Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2019, 11:34   #131
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Wysłanie Beboka na Śląsk wydawało się być absurdem wtedy, wydawało się absurdem teraz, a jednak jakoś wszyscy wydawali się być zadowoleni efektami. W każdym razie preferować je ponad alternatywę. Dla Beboka alternatywą było utkwienie na statycznym froncie, codziennie narażając życie bez nadziei na jakiekolwiek znaczące efekty. I co gorsza, duże ilości wolnego czasu, a po Gorzowie krasnolud wolny czas dalej znosił źle.
Wieloletnia konspira w S-K sprawiła że nie nawiązywał relacji z ludźmi za łatwo. Każdy mógł być obciążeniem kiedy przyjdzie rozkaz porzucenia ciepłej posadki w korporacji. Albo tak sobie wmawiał, a przyczyny były inne. Na szlaku bojowym tej osłony nie miał, i koniec końców zaprzyjaźnił się z wieloma ludźmi.
Z nielicznymi wyjątkami, ci ludzie zginęli na odcinku kilkudziesięciu kilometrów Gorzowa i pomysł zamknięcia się na wszystko wydawał się w dłuższym rozrachunku tą jedyną dobrą strategią.

Ktoś w sztabie musiał to zauważyć i nie mieć tego w dupie kompletnie, tak więc Bebok w imię "neutralności" korporacji wobec AW zmienił swój formalny status w bazach danych SK z dezertera-złodzieja na "wymagający wyjaśnienia". Wg powszechniej wiedzy żadna korporacja z Wielkiej Dziesiątki nie odpuszczała takich rzeczy - ale przynajmniej załatwiono by nie aresztowano go i jego kontaktu podczas pierwszej rozmowy. Tak więc Jürgen Roth z Saeder-Krupp wciąż miał na horyzoncie burzowe opady gównianych konsekwencji swoich wyborów, ale Jan Rudy z PRN ciągle mógł działać umiarkowanie swobodnie. "Podwójne obywatelstwo" po raz kolejny ratowało krasnoludowi tyłek, choć nie łudził się że wyżsi oficerowie S-K nie będą wiedzieli o tym wybiegu. Ale ktoś gdzieś wysoko zdołał ustawić grę pod Polskę. Cholera wie ile to kosztowało, na ile to było pewne i trwałe, ale choć raz w historii wydawało się że świat rozumiał wagę tego co się u tutaj działo i dla wspólnego interesu wszystkich zainteresowanych zająć się tym zanim na kontynencie rozsiądzie się kolejny Hitler czy Beria.

Robota emisariusza AW była tak bardzo poza jego możliwościami. Uznając ten fakt, zaczął od nawiązywania kontaktu z tymi którzy dar charyzmy posiadali w stopniu zauważalnie większym. Którzy byli w stanie podburzać tłumy, prowokować słuszny gniew.

"Angry gets shit done"

Miał takich znajomych w AK, jeszcze z czasu 1 pułku saperów. Jakoś te buntownicze duchy nie wpasowały się w struktury korpo, a zostały przyczajone przy ziemi. Wśród pracującego ludu śląskiej ziemi.
Bebok przynosił im dary wywiadu i milspeców od AW oraz potwierdzoną własnym przeżyciem obietnicę przymknięcia oczu przez Konglomerat i S-K na przygotowania do strajku (i tej części działań zaczepnych które były planowane do realizacji pod osłoną strajku). Erupcja strajków w oblężonym Opolu nabrała tempa wręcz przerażająco dobrego. Ale już w Katowicach wszystko się wyrównało. Pomimo przerzucenia dodatkowych sił -niepotrzebnych już pod Opolem - wyzwalanie Katowic było krwawą, brutalną walką uliczną. O każdy róg, o każdy hab-blok, o każdy posterunek. Walki na krótkich dystansach, z sytuacją na niebie zmienną jak humor śląskiej baby. Sam Rudy, w przeciwieństwie do operacji gorzowskiej, operował głównie ze swojego "lotniskowca", koordynując działania oddziałów na bazie danych ze swoich dronów. Te kilka dronów nie było niczym wielkim jeżeli patrzyło się na siłę ognia - ale przeskakując pomiędzy uliczkami często były tam gdzie był potrzebne i były tam nie za późno. Z jakiegoś powodu (podejrzewał hakerów AK, bo samo maskowanie pojazdu raczej nie wyjaśniało sprawy) nie skończyło się to atakiem artyleryjskim na jego pozycję.
A więc przeżył. Przeżył śląską Pragę, i miasto też ją przeżyło.

Przeżył też wakacje all inclusive w kurorcie Szklarskiej Porębie. Dla krasnoluda wycieńczające szczególnie, bo jego predyspozycje do bycia komandosem były...połowiczne. Rigger był (dosłownie) nadludzko zwinny i szybki, a żelazna wola oklepana "drobnymi" nieprzyjemnościami biofeedbacku nie poddawała się przy byle zimnie. Ale był lata za innymi jeżeli chodziło o wyszkolenie bojowe - strzelanie, walkę wręcz. A pytanie zawodowego kierowcy o kondycję w bieganiu było ulubionym sadystycznym żartem na ścieżce zdrowia. W walce każdy taki wysiłek miał stosownie godną nagrodę. Przeżycie. Odbicie kolejnego kawałka miasta. Kij w dupsko kłamliwej propagandzie. Podczas tego treningu - to wszystko było po coś, ale aż do samego końca nie wiedział po co.
No i było szkolenie specjalistyczne. To była pierwsza wojna w Szóstym Świecie. Piechota, lotnictwo, jednostki pancerne, artyleria, walka elektroniczna? Dalej były na polu walki. Ale doszli też magowie, adepci, riggerzy, walki w VR. Nikt nie miał na to jeszcze dobrej recepty, to wymagało zmiany sposobu myślenia. Jeżeli w którymkolwiek momencie czuł się na miejscu wśród żołnierzy Jednostki Wojskowej Komandosów Sił Zbrojnych RP - elity do której uważał że się nie łapał - to kiedy siedział w VR i sterował swoimi dronami i właśnie wtedy kiedy trzeba było szerszego spojrzenia na pole walki.

Jednym z pytań które wychodziło przy tych dyskusjach, była potrzeba znalezienia odpowiedzi na czarci pył. Chemicznego antidotum. Przeciwzaklęcia. Wirusa do VRu który atakowałby tylko te urządzenia. Jasnej listy naukowców do usunięcia. Generalnie czegokolwiek, bo ten syf wydawał się kluczem do przełamania impasu. Na korzyść wrogów, jeżeli nie znajdą rozwiązania a tamci będą je dalej doskonalić tak jak to robili, albo na korzyść całej reszty świata jeżeli przełom się znajdzie. "Pracujemy nad tym", słyszał raz za razem.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 08-09-2019 o 11:51.
TomBurgle jest offline