Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2019, 21:19   #120
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Remo odpiął wiszący na kablach deck i jęknąwszy boleśnie opuścił się na niższy poziom. Obrzucił szybkim spojrzeniem aparaturę, szukając miejsca do podpięcia odciętego od sieci dysku i zgrania na niego danych. Na decku napisał "Muszę analizować połączenia wychodzące, czy o to też zadbałaś?". Liczył na koncentrację studenta w tym temacie i wierzył na słowo. Konkurencji się nie odpuszcza, inaczej może się odbudować.
"Nie musisz" - odpowiedź na holodecku nadeszła niemalże natychmiast. - "Nie był w stanie nic wysłać."

Saperka wzięła od Maroldo ładunki i zeszła za Psyche niżej pod budynek. Na czym jak na czym, ale na ładunkach znała się całkiem dobrze i była w stanie ocenić ile trzeba go podłożyć by nie naruszyć konstrukcji budynku. Rozejrzała się ciekawie po budynku podchodząc do rozwalonego cyborga:
- To jego chcesz wysadzić? - Spytała kobietę przyglądając jej się z ciekawością. Wyglądała zupełnie inaczej niż wtedy gdy widziały się ostatnim razem.
Wtyków było aż nadto, jak również danych. "Szafa" stojąca obok "trumny" - z braku lepszych określeń na co Zbawiciel sobie tu stworzył - były częściowo małym serwerem, częściowo sprzętem podtrzymywania życia i częściowo cholera wie czym. Dysk szybko się zapełnił. Ann szybko uznała, że nie jest to wszystko szczególnie wytrzymałe, zniszczenie elektroniki i ciała może nadwyrężyć tylko tę ścianę, przy której stało. Przy czym znajdowali się obecnie poniżej fundamentów, więc wystarczyło nie naruszyć zbytnio ziemi.

- Elsif, co u was? - Remo zapytał szefa najemników, przełączając się na ich konwersację. - U nas załatwione, sprzątamy.
- Zabezpieczamy teren - Kye usłyszał głos Elsifa. - Wygląda to trochę podobnie jak tam, ale wszystko wygaszone. Ta nasza szefowa jakoś trzyma gliny na dystans, mówiła, że będą chcieli zabezpieczyć jednego z tych cyborgów i cholera wie co jeszcze. O ile nie wyrażasz przeciwskazań, bo możemy to wysadzić w pizdu i powiedzieć, że zaczęli atakować. Nie ufam temu skurwysyństwu ani na jotę.
- Zajmę się policją, już są pod drzwiami - zameldowała Angela.
- Nie zgadzam się, Elsif. Tam nie ma nic interesującego firmę, te dane co da się zdobyć już mam - Remo wyjmował dysk w trakcie odpowiadania najemnikom. - Jeśli nie zniszczy wszystkiego dokładnie to będzie miała kolejnego uciekiniera. Przekaż jej to, ja muszę tu zająć się czymś jeszcze. Wrzuć na samym starcie trochę EMP, cała elektronika musi pójść w pizdu.
Schował dysk, wyłączył deck, odciął konferencje.
- Maroldo, zejdź do nas - polecił. - Dru, pilnuj wejścia.
I kiedy wszyscy byli na wskazanych przez niego pozycjach, niepostrzeżenie włączył przenośny zagłuszacz i szybkim ruchem wyjął i odbezpieczył broń, kierując ją na Psyche.
- Rzuć broń. Kiedy zamierzałaś nam powiedzieć?

