Gerwazy jeszcze nie miał pojęcia co to wszystko oznacza, ale z pewnością był bardzo zainteresowanym rozwiązaniem tej zagadki. W miarę wysłuchiwania słów komendanta oraz jego odpowiedzi na pytania zadane przez współtowarzyszy, ciekawość młodego maga rosła wręcz hiperbolicznie. Swoją drogą ciekawe czy ktokolwiek w tym pomieszczeniu zdawał sobie sprawę co to hiperbola. Pewnie nikt w obrębie całego kwartału. Niewielu ludzi interesowały tajniki liczb i najróżniejsze metody ich wykorzystania. Ciekawością w tym temacie zainteresował go jego mistrz, który sam uważał, że rozważanie najróżniejszych matematycznych problemów doskonale wpływa na rozwój umysłu maga. Gerwazy całkowicie podzielał to zdanie. Trudno było o bardziej jasną, przejrzystą a zarazem skomplikowaną i podchwytliwą dziedzinę nauki. Podobieństwo do sztuka tajemnych i sposobów wykorzystania magii było oczywiste.

Trzeba było obmyślić porządny plan i wcielić go w życie. Niezbędne będzie zbadanie wszelkich tropów i zebranie dostępnych informacji oraz przekonanie współtowarzyszy aby podeszli do problemu pod jego przewodnictwem. Nie wiedział jak zareagują na jego pomysł. W końcu dotąd nie wykazał się ani przesadną odwagą ani też zdolnościami przywódczymi. Wierzył jednak, że dzięki sile woli znajdzie w sobie dość przekonujące argumenty aby podążyli za nim.




Po wyjściu z gabinetu komendanta straży Rudiger zastanawiał się nad pozyskanymi informacjami. Wyglądało na to, że zbliżali się powoli do rozwiązania zagadkowej śmierci kapłana, ale finałem tutaj mogła być walka z nieludzkimi zabójcami posługującymi się dmuchawkami i szponami. Wojownik zapamiętał oznaczenia na mapie i miał nadzieję, że uda im się odkryć jakieś powiązania tych miejsc z miejscem zabicia ojca Mortena.

- W zasadzie wszystkie te miejsca są w okolicy głównych ulic. - stwierdził zamyślony Schultz. - Może warto sprawdzić czy te ścierwa nie poruszają się kanałami? To by pasowało do przebiegłych zabójców nie chcących zwracać na siebie uwagi.

- Warto by się dowiedzieć, co ukradziono w Collegium i w Gildii - powiedział Konrad. - Ale najpierw odwiedźmy świątynię Morra. Może to był przypadkowa osoba, a może ktoś związany jakoś z tamtą dwójką. Uważam - spojrzał na Erikę - że kanały mogą poczekać. Powinniśmy sprawdzić miejsca zbrodni i dowiedzieć się, gdzie, w pobliżu każdego z nich, znajduje się wejście do kanałów. Szczególnie koło świątyni. No i może znaleźć jakiegoś znawcę kanałów. - Przeniósł wzrok na strażnika miejskiego.

- Jasne, z kanałami się nigdzie nie spieszy, jeśli chcecie sprawdzić wszystkie miejsca, idę z wami. - Najemniczka wzruszyła ramionami. - Jakoś nie sądzę, żeby nam to pomogło w popchnięciu sprawy dalej, ale nie będę się wyłamywać, skoro chcecie pochodzić po mieście.

- Jeśli nie będziemy wiedzieć gdzie i czego szukamy, po kanałach możemy błądzić całymi dniami bez skutku. Sami wszystkich nie wybijecie, a i nie takie jest wasze… nasze zadanie - przypomniał Heinrich - Zgadzam się z Konradem. Jeśli znajdziemy powiązanie między ofiarami może będziemy w stanie przewidzieć miejsce następnego ataku skavenów. Na razie ukradły świętą ikonę kapłanom Sigmara, skoro strażnik zginął blisko Collegium Theologica to i warto byłoby sprawdzić co zginęło tam. Odźwierny w gildii krasnoludów… być może i im coś zginęło, Ikona była malowana w ich stylu. Ostatnia ofiara jest nieznana, ale moża coś znajdziemy na ciele, jakieś znamię czy coś co pozwoli ją zidentyfikować. A jeśli obejrzymy miejsca zbrodni, być może znajdziemy miejsca przez które zabójca wychodził na powierzchnię i będzie nam łatwiej za nim podążyć - znalazł argument i dla najemniczki.

