16-09-2019, 19:41
|
#125 |
| Choć Anabell zaproponowała rozwiązanie aby skorzystać z umiejętności Azy jej serce zmroziło się ze strachu przy pokazie umiejętności. Kiedy potwór zbliżył się do niej i Fitza protekcjonalnie zasłoniła go. Chowaniec drżał ze strachu tak bardzo, że bardka myślała, że zaraz zejdzie.
Do tego jeszcze ta skóra - rozpadła się niczym jakaś ceramika. Czym do cholery była ta niziołka? Anabell uważała siebie za bardzo wyrozumiałą - gdyby nie była musiałaby nazwać siebie hipotrytką. To co jednak zaprezentowała Aza było zwyczajnie złe. Z takimi rzeczami już było jej się ciężko pogodzić. Anabell nie miała takiego problemu z dżungla jak pozostali. Nie dlatego, że ją jakoś mniej dotykały panujące warunki - po prostu nie była w żaden sposób nimi zniechęcona. To właśnie w takim miejscu odnalazła Fitzgeralda. Takie miejsca jak nieznane wyspy, nie naniesione na mapy powodowały w bardce największy wybuch ekscytacji i adrenaliny. Nawet jeśli szli ostatecznie na skróty wciąż spacer był przyjemny.
Kiedy weszli do świątyni Anabell najchętniej wyskoczyłaby do przodu aby przebiec i obejrzeć wszystko, zapisać odkrycia w notatniku i dopiero zastanowić się co dalej. No ale potwór. Nie było co jęczeć tylko wspomóc resztę. |
| |