Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-09-2019, 10:43   #121
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Eidolon, jak i przemiana Azy w podobną bestię zaskoczyła was wszystkich, a niektórych nawet lekko zaniepokoiła. Szeregowa załoga Lanteri wydawała się być nawet nieźle wystraszona, ale pewnie niziołka na taki właśnie efekt liczyła. Summonerka i jej towarzysz zaczęli transportować po kolei pozostałych, a gdy przyszła pora na Anabell, bardka widziała jeszcze, jak Jasper macha do niej i posyła całusy z otwartej dłoni. Najwyraźniej się biedaczek zakochał...

Wylądowaliście wszyscy na skraju gęstej dżungli, gdzie drzewa niemal dotykały siebie, sklepiając się pod ogromnym, zielonym baldachimem ze swych koron. W takiej sytuacji musieliście przedrzeć się przez puszczę, a szybki rzut oka na mapę uświadomił was, że do klasztoru nie mieliście aż tak daleko. Aza odesłała swego kompana i wróciła do swej normalnej postaci, a Jamash i Manea odnaleźli porządnie zakamuflowaną ścieżkę prowadzącą w głąb dżungli. Nie ociągając się, ruszyliście.


Puszcza złożona z drzew i krzewów wszelkiego rodzaju w kilka chwil otoczyła was szczelnie ze wszystkich stron, a światło zmieniło odcień ze złotego na szarawy. Ze zzieleniałych, powykręcanych niczym węże gałęzi zwieszały się liany, pośród drzew słychać było śpiew setek ptaków. Powietrze było tu gorące i lepkie, ciężko się oddychało. Prowadząca was ścieżka miała miękką, ale nie błotnistą ściółkę. Co chwilę widywaliście jakieś nadrzewne zwierzęta, które na wasz widok czmychały z pola widzenia, musieliście też oganiać się od zainteresowanych wami owadów.

Teren wznosił się stopniowo, gdy zanurzaliście się coraz głębiej i głębiej w tę zieloną, falującą otchłań. Po kilku minutach czujnego marszu wyszliście w końcu na niewielką, otoczoną dżunglą polankę, pośrodku której znajdowała się zrujnowana świątynia Gozreha. Budynek był w naprawdę opłakanym stanie, pochłaniany powoli przez okoliczną roślinność.


Czujni i uzbrojeni, weszliście po schodach i przekroczyliście łukowate wejście, by znaleźć się w dużym pomieszczeniu, które kiedyś musiało służyć za główną nawę. Strumień wody płynął z uszkodzonej, kamiennej fontanny w jej centrum a otaczała ją błotnista kałuża, przepływająca po waszej prawej stronie i zalewając małą boczną komorę. Po lewej stronie dostrzegliście dwie komnaty posiadające drzwi oraz wąskie przejście ze schodami. Na tej ścianie znajdowały się również wysokie, uszkodzone do połowy posągi, które miały przedstawiać jakąś humanoidalną postać. Po wschodniej stronie, przy wejściu do kolejnego pomieszczenia, dostrzegliście wysoki posąg starca z rozrzuconymi dziko włosami. Pod jego stopami leżał rozbity posąg, mający chyba przedstawiać jakąś kobietę.

Ledwo ruszyliście w głąb pomieszczenia, błoto przy fontannie zafalowało, zabulgotało i w kilka uderzeń serca ruszył ku wam humanoidalny, błotnisto-kamienny stwór mruczący coś pod nosem w niezrozumiałym języku. Z pewnością nie miał przyjaznych zamiarów...



 
Mroku jest offline  
Stary 16-09-2019, 12:15   #122
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Jamash najpierw otworzył w zdziwieniu usta, gdy Aza zaczęła przywoływać swojego “chowańca”, lecz szybko je zamknął, a kiedy koło nich pojawił się demon, na twarzy undine wymalował się wyraz satysfakcji, jakby właśnie wygrał dysputę. Skinął Abyssclawowi głową w powitaniu, po czym bez skrępowania dał się przenieść na suchy ląd.