- To ostatnie byłoby świetnym zwrotem akcji. - powiedział Schultz. - Ja się na tropieniu nie znam, ale mam nadzieję, że z Konradem uda wam się namierzyć miejsce skąd kreatury wychodzą. - dodał spoglądając na strażnika. - Jedyne co przychodzi mi na myśl kiedy Skaveny zabierają święty przedmiot Młotodzierżcy to, że chcą dokonać jakiegoś mrocznego rytuału dla swoich popapranych bożków. Tylko, że bez dodatkowych wskazówek to jak wróżenie z krowiego łajna. - zabijaka zastanowił się. - Mamy dość tropów i roboty. Wszędzie udajemy się wspólnie czy się rozdzielamy? Wolałbym was pilnować, bo nie wiadomo na jakim etapie śledztwa dojdzie do zwarcia ze szczurami, na które szczerze mam nadzieję...

- Nie rozdzielamy się - powiedział Konrad. - Chociażby dlatego, że mamy tylko jeden papierek z pieczątką, a bez niego większość osób w tych pałacach wiedzy - dorzucił nieco ironii - nawet nie zechce nam otworzyć drzwi.

- Kostnica. Świątynia Sigmara, obszar w pobliżu okna, przy którym pracował ojciec Morten, może zostały jakieś ślady pazurów w pobliżu. Collegium Theologica - zapytać co im zginęło i obejrzeć miejsce mordu. Gildia Krasnoludzkich Inżynierów, to samo. Saarstraße 7 w Starym Kwartale, gdzie znaleziono ciało - Heinrich wyliczał na palcach miejsca do odwiedzenia, ale mu ich zabrakło i poczuł, że warto skrócić tę listę - Na Waszym miejscu zacząłbym od Kostnicy. Ale możemy i się rozdzielić. Mamy dwa papierki z pieczątką - uśmiechnął się - jeden nakazuje udzielić Wam pomocy w czynnościach śledczych, a drugi to pisemny rozkaz bym ja udzielił Wam pomocy. A mnie w kilka miejsc wpuścić muszą. Wasza decyzja.

- Skoro mamy dwa papierki to ja bym się rozdzielił, bo, jak zauważył Heinrich, mamy sporo miejsc do sprawdzenia. - powiedział Schultz do reszty. - Mam pomysł na podział, ale nie wiem czy z tym wyskakiwać, bo jeszcze ktoś pomyśli, że chce order dowódcy… - zabijaka uśmiechnął się do Eriki, a ona tylko przewróciła oczyma. - Podzieliłbym po równo znających się na śladach czyli w jednej ekipie Konrad, a w drugiej Heinrich. W razie starcia dla balansu dałbym w jednej ekipie mnie, a w drugiej Erike. Zatem najlepszym wyjściem byłyby ekipy w składach ja, Konrad, Cassie, a druga ekipa Heinrich, Erika, Gerwazy. Co wy na to?

- Może być - powiedział Konrad, patrząc na rozradowaną minę Cass i zastanawiając się, dlaczego Rudiger nie chciał sobie wziąć na kark dwóch kobiet. - To kto dokąd idzie?

- My odwiedzimy kostnice i miejsce gdzie znaleziono ciało, a ekipa druga Gildie i Collegium? Krasnoludy mogą lepiej współpracować z przedstawicielem straży, a w Collegium zapewne przyda się umysł i wiedza Gerwazego. - zaproponował Rudiger. - Ty Konradzie przydasz się przy oględzinach zwłok i ewentualnym tropieniu z tamtejszego miejsca zbrodni. Co o tym myślicie?

- Komendant Schutzmann stwierdził, że krasnoludy powiedziały, że nic im nie zginęło i że straż nie dostała pozwolenia od Gildii na przeszukanie. Więc jeśli do krasnoludów to lepiej nie straż. One nie lubią się powtarzać. Odstawię uczonego z ochroną do Collegium, obejrzę miejsce gdzie zginął strażnik, a potem spotkajmy się wszyscy na miejscu zbrodni. Ta niezaładowana kusza nie daje mi spokoju. Skoro ją wyjął, to może zdążył ją załadować i wystrzelić.

- Dobra. - powiedział Rudiger. - Czyli my idziemy do Gildii, a wy do Collegium i na miejsce śmierci strażnika, zgadza się? - zapytał Schultz. - Powiedz gdzie dokładnie się spotkamy aby na pewno się nie minąć.

- Może w gospodzie “Pod kulawym psem”? Ja rozumiem, że strażnicy, porządku pilnują i latają po mieście jak psy z wywieszonymi ozorami, ale chyba czasami coś jedzą… czy nie? - wtrąciła niepewnie Cassandra, odwracając spojrzenie swoich pięknych ocząt w stronę Heinricha, który był chudy jak sosna po pożarze lasu.