Psyche odwróciła się do niego błyskawicznym ruchem i zamarła, wpatrzona w jego twarz. Na jej własnej niemalże odbiło się kalkulowanie opcji. Palce zacisnęły się na broni… i puściły ją, pozwalając pistoletowi upaść na ziemię.
- Ciągle jesteśmy po tej samej stronie - odezwała się cicho, opanowanym głosem. - Ta wiadomość sprzed tej akcji. To o tym chciałam rozmawiać. Jest w tym dużo mojej prywaty, przyznaję. Ale nie działania przeciwko komukolwiek. Chciałam namówić cię na pomoc - spojrzenie niebieskowłosej przeskoczyło na Ann, później na Mika. - Dan jest szansą na moje wyzwolenie. Jeśli mnie wydasz to lepiej mnie zastrzel - parsknęła nagle. - To brzmi dramatycznie, jak w filmach. Możecie też zignorować to co powiem, pozwolić toczyć się mojemu życiu, w końcu to nie wasza sprawa i problemy. Lub mi pomóc, za cenę, którą będę w stanie spłacić. Czy jednak chcemy o tym rozmawiać tu i teraz?
- Nie - rzekł Mik, patrząc na nową twarz Psyche, skrywającą być może nowe tajemnice..To nie ułatwiało zaufania, te wszystkie maski. - Ale niech najpierw Kye powie co wie.
- Przetrzymuje Ayako Dan od jakiegoś czasu - Remo nie odrywał od niej wzroku. - Niezbyt dokładnie ukrytą jak widać. Może też z niedokładnie zabezpieczoną głową. Nie ma żadnej pewności, czy nie zrobiła podobnego numeru co ten tu. Dla prywaty. Skoro to akcja antyterrorystyczna, to teraz możesz grać naszego terrorystę. Ktoś ma kajdanki?
Ann kończyła właśnie zakładać ładunki gdy Kye odegrał swoją rolę twardziela. Musiała przyznać, że była całkiem seksowna. Na wszelki wypadek jej broń była pod ręką:
- Może Dru ma? - Odezwała się po jego ostatnich słowach. - Jakoś do tej pory nie miałam okazji zatrzymywać przytomnych jeńców. Może powinnam dołączyć je do swojego ekwipunku?
- Jednorazowe zaciskacze z tworzywa sztucznego zajmują mniej miejsca - poleciła Psyche ze słabym uśmiechem. - Jestem do waszej dyspozycji. Dopóki nie usłyszę waszych odpowiedzi to nie mam potrzeby ucieczki.
Mik dopiero teraz podniósł pancerną szybę kasku, odsłaniając twarz, jakby zatroskaną. Zza pasa wyjął wspomniane zaciskacze.
- Nie sądzę by były niezbędne, ale nie ze mną będziesz jechać, Stalowa Siostro, key?
Podszedł do niej, ujął jej dłonie i zatrzasnął zaciski, niemal czule.
- Nie zgłaszajcie nic górze - rzekł do Ann i Remo, dość stanowczym tonem. - Wolałbym też nie opuszczać Bronxu, dużo z tym teraz kłopotu. Wynajmuję garaż niedaleko, w Port Morris. Dobre miejsce, by pogadać.
Przeniósł znów spojrzenie na Psyche. Oczy w oczy, jedyny oryginalny element w ich fałszywych twarzach.
- Mam tylko nadzieję, że nie jest tak źle, żebyś naprawdę musiała sprzymierzyć się z samym diabłem? - trącił butem zwłoki niedoszłego nowego wcielenia Zbawiciela.
- Nie, Maroldo. Jedziemy od razu do naszej zguby. W przypadku tego czegoś liczy się czas, a ja chcę mieć z głowy twory, które kilkukrotnie chciały mnie zabić. Na miejscu pogadamy - w tonie Remo na próżno by szukać łagodności. Gdy Mik skuł kobietę, haker podniósł jej broń i schował za pasek, następnie przeszukał w poszukiwaniu innych niebezpiecznych przedmiotów. - Byłem sam w różnych sytuacjach, więc wysłuchamy co masz do powiedzenia - powiedział w oczy Psyche i zerknął na Ann. - Gotowa do wysadzania? Trzeba się stąd zmywać.
- Tak. Wszystko przygotowane. Idźcie przodem. Będę zaraz za wami. - Odpowiedziała saperka. Nie było potrzeby, by teraz dyskutować. Wszystko zależało od tego co do powiedzenia ma Psyche. Było wiele dobrych powodów by nie być posłusznym psem korporacyjnym. By chcieć urwać się ze sznurka. Wiele mogła zrozumieć, ale obiektywizm kończył się tam, gdzie zaczynały się problemy osób jej bliskich. Ta, kobieta o obcej twarzy jeszcze do nich nie należała.

Wygrzebali się z dziury, zamknęli piwnicę i pożegnał ich dźwięk stłumionej eksplozji. Nie była na tyle duża, aby choćby poruszyć budynkiem. Gliniarze stojący przed budynkiem i dyskutujący z Angelą aż podskoczyli, ale wychodząca ze środka grupa prowadząca zatrzymaną "terrorystkę" uspokoiła sytuację.
- Teren zabezpieczony, elektronika zniszczona na tyle ile się dało - zameldował Elsif. - Zbieramy się stąd zaraz, Liu wysyła czyścicieli.
Trudno powiedzieć jakie dokumenty przestawił Corp-Tech, wystarczyło jednakże do tego, aby policja nie robiła żadnych przeszkód. Angela została na miejscu czekając na posiłki, aby posprzątać po tym całym bałaganie.
- Jeśli na górze jest Odlot, zarekwiruj ile się da dla nas - poinstruował ją Mik. - Tatuażysta do przesłuchania.
Wkrótce magnetyczny samochód ruszył, tym razem z czterema osobami na pokładzie. Maroldo ubezpieczał ich na motorze, I tak po prawdzie tylko on miał pewne trudności z przekroczeniem blokady, samochód śmignął tylko nad tłumem i barykadą, błyskając przepustką.
 
Widz jest offline