Lot był miłą odmianą, mimo wbijających mu się w ramiona demonicznych szponów. Przez głowę przeleciała mu myśl, że to byłby dla Azy najlepszy moment, żeby pozbyć się niewygodnej osoby, która zna jej sekrety. Z drugiej strony, po tym pokazie zdolności raczej niewiele było już do ukrycia, a jeśli to dało innym do myślenia, to już nic nie da. Dlatego kapłan postanowił odprężyć się i skupić na czekającym ich zadaniu.

Gdy dotarli już do ruin świątyni Gozreha, undine odetchnął z ulgą. Miał już serdecznie dosyć zaduchu i całego tego robactwa, które najwyraźniej uznało ich za najciekawszą, i pewnie najsmaczniejszą, rzecz na świecie. Wejście w kamienne mury budowli, jeszcze nie zajętej przez dżunglę, było dużą poprawą warunków. Jamash przyglądał się pozostałością, szczególną uwagę zwracając na oba posągi.
- Jeśli dobrze pamiętam - mruknął cicho, jakby do siebie - To dwa aspekty Gozreha. Morze - pokazał kobiecy posąg - I wichry - wskazał na starca.
Ledwie skończył mówić, gdy z kałuży błota wyłonił przedziwny stwór i ruszył w ich stronę. Jamash odruchowo wysunął się przed towarzyszy, skandując kilka modlitw do Besmary. Jego skóra ponownie przybrała wygląd stali, a obok pojawiła się łudząco podobna kopia kapłana. W tej samej chwili jego towarzysze poczuli przypływ odwagi - stwór może wyglądał imponująco, ale kto, jak nie oni, miałby go pokonać?
Tura 1:
Move - Trickery Blessing
Standard - Bless (+1 do ataku i rzutów na strach dla drużyny)
Swift - Ironskin z Fervorem (+4 AC)

Tura 2 (jeśli stwór zaatakuje)
Move: Wyciągnięcie sztyletów
Swift: Divine Favor z Fervorem
Standard: Atak sztyletem mistrzowskim (+13, 1d8+8)

Tura 3 (robię 5-foot stepy, żeby mieć flankę):
Swift: Sacred weapon na zwykły sztylet
Full-round: Dwa ataki (zwykły umagiczniony +11, 1d8+9, mistrzowski +11, 1d8+8)

Tura 4 (robię 5-foot stepy, żeby mieć flankę):
Full-round: Dwa ataki

Jeśli możemy uznać, że mieliśmy już broń w pogotowiu, to w drugiej turze też idą dwa ataki, jeśli stwór jest w zasięgu
Premie są tylko z moimi buffami, bez flank.
Podtrzymuję Sacred Weapon przez 3 tury maksymalnie, no chyba że sytuacja będzie kiepska.
Jeśli spadnę do poniżej połowy hapeków i będę miał nieaktywne Trickery blessing, odpalę je jeszcze raz, a w swift action użyję Fervora, żeby się podleczyć.

 
Sindarin jest offline  
Stary 16-09-2019, 14:44   #123
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Półelfka była zaskoczona tym, co potrafi Aza i trochę zaniepokojona pojawieniem się Abyssclawa. Jakoś odechciało jej się w jednej chwili podróży przy użyciu tego stwora, ale nieco kamień spadł jej z serca, gdy okazało się, że to jednak Aza poniesie ją na górę. Mimo, że wyglądała jak swój eidolon, to Manei jakoś łatwiej było się przełamać i pozwolić przetransportować.

No a potem była dżungla. Masa drzew, pięknych ptaków, niewielkich małpek fikających po powykręcanych gałęziach. No i komarów oraz innego latającego tałatajstwa. Dziewczyna co chwilę uderzała się wierzchem dłoni to w szyję, to w ramiona i chociaż opuściła koszulę, by moskity jej nie dziabały, to na niewiele się to zdało.
- Właśnie dlatego nie cierpię takich miejsc - powiedziała do pozostałych, walcząc z owadami. - Z jednej strony jest na czym oko zawiesić, a zdrugiej oblegają cię te latające skurczybyki.

Nie narzekała jednak więcej, bo i tak nic to nie dawało, a nie zamierzała się wkurzać i przede wszystkim zdradzać swoją gadaniną ich położenia. Na szczęście nic ich po drodze nie zaatakowało, co też zaskoczyło swashbucklerkę; w takich miejscach zwykle roiło się od paskudnych stworów, pragnących upolować sobie nową zdobycz, a i nazwa wysepki zobowiązywała. W końcu dotarli do ruin świątyni i weszli do środka.

