Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2019, 21:00   #117
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Pierwsze co pojawiło się po podpięciu do sieci i uruchomieniu firmowego holo to wiadomość od nieznanego numeru:
“Chciałabym porozmawiać. Pilne. P.”
Adres - po całej procedurze kluczenia i weryfikacji - chwilowo zawierał jeden plik tekstowy, a w nim kilka zaledwie wpisów. Przy nazwisku Navarro znajdowały się dwie lokalizacje na Bronxie: róg Devoe Avenue i Wyatt Street, stary urząd pocztowy obecnie działający jako jedna z firm kurierskich dostarczająca paczki dronami oraz 2256 Morris Avenue, według mapy stary rozpadający się budynek służący w tym momencie jako studio neotatuażu. Było też nazwisko Dan i adres na Queens, stara, zamknięta fabryka dzielnicy przemysłowej. Remo prawie od razu wyciągnął dodatkowe informacje z firmy, kiedy podpiął swój firmowy holo: miejsce to służyło jakiś czas temu do trzymania i przesłuchiwania niewygodnych ludzi. Korzystali z niego głównie agenci terenowi. Student dodał też krótką notkę: "Liu lubi być duszona podczas seksu." Wyglądało na to, że zamierzał swojemu nowemu "współpracownikowi" dawkować wiedzę o kobietach.
Kye pokazał Azjatce wpisy, zostawiając przy okazji na adresie tracker do swojego zewnętrznego holo, w ramach lokalizatora. Taki mógł łatwo wyłączyć i kontrolować.
- Gdzież bym śmiał, ale to musisz iść ze mną na inicjację. Dasz radę? - powiedział głośno, jednocześnie wybierając holokonferencję z Liu, Psyche na jej nowy numer, który się szczęśliwie napatoczył oraz Mikiem i Angelą. Dał jej najwyższy priorytet, pomijający proste zabezpieczenia, które mogła mieć na przykład udawana uciekinierka, zmuszając ją chociaż do zerknięcia. W jej przypadku napisał też krótką wiadomość: "Odbierz". Zobaczył, że Psyche rzeczywiście to zrobiła, bo numer się zarejestował. Kobieta nie odezwała się po tym.
- Nie sądzę, by robili coś więcej niż to czego już w życiu próbowałam. - Ferrick wzruszyła ramionami.
Uniósł wysoko brwi, jego uwaga jednak skierowana była głównie na konferencję.

- Nie wiem czemu się dziwisz. - Wcisnęła jednostronne wyciszenie uśmiechając się trochę smutno gdy skończył mówić o tym czego dowiedział się od Studenta. Teraz jej słowa nie były słyszane przez nikogo z zewnątrz. - Alkohol i niezdrowa ciekawość prowadzi ludzi czasami w obszary gdzie po głębszym zastanowieniu raczej by się nie wybrali. To, że nie wszystko sprawia mi taką sama przyjemność, nie musi od razu oznaczać, że mam jakieś zahamowania. Jeśli trzeba potrafię się poświęcić tak samo jak ty. - Pokręciła lekko głową próbując wytłumaczyć mu swoje odczucia odnośnie seksualnych orgii. - To nie sam akt sprawia że mogłabym poczuć się niepewnie. To chodzi raczej o uczucia jakie za tym stoją. Niebezpieczne jest to co możemy poczuć widząc siebie w takich sytuacjach. W skrajnych przypadkach może nam się to za bardzo spodobać, albo możemy się znienawidzić.
- Nigdy cię nie znienawidzę - ton Remo wydawał się być gorliwy, gdy w przerwach od konferencji rozmawiał z Ann. - I uważam, że nie można lubić czegoś za bardzo, jeśli to coś nie krzywdzi innych. Co więcej, podoba się im. Jeśli chcemy osiągnąć sukces, stanąć na czele i zacząć nimi kierować, musimy przejść tę ścieżkę. Jednym chodzi o pieniądze, innym o seks. Przy czym jesteś za ładna, aby chcieli od ciebie tylko pieniędzy, nie napalali się na to drobne ciało tak jak ja. Pewnie wysoko postawiony tam mentor mógłby to ograniczyć i mieć cię na wyłączność.
Po kilku chwilach zakończył konferencję, całą uwagę teraz już kierując na Ann.
- Jedziesz ze mną?
- Tak. Oczywiście. Ktoś musi przecież osłaniać ten twój zgrabny tyłek. - Dziewczyna z aprobatą popatrzyła na Remo. - Będzie co ma być. Zmiany są naturalnym stanem rzeczy. Nie jesteśmy w stanie ich uniknąć.
- Dlatego postaramy się, żeby to były przyjemne zmiany na lepsze - wyszczerzył się, wyłączając elektroniczne systemy w mieszkaniu i zamykając za nimi drzwi. - Poprowadzisz? Mogę być rozpraszany.
- Mam nadal zautomatyzowaną, latającą maszynkę CT - Puściła mu oko. - I ochroniarza na dokładkę. Obawiam się, że Dru będzie nam towarzyszył na imprezach wyjazdowych.
- Może jemu też któraś pomoże. I lepiej, żeby nie spowiadał twojemu ojcu co wyprawia jego córka. Wolałbym, żebyśmy nie musieli się hamować w jego obecności - mimo tych słów złapał Ann za tyłek jak już byli widoczni z samochodu, sekundę później przytulił i puścił. Po wejściu do środka dał dziewczynie prowadzić, przygotowując swój sprzęt, włączając i kalibrując ekrany i robiąc konferencję dla grupy Mika.
Nie skomentowała jego samczego zaznaczania terytorium, ale uśmiechnęła się rozbawiona i mrugnęła do Dru gdy wsiadali do środka:
- Tęskniłeś? - Zapytała włączając urządzenie. - Mamy plany na wieczorna imprezkę z przytupem. Rozumiem, że dołączysz?
Obdarzył ją spojrzeniem bez wyrazu, w swoim stylu.
- Wolałbym byśmy zachowali dystans od niebezpiecznych sytuacji.
- No to jest nas więcej. - Dziewczyna wzruszyła ramionami wpisując koordynaty miejsca, które wyznaczyli na pozycję dla Remo. - Niestety nie zawsze dostajemy to czego chcemy. Dzisiaj Kye i mój ojciec prawie zginęli w miejscu, które wydawało się zabezpieczone i zupełnie bezpieczne.
- Podejrzewam, że teraz sami jedziemy gdzie nas nie chcą - zauważył krótko i wzruszył ramionami. - Trzymaj się blisko.
- Powiedzmy, że postanowiliśmy trochę posprzątać w tym mieście. - Powiedziała z przekornym uśmiechem. Dru już nie kontynuował tej konwersacji, jak zawsze oszczędny w słowach.
- Bo zamiast się przejmować, trzeba korzystać z rozkoszy życia - mruknął Kye.
 
Eleanor jest offline