Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2019, 16:37   #120
Ranghar
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
-Ahahahaha - wtórowała zaraźliwym śmiechem smokowi Aza i rechotała z nim. Spojrzała nerwowo na pozostałych, aby też się dołączyli, ale byli zbyt oniemieli. Cóż, nie każdy potrafi śmiać się otwarcie wraz z potworem, który przed chwilą mógł ich unicestwić.
Gdy Jamash wrócił z rogiem Aza chciała przyjrzeć się mu z bliska. Wzięła go w ręce i podobnie, jak przy poprzednim kluczu naznaczyła go swoją runą zasłaniając jedną z rys.
Na koniec pomachała w kierunku smoka.
- Do zobaczenia! Dbaj o siebie! - kolejny napotkany potwór okazał się bardziej "ludzki" niż większość ludzi, których poznała niziołka.

Na pokładzie Aza czuła się obserwowana przez Jamasha, już wcześniej przyglądał jej się ukradkiem, pewnie jak innym kapłanom śmierdziała mu demonami i potworami. Cóż nie powinien być zbyt zdziwiony, bo w końcu widział jak przyzywa piekielnego ogara i inne zwierzaki z piekielnymi cechami. Gdy doszło do rozmowy potraktowała go umiarkowanie miło, pomogło mu to, że go na swój sposób polubiła i nie był z ludzkiej rasy. Z kim innym rozmowa mogłaby się zacząć od szybkiego zgonu i pozbycia się zwłok z udziałem rekina. Chociaż, gdy mężczyzna położył rękę na jej ramieniu o mało nie otarł się o śmierć, na jego szczęście grog rozluźnił wystarczająco wiecznie skupioną dziewczynę, aby zlekceważyła naruszenie nietykalności. To pewnie był tak zwany "przyjacielski gest", o którym słyszała, a może... może coś do niej czuł? Czyżby go pociągała i budziła w nim dzikie męskie żądze? Niziołka zarumieniła się od alkoholu i przypływu nieskromnych myśli. Z chichotem na ustach uciekła od Jamasha.

Nocą Aza rozejrzała się po hamakach. Wciąż brakowało Manei i Darvana, czy coś się im stało, czy może wesoło gawędzą na pokładzie. Niziołka czuła dużą sympatię do elfki, w jakiś sposób były do siebie podobne. Czuła to od pierwszej ich podróży statkiem na festiwal, gdy podobnie spędzały czas. Zaczynała ją traktować jak siostrę, której nigdy nie miała, ale zawsze wyobrażała sobie, że ma. Nie myślała o niej jak o starszej siostrze, ta wymarzona cudowna siostra nigdy się nie zjawiła i nie ocaliła jej z niewoli, upokorzenia i bólu.
-Ehhh- westchnęła niziołka i przymrużyła oczy. W ciągu ostatnich dni zdążyła całkiem zgrabnie oznaczyć mieszkańców statku swoimi znakami runicznymi. Skupiła się powoli na poszczególnych znakach. Dwa zdobyte przez nich rogi wciąż były w kajucie Lanteri. Kapitan i Gardax znowu byli przy sobie. Reszta załogi była na pokładzie lub w łózkach. W końcu skupiła się na znakach, które nadała członkom drużyny. Dwa z nich intensywnie ocierały się o siebie w pokoju Jaspera.
- Uhuhuhu - niziołka zaczerwieniła się w hamaku machając energicznie stopami i przerwała wykrywanie.
Rozejrzała się nerwowo na boki, sprawdzając czy ktoś jej nie podgląda. Naciągnęła mocniej kaptur na twarz i maskę, a następnie skupiła się ponownie na wykrywaniu znaków.
Oooo, dajesz malutka, pokaż kto tu rządzi, Aza podekscytowana spędziła noc na wykrywaniu w jaki sposób tańczą ze sobą runiczne znaki odpowiadające słowom "prawie siostra", "prawie przydupas siostry". Coż, gdy wygasną może zmieni je na milsze znaki.