Manea ruszyła za Jamashem z uniesionym, naładowanym pistoletem i wkrótce okazało się, że to był dobry ruch. Rozglądając się jakimś sporym pomieszczeniu trafili na błotnistego potwora, który zdecydowanie nie był tu po to, by pooprowadzać spragnionych emocji poszukiwaczy przygód po włościach.
- Pozostańmy w ruchu i oflankujmy go! - Krzyknęła, unosząc broń. Im więcej będą się ruszać, tym ten błociak będzie miał większy problem, by kogoś zranić. Tak jej się przynajmniej wydawało.

Wycelowała i wypaliła, choć tak naprawdę nie wiedziała, czy coś to da. Dla niej wyglądał bardziej na przeciwnika dla ich uzdolnionych magicznie towarzyszy, ale zamierzała ich wspierać w działaniach. Po wystrzale szybko dobyła pirackiej szabli i flankując, doskakiwała do stwora, by ciąć go po błotnistym cielsku i w razie czego unikać jego ataków.

Tura 1:
- pistolet + ruch

Tura 2 i kolejne:
- evasion (Reflex saving throw - no damage) i thrust (+2d6 dmg), ciągłe flankowanie

 
Tabasa jest offline  
Stary 16-09-2019, 15:25   #124
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Okazało się, że pod niepozorną powłoką niziołki kryło się niezłe ziółko... Na dodatek bardziej niebezpieczne, niż się można było tego wcześniej spodziewać. Aza już wcześniej przywoływała różne paskudne stwory, ale to już była lekka przesada. A demon, w jakiego zamieniła się niziołka w niczym nie przypominał słodkiej anielicy, z jaką mieli do czynienia w jaskini, w Tronie Besmary.
Jakie jeszcze twarze Azy zobaczą? I ile ich będzie?
I czy ta to była konieczność, czy też ich towarzyszka chciała pokazać wszystkim, na co ją stać... i wstrząsnąć niektórymi? Takie małe ostrzeżenie w stylu "patrzcie, jaka jestem groźna!"?

Jeśli chodziło tylko o skuteczność, to Darvan musiał przyznać, że przywołany stwór spełnił swoje zadanie. Tempo, w jakim zaklinacz znalazł się na szczycie klifu, było oszałamiające. Lot był szybki i emocjonujący, nieporównywalny z niczym, chociaż obawa, czy niosącemu go potworowi starczy sił, rosła z każdym przebytym w pionie metrem, zwiększana o troskę o bezpieczeństwo Manei, która - podobnie jak on - wznosiła się coraz wyżej i wyżej.
Ale nie da się ukryć - gdy znalazł się na górze ucieszył się, że był pierwszy. Kolejna osoba, biorąc pod uwagę ewentualne zmęczenie latającego stwora, miała nieco gorzej...

- Piękny lot - powiedział zaklinacz, a już uskrzydlona Aza i jej towarzysz ruszyli po kolejną parę.

Ten lot był na tyle szybki, że Darvan zdążył jedynie mocno przytulić i gorąco ucałować Maneę... i już ich samotność we dwoje się skończyła.
No i trzeba było rozpocząć wędrówkę przez dżunglę, która to wędrówka w najmniejszym nawet stopniu nie przypominała romantycznego spaceru przez park czy las.
Darvan lubił zieleń roślin i cień, rzucany przez liście, ale tego wszystkiego było tu za dużo. A przede wszystkim za dużo było wszelkiego rodzaju robactwa i coś takiego, jak (na przykład) igraszki na łonie natury, zdecydowanie nie wchodziło w grę. Najwyżej można było zerwać jakiś ładny kwiatek i wręczyć Manei.


Dzięki uczynności (i umiejętnościom) Azy dżungla skończyła się znaczniej szybciej, niż gdyby musieli wędrować lądem.
Ale brak dżungli nie oznaczał jakichś wielkich przyjemności, jako że budynek, do którego dotarli, świątynia Gozreha, przedstawiała sobą nadgryziony zębem czasu, obraz nędzy i rozpaczy, wewnątrz którego na nieostrożnego wędrowca mogły czekać nie tylko różne nieprzyjazne stwory, ale i spadające z sufitu cegły.
Z tego też powodu Darvan, nim przekroczył próg świątyni, rzucił na siebie zaklęcie - czar magicznej zbroi.

