Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2007, 18:26   #11
Manji
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
O'Connor uraczył szyderczym uśmiechem pirata.

-Wszystko zależy co chcesz ujrzeć i jakie są Twoje zainteresowania, de Vagborona.
O mocy! Znów statki! Musze zdobyć jak najwięcej lekarstwa.

Wstał. Był wysoki, prawie 6 stop przy tym smukły. Wyprostowany, przeszedł szybkim, sprężystym krokiem, niemal płynąc po drewnianej podłodze, w stronę szynkwasu. Zabrał klika butelek whisky i siedząc tam wypijał jedna po drugiej, co rusz ciskając osuszone butelki za siebie. Trunek pil niczym spragniony podróżnik pijacy wodę. Butle roztrzaskiwały sie o ścianę. Jednak jedna z nich odbiła sie od ściany, upadla na podłogę nieuszkodzona. O'Connor zerwał sie na równe nogi, szybko doskoczył do butli, podniósł ja, tak jak atleta podnosi zwycięski puchar. Z wielka radością wykrzykną.

-Ta sie nadaje!!

Nie skrywał swej radości, przywodził na myśl dziecko, które dostało od rodzica słodycze.
Wrócił do szynkwasu i zaczol napełniać przyniesiona butelkę.
Wciąż poruszał sie z ta sama zwinnością, jakby nie wypił nawet kropelki.
Zabrał resztę napitku i powrócił na poprzednio zajmowane miejsce. Wydobył z zawiniątka jakieś suszone liście, zwiną je w kulkę, po czym łykną popijając alkoholem.
Długie, sięgające polowy pleców, rude włosy związał rzemieniem. Wykonując ta czynność, co bardziej spostrzegawczy mogli dostrzec dość szeroka bliznę na prawej ręce, ciągnąca sie od pachy aż do łokcia. Nie była to blizna zadana żadnym orężem, zbyt szeroka i poszarpana. Poprawił swoje ubranie, przytroczył pałasz do lewego boku, łuk i kołczan umieścił na plecach. Z niewielkiej, skórzanej torby wiszącej na przedzie, którą nosił przy pasie, wydobył nabita fajkę. Zbliżył sie do świecy i zapalił niewielki patyczek, a następnie przyłożył płonący kawałek drewna do fajki. Dziwny, słodkawy zapach szybko wypełnił sale, dym był jasno niebieski.
Rozkoszował sie przez jakiś czas zawartością fajki. Wypuszczając dym z ust przemówił jakby do siebie.

-Co prawda złodziej ma przewagę tylko czterech dni... Rozumiem, ze nie ma co sie spieszyć. Słowa były przepełnione ironią.

Obrzucił spojrzeniem swych kompanionów, radośnie sie uśmiechając.

-Słyszałem, ze Baba na pokładzie sprowadza nieszczęście. Czyżbym sie mylił.

Już nie patrzył na nikogo, jego oczy spoglądały teraz gdzieś w dal.
Tylko od czasu do czasu wypuszczał dym z ust.

Gdy już wszyscy byli w komplecie, O'Connor w myślach przywołał moc Thomasa. Wyszeptał w ojczystym języku zalecie, jedynie nieznacznie poruszając ustami.
Teraz już będę wiedział, czy ktoś ze zgromadzonych jest czarnoksiężnikiem.
Wyraźnie wyszczerzył zęby, jakby ktoś opowiedział wyśmienity dowcip.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.

Ostatnio edytowane przez Manji : 01-08-2007 o 00:07.
Manji jest offline