Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2019, 19:42   #90
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację

Skaven Skrytobójca
Middenheim, Kanały

To, czego dokonała Cassandra, było niezwykłe, ale i mega obrzydliwe! Piski szczurów przypominały jej skwierczenie kiełbasy dyndającej nad ogniskiem i ociekającej tłuszczem, co dodatkowo sprawiało, że zakręciło jej się w żołądku. Nie wiedziała już, czy smród otoczenia jest ohydny, czy może bardziej te stwory. Nie oglądała się wokół, co robią pozostali i w jaki sposób mordują, skupiła się tylko na swoim zadaniu, które naprawdę było nieprzyjemne. Miała wrażenie, że raczej nigdy do tego nie przywyknie i nie powinna próbować być jak Erika, bo nie będzie w stanie jej dorównać. Zrozumiała to dopiero teraz i w sumie nie poczuła się ani trochę gorsza. Była po prostu od niej inna i to wszystko. Nie oznaczało to jednak, że jedna z nich była lepsza od drugiej, ich metody i sposób bycia był różny, ale może to i lepiej. Nie każdy może być dobry we wszystkim, ludzie się różnili od siebie, charakterem, wyglądem, osobowością, zachowaniem, umiejętnościami - Cassandra stwierdziła, że to jest jednak dobre i tak powinno pozostać.

Spojrzała ciepło na Gerwazego, gdy ten przyszedł jej z pomocą przy trzecim z Gryzoni. Było to naprawdę urocze z jego strony, a jego pewna siebie postawa i zarozumiałość w pewien sposób jej imponowały. Zdawał się być lepszy od innych, a na pewno głęboko w to wierzył. Poza tym opanowanie sztuk magicznych było czymś innym, niezwykłym i… Interesującym. Nie zdążyła jednak nic magowi powiedzieć, gdyż niedługo Rudiger znalazł się przy niej i pochwalił robotę. Był pewien, że rzuciła mu bardzo szeroki i szczery uśmiech, gdyż nawet jej szmaragdowe oczy zareagowały na to, ciesząc się ze słów wojownika. Była zadowolona z siebie i z większą determinacją ruszyła dalej wraz z innymi, uprzednio przygarniając jeden z zakrzywionych sztyletów, które właśnie straciły właściciela. Chciała im się przyjrzeć na spokojnie, wydawały się być bardziej ostre niż te standardowe sztylety dostępne na rynku, choć do krojenia pieczywa raczej się już nie nadawały, ale by wbić się w ludzkie wnętrzności… Wzdrygnęła się aż na samą myśl i błyskawicznie odrzuciła na bok, nie chcąc nawet sobie tego wyobrażać.

Cassandra najchętniej opuściłaby już ścieki i wyszła na powierzchnie, odetchnęła świeżym powietrzem, znalazła trochę czasu na spokojne życie z dala od takich intryg, brudnej krwi i morderstw. Wcale jej to nie odpowiadało, a napotkane na drodze pułapki jedynie wzmogły lęk i niechęć. Gdy mijała naładowaną kuszę skierowaną w stronę wejścia, przykleiła się do pleców Schultza, z obawy, że bełt zaraz wystrzeli, a ona nawet nie zdąży zareagować i się uchylić. Miała wrażenie, że gdyby miał już zdarzyć się ten pech, Zabijaka bardziej zręcznie i szybciej zareagowałby, uchylając się od trafienia, tym samym osłaniając młódkę. Była to więc taktyka o wiele bardziej bezpieczna, niż gdyby miała iść samodzielnie przodem… Już prędzej chyba by się położyła na glebie i nie wstała póki ktoś nie rozbroiłby kuszy.

Rozglądała się po pomieszczeniu, do którego trafili, mrużąc oczy i próbując dostrzec coś znaczącego. Nikt jednak nie spodziewał się tego, co ich trafiło. Nawet sam czarodziej, którego upadek, wzbudził w Cassandrze przerażenie. Dziewczyna podskoczyła zaskoczona takim obrotem spraw i od razu doskoczyła do mężczyzny, biorąc jego głowę oraz barki i kładąc sobie na kolanach. Usiadła pośladkami na piętach, żeby móc podsunąć sobie Gerwazego bliżej siebie i spróbować się nim zająć, jednak kiedy dostrzegła strzałkę w szyi… Szczerze wątpiła, że będzie umiała się mu przydać.
Próbowała coś mówić, aby go ocucić. Podwijając materiał jego koszulki, odziała nim swoją dłoń aby wyciągnąć szybko strzałkę. Rana po niej jednak zaczęła się pogłębiać, trucizna rozchodziła się po naczyniach krwionośnych, a twarz maga z bladej, zaczynała robić się coraz bardziej sina. Cassandra starała się, aby nie odszedł od nich, żeby Morr nie zabierał go do siebie. W jej oczach wezbrały się łzy, które szybko wypłynęły, oznaczając ślad mokrych plam na kołnierzu Gerwazego. Była pewna, że nie żył, w tak krótkim czasie życie młodej osoby przeminęło…
W jej oczach szczurzy zabójca był ogromnym potworem, największą i najpaskudniejszą bestią, jaką widziała. Bała się o życie innych. Jedno z żyć zaczęła już opłakiwać, odsuwając się z ciałem Gerwazego daleko pod ścianę.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline