Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2019, 23:02   #65
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Post Dzięki Nami :)

Rudiger starał się jak mógł wymyślając pytania, których strażnicy by nie zadali. Samym przepytywaniem kapłanów i akolitów zajęła się Cass. Dziewczyna początkowo była mocno spięta, ale z czasem powoli zaczęła się rozluźniać. Schultz miał nadzieję, że jego obecność i wsparcie ułatwiły jej ten proces. Zabijaka zauważył, że Cassandra była nie tylko ładna, ale też bardzo charyzmatyczna. Ta cecha była przydatna w przypadku potrzeby rozwiązania komuś języka innym sposobem niż zastraszając go w ciemnej alejce. Wojownik szczerze doceniał wkład w śledztwo dziewczyny. Jego zdaniem zasłużyła na te mizerne dwa szylingi w pełni.

- Doskonała robota, Cassie. – powiedział do niej z uśmiechem kiedy zakończyli przesłuchiwać duchownych. - Teraz mamy pewność, że żaden kucharz nie brał w tym udziału, a kapłan nie miał żadnych gości ani nikomu się obrazem nie chwalił.

- To akurat nie jest takie pewne, zresztą… Są też inni, którzy mogli się chwalić, albo po prostu ktoś obserwował nas samych - powiedziała bardzo pospiesznie niemal na jednym wdechu i zacisnęła usta, zwężając je w cienką kreseczkę. Kiedy zamknęła oczy, a jej ułożone wzdłuż ciała dłonie zacisnęły się w pięści, Cassandra nagle wypaliła tak szybko mieląc językiem, jak jeszcze nigdy.

- Ja nie idę do swojej matki, bo nawet jej nie znam! - wypaliła zupełnie odchodząc od tematu, jakby po prostu musiała to z siebie wyrzucić. Wciąż miała mocno zaciśnięte powieki i stała sztywno jakby połknęła kij.

- Ci… - starając się ją uspokoić wojownik podszedł blisko i z lekko pochyloną głową złapał ją delikatnie za zamknięte piąstki. - Wszystko w porządku, Cassie. Jak będziesz chciała znaleźć matkę to ci w tym pomogę, a jak nie to nie szkodzi… - powiedział cicho kojącym głosem. - Pomógłbym ci dojść do Middenheim niezależnie od powodu. - dodał. - Cieszę się, że mi o tym powiedziałaś, wiesz? - uśmiechnął się do niej promiennie, czego ona i tak nie zauważyła. Bardzo szybko przylgnęła do niego wtulając delikatną twarzyczkę w tors mężczyzny, obejmując go rękoma w pasie.

- Nie chciałam kłamać, ale i nie wiedziałam, że … - zatrzymała słowa i wstrzymała oddech na parę sekund. - ...nieważne. W sumie to mieliśmy rozmawiać kiedy indziej, przepraszam, że tak nagle… Nie mogłam już dłużej, wiem że chciałeś mi pomóc, tylko po prostu nie ma w czym. Ja tylko chciałam dotrzeć bezpiecznie do Middenheim i to wszystko. Dotrzymałeś obietnicy, jestem gdzie być chciałam…

- Rozumiem Cassie. - powiedział wojownik kładąc jej jedną dłoń delikatnie na głowie. - To było niewinne kłamstwo. Nic się nie stało. Jakbyś potrzebowała mojej pomocy mów śmiało. Ja się nigdzie nie wybieram. - dodał zapewniając ją, że nie miał zamiaru jej opuszczać. - Temat, na który chciałem porozmawiać może poczekać.


Rudiger nie narzekał nigdy na zjawiska pogodowe niezależnie czy była to zawierucha czy lejący deszcz. Co prawda zabijaka należał do ludzi wygodnych lubiąc dłużej pospać, wykąpać się po porządnym treningu i zjeść coś smacznego kiedy tylko naszła go ochota, ale kiedy skupił się na robocie wytrzymywał wszelkie niewygody. Po dotarciu na komisariat, a dokładniej do gabinetu komendanta Schultz zdał relację z odkrytych przez siebie i Cass zagadnień. W zasadzie nie dowiedzieli się wiele poza tym, że ojciec Morten nie zdążył się nikomu pochwalić ikoną, nie przyjmował żadnych gości, a w jego otruciu nie brali udziału lojalni kucharze. To ostatnie było nawet zbędne, bo trucizna pochodziła ze znalezionej na miejscu zbrodni strzałki, ale zabijaka chciał być dokładny.

Po zdaniu pełnego raportu ekipa mogła podziwiać jak lico Schutzmanna przechodziło przez wszelkie stadia zdziwienia. Strażnik nawet zabrał ich do depozytu, w którym straż miała 3 stalowe kasetki ze strzałkami podobnymi do tej znalezionej na miejscu śmierci kapłana. Okazało się, że była to broń szczuroludzi. Rudiger już słyszał o Skavenach jednak nigdy nie miał okazji żadnego ubić. Wiedział, że byłoby to na pewno wspaniałe doświadczenie obok pozbawionych życia niedawno nieumarłych, zwierzoludzi i zielonoskórych. Jednak o ile szczuroludzie mogą nieco przypominać inne zwierzołaki to ponoć są od nich zdecydowanie bardziej przebiegłe. Pod Grodem Białego Wilka znajdowało się Podziemne Miasto, z którego podczas najazdu chaosu zaatakowały Skaveny. Zabijaka zastanawiał się chwilę nad tym jakie siły mogą spotkać podczas tego śledztwa na swojej drodze.

Po opuszczeniu depozytu i obejrzeniu mapy Rudiger mógł – przynajmniej teoretycznie – nieco lepiej poznać Middenheim. Na początku nie zwracał uwagi na oznaczenia kapitana przyglądając się głównym ulicom i miejscom charakterystycznym. Po pewnym czasie jednak spojrzał na czerwone krzyżyki, którymi oznaczone zostały miejsca kolejnych mordów. Z jednego zabójstwa ich sprawa przeistoczyła się w prawdziwą rzeź niewiniątek. Schultz aż zacierał ręce. To nie mogło się skończyć inaczej niż małą potyczką ze wspomnianymi tworami chaosu. Opuszczając gabinet komendanta wojownik miał nadzieję, że wyjdą z ewentualnego boju zwycięsko i nie odniosą żadnych strat. Zanim jednak można było mówić o zwycięstwie trzeba było namierzyć podejrzanych…
 
Lechu jest offline