No i wnet okazało się, że świątynia nie była całkiem opuszczona, a pierwszy napotkany mieszkaniec nie powitał ich chlebem i solą. Wprost przeciwnie - wyglądał i zachowywał się zdecydowanie nieprzyjaźnie.
Darvan nie miał zamiaru witać się z nim podając mu rękę, ani też nie chciał rzucać się tamtemu w ramiona. Trzymając się w bezpiecznej odległości poczęstował tamtego garścią magicznych pocisków.
I miał zamiar to powtarzać, dopóki sytuacja się nie wyklaruje.
 
Kerm jest offline  
Stary 16-09-2019, 19:41   #125
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Choć Anabell zaproponowała rozwiązanie aby skorzystać z umiejętności Azy jej serce zmroziło się ze strachu przy pokazie umiejętności. Kiedy potwór zbliżył się do niej i Fitza protekcjonalnie zasłoniła go. Chowaniec drżał ze strachu tak bardzo, że bardka myślała, że zaraz zejdzie.
Do tego jeszcze ta skóra - rozpadła się niczym jakaś ceramika. Czym do cholery była ta niziołka? Anabell uważała siebie za bardzo wyrozumiałą - gdyby nie była musiałaby nazwać siebie hipotrytką. To co jednak zaprezentowała Aza było zwyczajnie złe. Z takimi rzeczami już było jej się ciężko pogodzić.
Anabell nie miała takiego problemu z dżungla jak pozostali. Nie dlatego, że ją jakoś mniej dotykały panujące warunki - po prostu nie była w żaden sposób nimi zniechęcona. To właśnie w takim miejscu odnalazła Fitzgeralda. Takie miejsca jak nieznane wyspy, nie naniesione na mapy powodowały w bardce największy wybuch ekscytacji i adrenaliny. Nawet jeśli szli ostatecznie na skróty wciąż spacer był przyjemny.

Kiedy weszli do świątyni Anabell najchętniej wyskoczyłaby do przodu aby przebiec i obejrzeć wszystko, zapisać odkrycia w notatniku i dopiero zastanowić się co dalej. No ale potwór. Nie było co jęczeć tylko wspomóc resztę.

pierwsza tura:
swift - Songbird
standard - inspire courage+2
druga tura:
Heroism na Maneę (będzie trwać 50 min)
Harmonic Spell - użycie czaru sprawia, że nie zużywam tej tury bardic performance
Dalsze tury:
dobranie kuszy i strzelanie do potwora

 
Asderuki jest offline  
Stary 16-09-2019, 20:40   #126
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Aza udowodniła już swoją przydatność parę razy w ciągu podróży, dlatego pozwoliła sobie na bardziej obrazową demonstrację mocy. Miała nadzieję, że Gardax patrzy i uzmysławia sobie jak wielki błąd poczynił grożąc jej po przygodzie z syreną.

Niziołka nie do końca była pewna teraz nastawienia kompanów do siebie, może dała trochę za mocno czadu i postanowiła zostawić przy sobie Abyssa. Dżungla nie napawała niziołki optymistycznie do podróżowania po poszyciu boso, dlatego szybko wdrapała się po długich włosach demona i rozsiadła na jego karku, łapiąc za rogi rękoma.
- Naprzód, przygoda czeka! - wydała komendę demonowi, który tylko ciężko westchnął i ruszył naprzód.

Gdy błotnisty stwór zaatakował Aza wciąż siedząca na Abyssie wystrzeliła z kuszy. Eidolon mając Azę na karku nastroszył skrzydła zasłaniając swoją Panią przed ostrzałem oraz krąży, jak mobilna wieżyczka oddalając się od przeciwnika lub zachodząc go z boku.

 
Ranghar jest offline  
Stary 17-09-2019, 12:15   #127
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Błotniak na chwilę zwolnił, wyraźnie zdezorientowany, gdy nagle pojawiło się dwóch Jamashów, co wykorzystała najpierw Manea, oddając celny strzał w rozlewające się cielsko stwora, a potem Darvan, który cisnął w jego kierunku magicznym pociskiem. To samo próbowała zrobić Aza, ale pocisk z jej kuszy poszybował nad głową błotnistej bestii. Anabell w tym czasie wlewała w serca walczących odwagę, która mogła się przydać, gdy rozeźlony stwór ruszył na intruzów, którzy nie dość, że przekroczyli próg świątyni Gozreha, to jeszcze mieli czelność go zaatakować!

Wyrzucił dwie błotniste łapy do przodu, które wydłużyły się nagle, jakby były z gumy i trzasnął nimi Darvana oraz Anabell, odrzucając oboje na ścianę nieopodal. Bardka i zaklinacz gruchnęli plecami o kamienną powierzchnię i padli na podłogę, nieco przymroczeni. W tym samym czasie Jamash już rzucił się do ataku ze swymi sztyletami, a że Błotniak do najbardziej ruchliwych istot nie należał, undine przejechał mu po boku swoimi ostrzami, rozbryzgując na zewnątrz błoto i niewielkie kamienie. Z boku zaatakowała również Manea, kąsając swą szpadą, a nadlatujący eidolon uderzał znienacka, co dekoncentrowało potwora. To właśnie na Azie próbował skoncentrować się Błotniak, ale tym razem wyrzucone przez niego gumowate ramię chybiło. Darvan, czując palący ból w plecach zdołał się na tyle skoncentrować, że wypalił jeszcze magicznym pociskiem, trafiając obrońcę świątyni w korpus, Anabell również wymawiała jakieś słowa pod nosem, jednak podziałały one tylko na Maneę, która poczuła niesamowitą odwagę i z jeszcze większą zaciętością zaatakowała Błotniaka.

Kilka chwil później, na skutek ciosów sztyletami, szpadą, magią i bełtami, błotnisty stwór zabulgotał, po czym jego ciało rozlało się, niczym lód topiący słońce. Błotnista breja zmieszała się z wodą z fontanny, spływając do zatopionej komory po prawej stronie. Nagle zapanowała przyjemna cisza i spokój, przerywana jedynie waszymi ciężkimi oddechami. Wygraliście, jednak Darvan i Anabell byli lekko ranni, czym od razu zajęła się bardka, wlewając w ich ciała leczniczą energię przy pomocy swojej różdżki. Nie będąc już przez nikogo niepokojonym, mogliście sprawdzić zamknięte pomieszczenia. Pierwszym z nich okazała się dzwonnica, której spiralne schody prowadziły zaledwie do pierwszego piętra, a potem urywały się, zniszczone przez czas i roślinność. Sam dzwon wciąż wisiał u szczytu wieżyczki, poruszany lekko przez wiatr.

Kolejnymi pokojami były kwatery sypialniane dla mnichów, urządzone bardzo skromnie, choć pod jednym z wypchanych słomą posłań, wprawne oko Anabell dostrzegło finezyjnie wykonane pas, który po sprawdzeniu okazał się być magiczny i dostarczał noszącemu giganciej siły. Jako, że nie było tu już nic więcej do sprawdzenia ani nic ciekawego do odkrycia, ruszyliście w głąb świątyni i przeszliście schodami obok leżącego pomnika kobiety do kolejnego pomieszczenia.

Ściana po przeciwnej stronie kaplicy musiała dawno temu zawalić się i ześlizgnąć do sadzawki poniżej klifu, otwierając jednocześnie widok na dżunglę w oddali. Jedno ze skrzydeł podwójnych wrót, które niegdyś zabezpieczało wejście od południa, leżało na kamiennej posadzce, całkowicie rozbite, po drugim nie było śladu. Po obu waszych stronach znajdowały się płytke wnęki w których spoczywały otwarte, drewniane trumny. Z lewej strony od zrujnowanej ściany wiodły gdzieś w dół wąskie schodki, jednak z tej odległości i resztek kamiennego bloku, nie mogliście sprecyzować, gdzie dokładnie. Ruszyliście w tamtą stronę, w pełni gotowi na napotkanie kolejnego zagrożenia i nie pomyliliście się.

