"Spiesz się powoli" było jeszcze jedną zasadą Straży Miejskiej Middenheim. Heinrich podejrzewał, że podobnie jest w całym Imperium, a nawet na całym świecie. A być może i na innych światach, jeśli takie istnieją i zawierają w sobie organizacje tego typu. Strażnicy, którzy jej nie przestrzegali kończyli martwi. A Glauber chciał stąd wyjść. Jako jedyny pomyślał o latarni, poszedł więc przodem. Także po to by nadmiernie entuzjastyczni i rozgrzani zwycięstwem Poszukiwacze Przygód nie znaleźli tych "przygód" tutaj. A precyzując - by "przygody" nie znalazły ich.
Potykacz ominął ostrożnie, przyjrzawszy się wpierw obszarowi zaraz za nim. Znał kiedyś odważnego i pewnego siebie strażnika, który z uśmiechem przestąpił nad zauważoną linką tylko po to by wpaść nogą w zamaskowaną dziurę zaraz za nią i umrzeć bardzo paskudną śmiercią. Tu jednak okazało się, że ludzie górują pomysłowością nad skavenami i za potykaczem nie było dodatkowej niespodzianki.
Pułapka z kuszą także była kiepsko zaprojektowana. I tylko dlatego strażnik przeżył. Cóż, podziękował Ulrykowi za głupotę szczuroludzi i ruszył dalej, notując w pamięci by wziąć tę kuszę w drodze powrotnej.
A potem dotarli do, jak się okazało, kryjówki szukanego przez nich mordercy.
***
- Żywcem brać! - krzyknął strażnik i starł się ze stworem próbując go rozbroić i ogłuszyć. Jeśli skaven dostałby wcześniej bełtem w rękę czy nogę, problemu robił nie będzie. Sam też nie zawaha się użyć nadmiernej siły i okaleczyć przeciwnika. "Żywcem" nie znaczy "nietkniętego", a skaven musiał tylko dożyć chwili gdy poda kto go wynajął.