Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2019, 17:28   #89
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację

Schultz wiedział, że salwy łucznika, kuszników i czarującego Gerwazego okazały się celne. Stanowiące statyczne cele Skaveny były łatwymi do trafienia. Rudiger przy ognisku znalazł się kiedy przy życiu ostał się ostatni ze szczuroludzi. Mutant sekundę wcześniej był wpatrzony w kości nie rozumiejąc jak pechowy rzut owymi mógł sprowadzić na niego śmierć. Zabijaka nie czekał aż przeciwnik otrząśnie się i dobędzie broni. Zaatakował nagle, bez ostrzeżenia opuszczając miecz na paskudny czerep szczura. Jedno z owłosionych uszu zostało oddzielonych od czaszki na co Skaven odpowiedział wibrującym w powietrzu piskiem. Oczy początkującego pokerzysty zalała tryskająca z rany posoka, a on sam w ostatnim desperackim ruchu próbował oddalić się od atakującego go mężczyzny. Niestety drugi cios Rudigera również okazał się celny kończąc nie sprzyjający ludzkości żywot. Ostrze miecza zabijaki weszło gładko w gardziel bestii, która zaskrzeczała coś w jedynie sobie podobnym znanym języku.

Schultz był spokojny, systematycznie prąc naprzód. Po szybkim przeglądzie pola bitwy okazało się, że pacyfikacja przebiegła bez strat po stronie ludzi. Szczuroludzie nie mieli szans polegając całkowicie na strażniku, który jedyne co zdążył zrobić to poluzować zwieracze i wypuścić na wolność zalegającego w jego jelitach fekalia. Wojownik powędrował wzrokiem w stronę Cassie, która najwyraźniej zabiła dwóch przeciwników i raniła w ramię trzeciego. Schultz pokiwał z satysfakcją głową. Wiedział, że śpiący przeciwnik nie był wymagający, ale wysyłając Cass do boju nie chodziło mu o sprawdzenie jej – póki co niewielkich – zdolności bojowych. Zabijace chodziło bardziej o aspekt psychologiczny czyli wykorzystanie nabytych zdolności, wzięcie pod uwagę możliwości walki i pierwsze starcie z przeciwnikiem. Nastolatka zdała test celująco, a Schultz był z niej dumny. Gdyby nie maska zalegająca na twarzy mężczyzny kobieta zauważyłaby nieznaczny uśmiech.

Kiedy grupa ruszyła kolejnym korytarzem Schultz zajął ponownie pozycję blisko Cassandry. Na moment zatrzymał się i zbliżając swoje usta do jej ucha pogratulował jej dobrze rozegranej potyczki. Jego basowy głos przepełniony był dumą.

- Świetna robota Cassie.

Po chwili grupa minęła linkę, która uruchamiała całkiem paskudną pułapkę. Kusza mogła narobić rabanu i zranić któregoś z ludzi jednak dzięki Glauberowi i jego latarni udało się w porę ominąć przeszkodę. W kolejnej grocie wzrok strażników przykuł majaczący w rogu pomieszczenia ruch postaci o konturach szczuroczłeka. Zakapturzony Skaven wystrzelił trafiając strzałką Gerwazego, który padł jak długi. Schultz zaklął cicho zaciskając zęby. W tamtym momencie mógł zginąć każdy z nich, ale nieprzewidywalny los wskazał tym razem na czarodzieja. Uczonego, których w Imperium było jak na lekarstwo. Na każdego z mu podobnych przypadało ponad dziesięciu wojowników pokroju Rudigera. Tym razem jednak bycie wyjątkowym nic nie znaczyło. W starciu z pechem i bezstronnym Morrem nawet Gerwazy mógł paść trupem. Zabijaka nie wierzył aby trucizna, która zabiła ojca Mortena okazała się mniej skuteczna w starciu z organizmem czarodzieja.

- Ty mieć rację. Ty zginąć. – powiedział z całkowitą pewnością w głosie Rudiger jako pierwszy ruszając na spotkanie zabójcy.


Schultz słyszał słowa Heinricha, ale nie chciał zachowywać przy życiu istoty odpowiedzialnej za śmierć jego kompana. Z Gerwazym wspólnie walczyli w bitwie o most, brali udział w starciu z nieumarłymi i gromili zielonoskórych. Mimo krótkiej znajomości Rudiger zdążył zbratać się z każdym z obecnych poza Glauberem. Gdyby Heinrich był z nimi od czasów walk ze zwierzoludźmi nie prosiłby ich o branie żywcem kogoś kto zabił ich wiernego kompana i przyjaciela. Rzezimieszek musiał uważać na pokryte trucizną ostrza Skavena, ale doskonale wiedział, że miał największe szanse na uniknięcie ciosów szczuroczłeka. Był najzręczniejszy, miał lekką zbroję, a w razie czego mógł wykorzystać tarczę do parowania ciosów. Zabijaka popisał się opanowaniem, ale nie miał zamiaru zachowywać skrajnej ostrożności. Chciał być nieprzyjemnie blisko, atakować kurewsko zajadle i pomścić Gerwazego. Schultz miał nadzieję, że czarodziej zrobiłby dla niego to samo. Plan na walkę rzezimieszka był prosty. Unikać, parować, wykonywać proste, ale liczne ataki. Nie było sensu komplikować czegoś co było proste i przyjemne. Ten wojownik kochał bliskość ofiary i widok lejącej się z niej juchy…
 

Ostatnio edytowane przez Lechu : 14-09-2019 o 20:48.
Lechu jest offline