Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2019, 16:50   #81
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Schultz - mimo iż podejrzewał jak przebiegnie pacyfikacja szczuroczłeka - stał pochylony w gotowości. Grupa śledczych musiałaby mieć niesamowitego pecha aby nikt ze strzelców nie trafił, ale w razie czego zabijaka czekał i był gotowy do reakcji. W sytuacjach jak tamta jego liczne sprinty uskuteczniane na niemalże każdym treningu mogły w końcu dać namacalny efekt. Jak sam twierdził Rudiger rzadko korzystał z szarży zwykle polegając na lepiej kontrolowanych manewrach bojowych.

Efekt ataku grupy na jedynego, nieprzygotowanego, nie zaalarmowanego niczym przeciwnika nie zdziwił mężczyzny. Póki co mieli po swojej stronie przewagę zaskoczenia i kogokolwiek by nie spotkali w dalszej części korytarzy znowu mieli szansę zasadzić się na nie spodziewającego się walki przeciwnika. Mrok, cisza, odpowiednie podejście taktyczne były atutami, które działały na ich korzyść. Wyprawa przez tunele przebiegała w ciszy. Schultz nie zapomniał wrócić na swoją pozycję zajmując miejsce przed Cassandrą.

Wchodząc do sporej groty wojownik zachował czujność jednak nie siląc się na przesadną w jego mniemaniu ostrożność. Nie bez powodu Rudiger nie miał przy sobie broni dystansowej. On po prostu lubił spojrzeć przeciwnikowi w oczy, wejść z nim w zwarcie, poczuć krew lejącą się z ran i usłyszeć ryk bólu na chwilę przed zwycięstwem. Tak też zaplanował działać tym razem. Podejść blisko, poczuć strach powykręcanych bestii i zatopić miecz w ich wypaczonych flakach. Trzech Skavenów siedziało wokół ogniska zajmując się kośćmi i żarciem – chociaż pieczona ludzka dłoń dla zabijaki owym nigdy nie była. Następna trójka smacznie spała prawdopodobnie swoim ostatnim, głębokim i przyjemnym, snem.

Schultz nie należał do estetów, którzy przyglądaliby się ścianom czy wymalowanym na nich znakom. Był prostym wojownikiem, który przemocą zamierzał wytłumaczyć tym niegodziwcom jak należało postępować, a od czego stronić. Na ich nieszczęście byli przedstawicielami tak wypaczonej rasy, że nie mógł oszczędzić żadnego z nich.

Gerwazy chciał zaatakować na dystans, podobnie jak Konrad. Rudiger po rozeznaniu się w sytuacji taktycznej spojrzał na Cassandrę. Nie był pewien czy nastolatka go zrozumie, ale korzystając z gestów pokazał na siebie i siedzących przy ognisku szczuroludzi. Następnie pokazał na dziewczynę i na jednego ze śpiących Skavenów. Schultz nie chciał jej narażać bezpośrednim starciem dlatego wolał aby pierwsze szlify przeszła na mniej wymagającym przeciwniku. W rękach wojownika pojawiły się tarcza oraz miecz.

Po ustaleniach z nastolatką uśmiechnął się do niej zza maski. Zabijaka spojrzał na pozostałych, a szczególnie Heinricha i Erikę. Nikomu nic nie narzucał, ale pokazał na siebie i na siedzących przy ognisku przeciwników. Jego zdaniem najlepiej aby zaatakował on z Eriką w zwarciu, a Konrad z Heinrichem na dystans. Nie chciał jednak się wychylać wiedząc, że każdy może mieć inny pomysł na zbliżające się starcie. Ta ekipa była bardzo asekuracyjna zatem zabijaka nie zdziwiłby się gdyby do siedzących przy ognisku finalnie podbiegł sam przy akompaniamencie latających strzał i bełtów.

Rzezimieszek miał prosty plan starcia. Chciał zaatakować szybko gradem celnych ciosów aby jak najszybciej pozbawić życia siedzące przy ogniu Skaveny. Samo dotarcie przed ich paskudne oblicza zostawił szarży, ponieważ szczerze wątpił aby był w stanie się do nich zakraść. Przewagę mogły mu dać strzały oraz bełty wystrzelone przez pozostałych. Być może nie będzie musiał ścierać się z całą trójką mutantów tylko jednym lub dwoma. Na okazję parowania miał przygotowaną tarcze, a lekka skórznia nie utrudniała mu ewentualnych uników, z których zręczny wojownik korzystał przy niemal każdej ewentualności. Przed ruszeniem do boju Schultz wykonał znak ku czci Myrmidii i spojrzał na swego przeciwnika. On ich nawet nie nienawidził. Po prostu miał zamiar ich zabić. Bez krzyku na ustach, bez rzucania się do ataku z furią. Był opanowany, zimny, obojętny. Zupełnie jak żołnierz świata przestępczego rządzącego Miastem Twierdzą.
 
Lechu jest offline