Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2019, 14:53   #36
PeeWee
 
PeeWee's Avatar
 
Reputacja: 1 PeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputację
Rozdział drugi
Kłopoty, nieprzyjemności i przeszkody, czyli jeden wielki ambaras


W prawo i potem jeszcze raz w prawo, czy to mogło być aż tak proste? - zastanawiała się cała czwórka dzieciaków, przemierzając zimny, podziemny korytarz Grawitronu.
Konrad szedł na czele i skrywając latarkę pod bluzą, oszczędnie oświetlał drogę. Darek i Ewka szli w środku taszcząc ciężką głowę robota. Kolumnę zamykała Lilka, która ściskając w dłoni kawał metalowej rury była gotowa przyłożyć każdemu, kto im zagrozi lub stanie na drodze. I tak między nami mówiąc, skrycie tego pragnęła. Dość miała już tych podchodów i pragnęła akcji i adrenaliny.

Na szczęście dla członków Martwego Śmieciarza, nikt nie stanął im na drodze.Nie niepokojeni przez nikogo, po kilku minutach marszu dotarli do zardzewiałych metalowych drzwi. Ku zaskoczeniu i radości dzieciaków, okazały się one otwarte.
Konrad ostrożnie wyjrzał przez nie i zobaczył, że znajdują się w głębi dobrze im znanego Śmietniska na tyłach Grawitronu. W oddali słychać było poruszające się powoli roboty oraz widać było rozcinające mrok ich reflektory.
- Widzicie - zapiszczał uradowany Darek - Stu się nie mylił. Super robot, co nie?
- Hmmm - mruknęła niezbyt przekonana Lilka.

Widok ciemnego nieba uzmysłowił wszystkim, że pora zbierać się do domu. Było już dawno po wieczorynce, a może już nawet po kolacji. Jak lada moment nie pojawią się w domu, to rodzice zaczną zadawać niewygodne pytania.

Nie zastanawiając się wiele, grupa ruszyła w stronę osiedla na którym wszyscy mieszkali. Po drodze uzgodnili, co powiedzą rodzicom i co zrobią z głową robota.


***

Ledwo pierwsze promienie słońca wysunęły się znad potężnych hałd za kopalnią “Wujek”, całe miasto obiegła niepokojąca plotka. Ponoć w nocy imperialistyczni sabotażyści dokonali zuchwałego ataku na laboratoria Grawitronu. Milicja i Służba Bezpieczeństwa była już jednak na tropie tych podłych agentów i tylko patrzeć, jak dokonają spektakularnych aresztowań.

Darek, Lilka, Ewka i Konrad wstali rano, nie do końca świadomi tego, jaki ferment zrodziła ich wieczorna akcja.
Wyruszyli, więc niechętnie, jak co dzień do rano do szkoły. Jak wielkie było ich zdziwienie, gdy przed wejściem do budynku zobaczyli milicyjną Nyskę oraz dwa ZOMOBOTY stojące przy niej.

Na schodach w towarzystwie wysokiego milicjanta stał dyrektor Kowalczuk. Polonista witał się za każdym uczniem, patrzył mu głęboko w oczy, po czym mówił:
- Zostaw plecak w szatni i biegiem do sali gimnastycznej na apel.

***

W sali gimnastycznej zebrała się całą szkoła. Uczniowie młodszych i starszych klas stali obok siebie, niczym karne wojsko. Szmer i gwar pokątnych rozmów wypełniał całe pomieszczenie. Nikt nie wiedział,.co też może oznaczać ten tajemniczy apel. Wszyscy jednak byli pewni, że nie wróży to nic dobrego.

Gdy na niewielki podest zbudowany z trzech palet i przykryty zielonym materiałem , wszedł dyrektor Kowalczuk, na sali zapanowała cisza, jak makiem zasiał.
- Drodzy uczniowie - zaczął przemowę polonista - Zebraliśmy się tutaj z bardzo ważnego i jednocześnie przykrego powodu. Dzisiaj w nocy miał miejsce bardzo niebezpieczny incydent i jak wszystko na to wskazuje byli w niego zamieszani uczniowie naszej szkoły. Więcej na ten temat powie wam major Suchodolski.
Dyrektor zszedł z prowizorycznego podestu, ustępując miejsca oficerowi Milicji Obywatelskiej.
- Czołem uczniowie - krzyknął, po wojskowemu oficer. Gdyby nie podpowiedzi kilku nauczycieli, zapewne nie usłyszałby chóralnej odpowiedzi.
- Czołem panie oficerze.
- Jak wspomniał, pan dyrektor przybywam tutaj do was z bardzo przykrą sprawa. Sprawą wagi państwowej. Okazuje się bowiem, że siły wrogie naszej ludowej ojczyźnie dokonały, nieudanego aktu sabotażu. Nie było by być może w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w tym akcie sabotażu brali też udział obywatele naszej ojczyzny. Mało tego! Nasz wróg jest tak przebiegły i podły, że sięgnął po pomoc najmłodszych z nas. Okazuje się bowiem, że wraże siły imperialistów korzystały, z zapewne nieświadomej, ale jednak pomocy kogoś z was. Posiadając wiedzę, jak podłych metod używa wróg wobec nas i jak bardzo bezbronni i nieświadomi politycznie jesteście, drogie dzieci, dajemy wam wszystkim szansę. Niech ci spośród was, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się dobrowolnie lub pod przymusem pomocy, wrogim, imperialistycznym siłom, zgłoszą się i przyznają do tego. Musicie bowiem wiedzieć, że nasz wróg wykorzystuje waszą łatwowierność i dobroduszność na różne sposoby. Proszę zatem, aby ktokolwiek miał kontakty z wrogami naszego ludowego państwa, zgłosił się po apelu do gabinetu dyrektora. Zapewniam was, że nie chodzi o to, żeby was w jakikolwiek sposób karać. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że staliście się tylko narzędziami w rękach naszych wrogów. Chodzi zatem tylko o to, aby tych wrogów złapać i przykładnie ukarać. Wykażcie się zatem obywatelska i godną prawdziwych komunistów postawą i donieście o każdym podejrzanym zachowaniu. To tyle ode mnie, panie dyrektorze.

Dyrektor Kowalczuk skinął głową i ponownie wspiął się na podest.
- Słyszeliście drodzy uczniowie, pana majora. Każdy kto brał udział lub wie, cokolwiek o podejrzanych zachowaniach, winien zgłosić się po apelu do mojego gabinetu. A teraz odśpiewajmy wspólnie hymn wszystkich socjalistów.
I już po chwili cała salę wypełnił śpiew z setek gardeł..

Ewka, Darek, Lilka i Konrad też śpiewali, choć gdzieś w wewnątrz zbierało im się na mdłości. Nie tylko z powodu obrzydzenia do rewolucyjnej pieśni, ale także z powodu
obecności Stefana, który z wypiętą piersią stał w pierwszym rzędzie i głośno śpiewał.
 
__________________
>>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul!
PeeWee jest offline