Znajdując się mniej więcej w połowie kaplicy i mając oko na otwarte trumny, usłyszeliście nagle klekotanie kości i szczęk oręża dochodzące właśnie stamtąd. Po chwili wyleźli z nich dwaj szkieletowaci wojownicy uzbrojeni w miecze oraz tarcze. Resztki pancerzy na ich kościstych, napędzanych magią korpusach podzwaniały, gdy całkiem szybko i energicznie jak na nieumarłych, ruszyli na was z uniesioną bronią.



 

Ostatnio edytowane przez Mroku : 17-09-2019 o 13:07.
Mroku jest offline  
Stary 17-09-2019, 18:58   #128
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Nie poszło z Panem Błotko źle, choć Manea na chwilę się zawahała, czy nie ruszyć na pomoc Darvanowi, który został ciśnięty o ścianę. Na szczęście mężczyzna nie został poważnie ranny, skoro za chwilę zaczął tkać zaklęcia, więc półelfka postanowiła pozostać przy stworze i doskakiwać do niego, by uderzać swą szpadą. Zapewne dzięki mocom Anabell czuła się nieustraszona i z jeszcze większym wigorem i ikrą rzuciła się na przeciwnika, a niedługo później ten został pokonany.

Manea poczekała, aż bardka wyleczy siebie i Darvana, po czym doskoczyła do zaklinacza i pocałowała go.
- Nie strasz mnie tak więcej. - Puściła do niego oczko, uśmiechając się i gładząc dłonią po policzku. Po chwili spojrzała w stronę Anabell i skinęła jej głową. - Dziękuję za pomoc okazaną Darvanowi i za to wcześniejsze coś... co napełniło i wciąż napełnia mnie odwagą i chęcią działania. To strasznie fajne uczucie. Mogłabym tak czuć się zawsze - Wyszczerzyła do rudej równe ząbki.

Po chwili ruszyli dalej, a Manea załadowała z powrotem swój pistolet. Lepiej było dmuchać na zimne - skoro spotkali tu takiego stwora, to podobnych jemu mogło być więcej. Kolejna sala wyglądała jeszcze gorzej, niż nawa, ale przynajmniej odchodziły stąd jakieś schodki, więc teoretycznie wiedzieli, w którą stronę mają iść. Wtedy też ze swoich trumienek powstały dwa uzbrojone kościotrupy, mające pilnować tego miejsca.

Biorąc pod uwagę przewagę liczebną ich drużyny, półelfka nie martwiła się o przebieg walki, ale wolała pozostać czujna. Tym razem schowała pistolet do kabury przy pasie i dobyła szabli, mając zamiar atakować, korzystając z doskonale znanej jej towarzyszom taktyki, czyli z flanki i z unikami. Nie czuła żadnego strachu, czy chwili zwątpienia, co było równie zajebiste jak to, że te szkielety zaraz odejdą na wieczny odpoczynek.
 
Tabasa jest offline  
Stary 17-09-2019, 20:47   #129
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Okazało się, że zajęcie miejsca w drugiej linii nie zapewniało bezpieczeństwa, a magiczna zbroja nie zabezpieczała noszącego przed obrażeniami.
No ale ściana, na której wylądował Darvan, była bardzo twarda.

Na szczęście okazało się, że błoto, z jakiego zbudowany był potwór, jest wrażliwe nie tylko na magię, ale i na stalowe ostrza i w końcu potwór, który z błota powstał w błoto się obrócił.

- Dziękuję za pomoc w potrzebie. - Darvan zwrócił się do Anabell, gdy ta uleczyła jego (niewielkie na szczęście) obrażenia.
- Postaram się, skarbie - odparł Manei, oddając pocałunek. Był pewien, że i tak wszyscy wiedzą o uczuciu, jakie łączy jego i Maneę, więc nie zamierzał udawać, że nic między ni mi nie ma.

A chwilę później po raz kolejny dziękował bardce, która ofiarowała mu pas zwiększający siłę. A Darvan, który od zawsze był bardziej zręczny niż silny, uznał, że trochę siły więcej przyda mu się nie tylko podczas pokonywania trudności życiowych.

Jeśli jednym z aspektów Gozreha było morze, to jakoś wspomniane morze nie zadbało o siedzibę wspomnianego boga. Bo, zdaniem Darvana, to morze właśnie zżarło kawał brzegu, a przy okazji ładny kawałek świątyni.
Ale że zaklinacz nie zamierzał tu osiąść na stałe, to niezbyt go te zniszczenia nią obeszły... przynajmniej dopóki sufit nie zaczął walić im się na głowy.

