- babie potrzebny jest chłop a chłopu potrzebna jest baba - powtórzyła Maryna - poza tym gdyby zrobić wspólne zaślubiny to by i łoszczędność prze ten beła.
Racimir w milczeniu pokiwał głową, wszak wspólne weselicho ma tą zaletę że gości tylko raz trzeba nakarmić. Martyna zaś kontynuowała
- trza jechać do młyna możeć już dziewuchy są w doma.
Szparko wiedli na wóz. Żarko zajął miejsce na koźle. Wdowa siadła przy wdowcu. Z tyłu ścisnęły siędzieciaki. Koń ruszył żwawym krokiem. Normalnie udaliby się do wdowy i spędzili by tam dobre parę godzin ale nie dziś. Dziś zatrzymali się tylko na chwilę przed jej chałupą. Gdy tylko dziewczyny wysiadły zabierając pyszne wypieki Nawoji wóz ruszył w stronę młyna.
Dziewuchy zaś gdy tylko macocha się oddaliła pobiegły poplotkować z koleżankami o nadchodzących zmianach.
W młynie powitała ich głucha cisza, Maryna wcisnęła Jagusię Symkowi w ręce i wziena się za domowe porządki. Podpaliła w piecu i wstawiła czajnik na herbatę dla złagodzenia nerwów. Racimir nerwowo dreptał po izbie w te i na zad, a Młynarczyk szukał każdej wymówki co by musieć z izby wyleźdź a Symek lotoł za nim kiej piesek przy nodze.
Czekali.
Gdy minęła godzina wdowiec wysłał syna z gotowizną do wiedźmiarza co by gusła odprawił i co by Nawija do domu bezpiecznie wróciła, po prawdzie o sierocie co też w lesie zginęła zapomniał, a syn to przecież chłopak naschwał więc o niego mniej się obawiał.
Dzień mijał zbyt wolno.
__________________ Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett
Ostatnio edytowane przez Wisienki : 07-09-2019 o 10:03.
|