Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2019, 12:56   #30
Koime
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację

Dwie podobne do wielkich krokodyli bestie nagle wynurzyły się z rzeki tuż przy brzegu, całkowicie zaskakując wszystkich prócz gnomiego maga. Nie był on jednak na tyle szybki, by umknąć przed lecącymi w jego stronę długimi mackami, wystrzelonymi prosto z paszczy jednego z potworów. Jedyne co był w stanie zrobić to instynktownie postawić przed sobą barierę mocy, która odbiła jeden z ataków. Drugie odnóże przemknęło jednak pod magiczną tarczą i złapało czarodzieja za nogę. Nie tracąc opanowania nawet na chwilę Orryn aktywował szybkie zaklęcie. Stwór już cieszył się na myśl o przekąsce, gdy nagle jego ofiara ulotniła się, zostawiając po sobie jedynie obłok srebrnej mgły, sam zaś gnom zmaterializował się niedaleko namiotów.

Drugi gad obrał sobie za cel nieprzygotowanego do obrony Sadib'a, który oplątany tymi dziwnymi kończynami został unieruchomiony i skazany na łaskę mudmaw'a. Reszta drużyny w tym czasie doszła już do siebie po niespodziewanym ataku i czym prędzej ruszyła do akcji.

Miecz Rashada buchnął jasnym płomieniem, po tym jak ten szybkim ruchem wyciągnął go z pochwy i rozkazem aktywował magię broni. Błyskawicznie pojawił się przy gadzie, który zaatakował Sadiba i zalał go serią precyzyjnych pchnięć. Bestia ryknęła gdy ostrze raz za razem zagłębiało się w jej cielsku, a płomienie boleśnie paliły wnętrzności.

Yasumrae również doszła do siebie, lecz w przeciwieństwie do wojownika za nic w świecie nie chciała się zbliżać do monstra, które wyszło z wody. Na ledwie żywego już gada opadła podobna do płomienia świetlista energia, pozbawiając go życia i wypuszczając Sadiba z jego uchwytu, tabaxi zaś, niczym przestraszone kocię i z najeżoną sierścią, pomknęła w stronę namiotów.

Drugi potwór po tym jak pozbawiono go zwierzyny i widząc otępiałego wciąż żołnierza, skierował swe długie macki w stronę mężczyzny unieruchamiając go. Ten starał się jeszcze wyszarpać z owego uścisku, lecz potwór trzymał go zbyt mocno.

Marynarze w trosce o swe życie upuścili wszystko co mieli w rękach i uciekli szukając schronienia gdzie było to możliwe.

Orryn starał się jeszcze zahipnotyzować stwora jednym ze swoich czarów, lecz rozdrażniony mudmaw oparł się działaniu zaklęcia.

W tym momencie jednak z pokładu statku zbiegł Nadal i rozorał ciało gada swym ostrzem, które wręcz pulsowało od energii. Do walki dołączył również Rashad. Wojownik z niemal taneczną gracją zadawał kolejne ciosy swoim płonącym rapierem, jednocześnie wypowiadając słowa zaklęcia, które sprawiło, że ciałem potwornego krokodyla wstrząsnęła fala energii, niczym uderzenie pioruna.
- Patrzcie tchórzliwa hołoto jak walczy prawdziwy wojownik! - zawołał z pogardą w stronę podszytych tchórzem żeglarzy.

Kolejny stwór dokonał żywota. Ponownie dzięki męstwu i niezwykłym umiejętnościom śmiałków walka zakończyła się bez ofiar. El-Madani upewnił się, czy z Sadibem wszystko w porządku lecz mężczyźnie nic się nie stało. Wciąż był jednak przestraszony po tym, jak przed oczami miał jeszcze wizję paszczy potwora rozwierającej się w oczekiwaniu na posiłek i chwilę zajęło nim udało się go wreszcie uspokoić.