Zagrożenie, jak się chwilę później okazało, przybrało inną postać, niż spadające ze stropu cegły. Dwa szkielety, zamiast grzecznie leżeć w trumnach, postanowiły zademonstrować swe umiejętności szermiercze.
Co prawda Darvan powinien pozwolić, by wykazali się drużynowi miłośnicy szermierki, ale doszedł do wniosku, że to by było niesprawiedliwe, gdyby tylko część drużyny wzięła udział w tym starciu. Poczęstował więc szkieleta po lewej magicznymi pociskami.
Do ciągu dalszego starcia nie zamierzał się wtrącać, chyba że zajdzie wyższa konieczność...
A w tak zwanym międzyczasie miał zamiar rozglądać się na wszystkie strony, by odpowiednio szybko się zorietować, gdyby ktoś zamierzał przyjść szkieletom w sukurs.
No i sprawdzić, czy w okolicy znajduje się jakaś magia...
 
Kerm jest offline  
Stary 20-09-2019, 08:16   #130
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Jeden ze szkielecich obrońców skupił się momentalnie na Jamashu i Manei, którzy go oflankowali i zaatakowali, a ich ciosy doszły celu. Tamten wciąż jednak stał na nogach i zamachnął się na undine, jednak kapłan wyczuł jego zamiary i zgrabnie odskoczył przed opadającym ostrzem. Kolejna jego atak i wspacie półelfki sprawiły, że trupi wojownik został rozczłonkowany i padł na ziemię bez ruchu. Drugi z przeciwników obrał sobie za cel Anabell i dla bardki źle się to skończyło - kobieta została dosłownie nadziana na miecz, a szkielet pociągnął jeszcze ostrze w górę, aż do mostka. Zajęty rudowłosą, nie był w stanie bronić się przed Darvanem oraz Azą i jej eidolonem. Pod wpływem ich ciosów szybko rozsypał się na stertę kości, jednak Anabell nie mogliście już pomóc. Leżała w kałuży własnej krwi, trzymając się za ranę na brzuchu, z której wypływały jej wnętrzności. Wzięła jeszcze kilka krótkich oddechów, po czym zamarła z oskarżycielskim spojrzeniem oczu wbitym w bezchmurne niebo.

Walka została wygrana, ale i wy ponieśliście straty. Nie mieliście jednak czasu, by zająć się teraz ciałem Anabell, zatem zabraliście jedynie jej torbę i ruszyliście dalej. Przeszliście obok zawalonej ściany i skierowaliście się schodami w dół, schodząc do niewielkiej, kwadratowej komnaty, pośrodku której znajdował się kamienny sarkofag. Przygotowani na to, że ze środka znów ktoś może się na was rzucić, Darvan, Jamash i Manea poczęli odsuwać płytę, podczas gdy Aza i Abyssclaw czekali w pogotowiu, by w razie czego zaatakować. W końcu, wkładając sporo siły, płytę udało się odsunąć, jednak w środku nie czekały na was żadne kłopoty, gdyż w sarkofagu nie znajdowało się żadne ciało czy szkielet. Co najważniejsze, nie odnaleźliście tutaj również rogu jednorożca, o którym mówiła Lanteri!

Była natomiast zwinięta w rulon mapa Kajdan, na której ktoś zaznaczył literą "X" pewną wyspę na południowy zachód od Ushinawy. Wiodła do niej strzałka i napis "Wyspa Brightglass, skarb Jemmy Redclaw. W.L.". Szybko dotarło do was, że inicjały muszą należeć do Warvila Lanteriego, nieżyjącego męża Varossy. Oprócz tego, w sarkofagu znaleźliście kompas, który okazał się być magiczny - jakkolwiek się nie ustawić, on zawsze pokazywał jeden kierunek. Południowy zachód.


Odkryliście również wciśnięte w róg sarkofagu trzy spore, wypchane złotymi monetami worki. Nie wiedzieliście, ile dokładnie znajduje się tam pieniędzy, ale musiało być ich naprawdę dużo. Nigdzie nie było jednak rogu jednorożca, po krótego wysłała was Lanteri!

 
Mroku jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172