- Ohhh, każdy z nas ma swoje własne przecudne zdolności, uhuhuhuh - zamruczała Aza unikająca wymiany spojrzeń z członkiniami drużyny. Po raz pierwszy łódka wydawała się zdecydowanie za mała. Niziołka znowu nosiła kaptur i maskę zakrywając piekącą twarz.
- Ehhh, dwie do trzech godzin? Kto ma na to czas. Poza tym tylko szaleniec chodzi boso przez dżungle. Podpłyńmy do tych skał przy klasztorze. - Skupiona wpatrywała się przed siebie, gdy Jamash i Manea zajęli się wiosłowaniem.
- Spróbujcie nie wystraszyć się, zbyt mocno. - Niziołka wyjęła gwiaździsty nóż i mrugnęła okiem w stronę undine.
Następnie podwinęła rękaw i odsłoniła bladą skórę, od której mocno zaczęły odbijać się promienie słońca. Zanim ktokolwiek zareagował przecięła nadgarstek, a skóra chrupnęła jak skorupki od jajka. Gęsta jak syrop czerwona krew zaczęła sączyć się z rany. Skupiona niziołka kreśliła w powietrzu znaki runiczne z własnej krwi. Krwawe znaki wisiały w powietrzu, jak zatrzymane przez czas.
- Krwią, bólem i nienawiścią związani, do ostatniego tchu sobie obiecani! - dziewczyna sięgnęła ręką ku znakom, które stanęły w płomieniach. Krzyknęła, a ogień eksplodował jej w twarz. Fioletowe płomienie zawisły kilka centymetrów przed jej czołem i ułożyły się w płomieniste rogi w kształcie litery V biegnące nad kapturem prawie do karku.

Ręka niziołki spowita w płomieniach wyjęła z dymu podobne płomieniste, fioletowe poroże, w ślad za nimi wyszły ostre białe kościste rogi, szara płaska twarz bez wyrazu, demoniczne postrzępione skrzydła, umięśniona sylwetka z metalową zbroją wokół krocza, z długą kitą białych włosów snujących się do opierzonych kolan zakończonymi szponiastymi postrzępionymi w ząbki potężnymi pazurami.
- Hahahahaha! - Potwór przedarł się przez szczelinę stworzoną przez Azę i wylądował szponiastą kończyną na łódce i rozprostował wielkie skrzydła
na boki.
- Hahahaha! - zawtórowała mu dziewczyna przykładając płonąca rękawiczkę do otwartej rany zasklepiając ją.
Potwór głową bez wyraźnie widocznych oczu omiótł spojrzeniem swoje ciało
- Twoja moc wzrosła od ostatniego razu, szczelina jest większa, a forma potężniejsza.
- Zgadza się, będziesz szczególnie zadowolony z funkcjonalności nowych nóg - Aza brzmiała jak dumny wynalazca rozmawiający ze zbudowanym rozumnym wynalazkiem.




Stwór spojrzał na pasażerów w łódce.
-Zadbałaś nawet o pożywienie? Jestem wzruszony, khykhykhy - zacharczał złowieszczo mężczyzna bez widocznych ust.
- Nie, to sojusznicy, prawda? - Zakapturzona Aza odwróciła się do towarzyszy. Wielkie płomieniste poroże płonęło nad jej głową, purpurowa poświata odbijała się od jej upiornej zamaskowanej twarzy.
- To jest Manea, Jamash, Darvan, Anabell i Fitzgerald. Tak samo jak ty jest chowańcem. - Aza podekscytowana wskazała na małpkę - Tylko nie wiem czemu nie robi im się wziubziu jak nam - dodała po chwili zmartwiona. - W każdym razie to jest Abyssclaw, moja lepsza połowa, ahahahaha - Zaśmiała się złowieszczo Aza, a demon przy niej zawtórował śmiechem jak echo.

Stwór postawił krok naprzód przyglądając się Anabell i jej partnerowi. - Faktycznie, jesteśmy jak płomień w płomień - odpowiedział potwór z wyczuwalnym sarkazmem. -Co tu robię? - odwrócił się znudzony towarzystwem w kierunku Azy.
-Przetransportujemy naszą ekipę nad skałami w kierunku klasztoru. Z twoją pomocą zajmie nam to z dwie rundy.
- My? - zapytał zaskoczony przybysz. - Zawsze było to moje zadanie.
-My! - odhuknęła mu Aza przekształcając swoją sylwetkę w bliźniaczkę przybysza. Pewne tylko akcenty ich różniły jak kręcone blond włosy Azy i bardziej zaokrąglone piersi bez sutków.
- Hahaha, zdumiewające, faktycznie urosłaś w moc. Z chęcią służę, Pani... - demon pokłonił się i zafalował fikuśnie jednym skrzydłem.
- Hahaha, do roboty! - Aza pacnęła skrzydłem demona po głowie, podskoczyła w górę i zamachała skrzydłami. Zaraz za nią wzbił się chowaniec i oboje zatoczyli mały okręg po niebie przyglądając się wyspie. Po kolejnej chwil zaczęli opadać z dużą prędkością. Aza pochwyciła dużymi szponiastymi paluchami Maneę, a Abyss Darvana. Porywając ich w powietrze skierowali się w kierunku klasztoru.
- Zaraz po was wrócimy! Ahahaha! - zakrzyknęła do zostawionych na łódce towarzyszy.


Przywołanie Eidolona
Alter Self, by wyglądać jak on +2 do siły
Zataczamy z dwie rundki by wszystkich przetransportować



 

Ostatnio edytowane przez Ranghar : 15-09-2019 o 18:16.
Ranghar jest offline