- Czasami - Glauber ukłonił się lekko dziewczynie. Do kontaktów z mężczyznami wykorzystywała to co miała wyuczone. Zapewne sądziła że to najlepsze co ma. Albo nawet, że jedyne. Było to smutne, ale taki już był świat. Być może kiedyś pojawią się ludzie, którzy będą pomagać takim w inny sposób niż monetami za "usługi", ale na razie świat był raczej niemiły dla takich dziewczyn. Chociaż ta mała była sprytna i mogła zajść wysoko - Rzadko którego strażnika stać na gospody. Zdarza się że karczmarz zadowolony z obecności strażnika postawi mu piwo, czasem zupę czy zapiekankę. Choć zwykle kończy się na preclu lub paszteciku ze straganu. Ale z przyjemnością zjem z Wami.

Cassandra była zaskoczona uprzejmością strażnika miejskiego, jednak wcale nie dała tego po sobie poznać. Jej brew nie drgnęła, ani spojrzenie nie zmieniło swojego wyrazu. Posłała mu jedynie skryty i całkiem uroczy uśmiech. Nic jednak więcej nie powiedziała.

- Obawiam się, że najpierw wszyscy będziemy musieli wrócić do świątyni Sigmara. - odezwał się milczący dotąd Gerwazy - Po pierwsze musimy przycisnąć akolitę, który wprowadził nas do świątyni a następnie poprowadził nas do świątynnego skarbnika. Tylko on i sam skarbnik wiedzieli o ikonie, nie licząc Ojca Mortena. Jeśli będzie trzeba, przepytamy też ojca zawiadującego świątynna kasą, choć moje podejrzenia kieruje raczej w stronę początkującego sigmaryty. Gdy wyciągniemy z nich wszystko co się da możemy poprosić kapłanów o mediacje w rozmowie z krasnoludami. Może starsza rasa będzie rozmowniejsza jeśli towarzyszyć nam będzie kapłan młotodzierżcy. Dopiero po wizycie w gildii inżynierów proponuje się rozdzielić, lecz nieco inaczej niż zaproponował Rudiger. Niech Konrad idzie ze mną i Eriką. Weźmiemy ze sobą pismo upoważniające którym mogę się posługiwać jako osoba piśmienna. Rozejrzymy się w Collegium theologicum. Heinrich natomiast zapewni Rudiemu i Cass dostęp do ciała choć podejrzewam, że najwięcej się dowie jeśli sam przyjrzy się nieboszczykowi. Jeśli starczy wam czasu poszukajcie jakiegoś szczurołapa lub kogoś kto zna ścieki. Heinrich, pewnie wiesz gdzie kogoś takiego znaleźć? Na koniec spotkajmy się w Kulawym Psie zgodnie z sugestią Cass ale po to by przenocować. Nie mam zamiaru pchać się do kanałów w innym czasie niż rankiem. Jeśli wszelkie pogłoski o szczuroludziach czy tak zwanych skavenach są prawdziwe, to są to raczej stworzenia nocy i w dzień powinno być łatwiej je podejść. Co do lokalizacji gdzie mamy zacząć poszukiwania, wnioskując po miejscach przeprowadzenia zbrodni proponuje kanały pod wielkim parkiem lub w jego pobliżu. - skończył swój wywód młody mag.

Heinrich spojrzał na Gerwazego z podziwem.
- Podoba mi się ten plan. Dodałbym tylko jedno miejsce. Chcę zobaczyć to miejsce zbrodni, gdzie znaleziono niezidentyfikowane ciało. Innych zabijano by coś ukraść, a tam chyba nic nie ma. I to warto sprawdzić.

- Jak tam chcecie, może być i tak. - Odezwała się na koniec Erika. Wszyscy mieli setki planów, więc ona postanowiła posłuchać, zamiast wcinać się w rozmowę i sugerować coś swojego. Prędzej czy później i tak pewnie wpadną na jakiś trop.

Schultz pokiwał jedynie głową na znak zgody. Ruszał zatem z Cassie i Heinrichem. Póki co nie zdołał rozgryźć strażnika, ale liczył na łatwe dogadanie się z nim. Niektórych mogło bawić to, że Rudiger, w przeszłości będący żołnierzem rodziny przestępczej, jako jedyny nie stawiał faceta na przegranej pozycji i chciał go poznać. Do czego to doszło…
 

Ostatnio edytowane przez Gerwazy : 03-09-2019 o 21:11.
Gerwazy jest offline