Mogli ponownie ruszać w drogę, aby dołączyć do reszty swych towarzyszy. Po tym jak wszyscy już naleźli się na kolejnym brzegu i wszystkie ganta były już odpowiednio przygotowane, karawana wyruszyła w kierunku swego odległego celu. Tego dnia udało im się jeszcze przebyć dwie godziny wędrówki. W trakcie tej krótkiej podróży reszta dowiedziała się o nagłym ataku mudmaw'ów i o tym jak wspólnymi siłami udało im się zażegnać niebezpieczeństwo.

Po rozstawieniu obozu na noc, wszyscy mogli sobie wreszcie pozwolić na odrobinę zabawy. Przy dużym ognisku piekła się już upolowana przez Nyliana niewielka antylopa, którą Yasumrae odpowiednio przygotowała, wykorzystując swoje zaskakująco dobre (w przeciwieństwie do tego co opowiadał Jalaal) zdolności kulinarne. Pyszny posiłek dopełniały gorące podpłomyki, pieczone figi i owoce, zebrane ze znajdujących się po drodze drzew oraz rozwodnione wino.
Wszyscy zdawali się zapominać o trudach wędrówki, ciesząc się z tego jak wspólnymi siłami udało im się pokonać stojące im na drodze niebezpieczeństwa.
Arkamowi udało się nawet przekonać Nadala do tego, by zagrał parę utworów na swym flecie, po czym Andraste uraczyła wszystkich cudowną grą na swych skrzypcach.
Kolejny dzień karawana rozpoczęła pełna werwy i z odnowionymi siłami. Po południu dało się już rozpoznać, jak bardzo krajobraz się zmienia. Im bardziej oddalali się od rzeki, tym roślinność starała się bardziej uboga, aż wreszcie dotarli do terenów gdzie nie sposób było znaleźć jakiejkolwiek drogi bądź traktu, a podłoże stanowił głównie martwy, popękany kamień. Rozgrzane powietrze falowało, co jakiś czas tworząc nawet złudzenia odległych osiedli lub stworzeń. Gdy iluzje znikały nie pozostawało jednak po nich nic, prócz pustka ciągnąca się w wydawałoby się nieskończoność. Słońce nawet we wczesnych godzinach bezlitośnie zsyłało żar na ziemię z pozbawionego choćby jednej chmury nieba.

Takie też otoczenie towarzyszyło grupie przez kolejne dwa dni, kiedy to sceneria zaczęła zmieniać się z kamienistej na piaskową. Chód stawał się coraz trudniejszy i męczący dla koni, które zapadały się w sypkim podłożu, piasek nie przeszkadzał jednak ganta, które cierpliwie człapały swymi szeroko rozstawionymi łapami.

Przez następne dwa dni podróżowali pod przewodnictwem Nyliana, aż im oczom wreszcie ukazał się ich cel.


[media]http://i.pinimg.com/564x/3f/23/6a/3f236a3229a431951698b64d478a7a18.jpg[/media]

Dumatat z pewnością nie dorównywało rozmiarami Nul Agbar, ale i tak było dość sporym miastem, jak na takie pustkowie. Nie raz widać było mieszkańców zdobiących swe domy i ulice różnymi kolorowymi wstążkami i materiałami, prawdopodobnie z uwagi na zbliżające się pojawienie wyroczni.
Karawana udała się w międzyczasie do jednej z gospód, których w mieście było zaskakująco dużo z jakiegoś powodu.
- Rozpakujcie się i odpocznijcie – Nadal zwrócił się do bohaterów – Ja wraz z Roshanem udamy się dowiedzieć czegoś o wizycie wieszczki. Kused, Ramad i Sadib, wraz z Mistrzem Yelvenem zaczną organizować uzupełnienie naszych zapasów u lokalnych kupców. Starajcie się nie opuszczać tego miejsca, zwłaszcza w pojedynkę. Dumatat znane jest jako jeden z największych rynków niewolników w kraju i podobno czasem jacyś nieuczciwi handlarze czają się na nierozważnych podróżnych – ostrzegł z wyraźną odrazą malującą się na twarzy – Powinniśmy wrócić przed zapadnięciem zmroku. Wtedy też zdecydujemy co robić dalej.

 

Ostatnio edytowane przez Koime : 09-09-2019 o 10:58.
Koime jest offline