Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2019, 12:15   #127
Mroku
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Błotniak na chwilę zwolnił, wyraźnie zdezorientowany, gdy nagle pojawiło się dwóch Jamashów, co wykorzystała najpierw Manea, oddając celny strzał w rozlewające się cielsko stwora, a potem Darvan, który cisnął w jego kierunku magicznym pociskiem. To samo próbowała zrobić Aza, ale pocisk z jej kuszy poszybował nad głową błotnistej bestii. Anabell w tym czasie wlewała w serca walczących odwagę, która mogła się przydać, gdy rozeźlony stwór ruszył na intruzów, którzy nie dość, że przekroczyli próg świątyni Gozreha, to jeszcze mieli czelność go zaatakować!

Wyrzucił dwie błotniste łapy do przodu, które wydłużyły się nagle, jakby były z gumy i trzasnął nimi Darvana oraz Anabell, odrzucając oboje na ścianę nieopodal. Bardka i zaklinacz gruchnęli plecami o kamienną powierzchnię i padli na podłogę, nieco przymroczeni. W tym samym czasie Jamash już rzucił się do ataku ze swymi sztyletami, a że Błotniak do najbardziej ruchliwych istot nie należał, undine przejechał mu po boku swoimi ostrzami, rozbryzgując na zewnątrz błoto i niewielkie kamienie. Z boku zaatakowała również Manea, kąsając swą szpadą, a nadlatujący eidolon uderzał znienacka, co dekoncentrowało potwora. To właśnie na Azie próbował skoncentrować się Błotniak, ale tym razem wyrzucone przez niego gumowate ramię chybiło. Darvan, czując palący ból w plecach zdołał się na tyle skoncentrować, że wypalił jeszcze magicznym pociskiem, trafiając obrońcę świątyni w korpus, Anabell również wymawiała jakieś słowa pod nosem, jednak podziałały one tylko na Maneę, która poczuła niesamowitą odwagę i z jeszcze większą zaciętością zaatakowała Błotniaka.

Kilka chwil później, na skutek ciosów sztyletami, szpadą, magią i bełtami, błotnisty stwór zabulgotał, po czym jego ciało rozlało się, niczym lód topiący słońce. Błotnista breja zmieszała się z wodą z fontanny, spływając do zatopionej komory po prawej stronie. Nagle zapanowała przyjemna cisza i spokój, przerywana jedynie waszymi ciężkimi oddechami. Wygraliście, jednak Darvan i Anabell byli lekko ranni, czym od razu zajęła się bardka, wlewając w ich ciała leczniczą energię przy pomocy swojej różdżki. Nie będąc już przez nikogo niepokojonym, mogliście sprawdzić zamknięte pomieszczenia. Pierwszym z nich okazała się dzwonnica, której spiralne schody prowadziły zaledwie do pierwszego piętra, a potem urywały się, zniszczone przez czas i roślinność. Sam dzwon wciąż wisiał u szczytu wieżyczki, poruszany lekko przez wiatr.

Kolejnymi pokojami były kwatery sypialniane dla mnichów, urządzone bardzo skromnie, choć pod jednym z wypchanych słomą posłań, wprawne oko Anabell dostrzegło finezyjnie wykonane pas, który po sprawdzeniu okazał się być magiczny i dostarczał noszącemu giganciej siły. Jako, że nie było tu już nic więcej do sprawdzenia ani nic ciekawego do odkrycia, ruszyliście w głąb świątyni i przeszliście schodami obok leżącego pomnika kobiety do kolejnego pomieszczenia.

Ściana po przeciwnej stronie kaplicy musiała dawno temu zawalić się i ześlizgnąć do sadzawki poniżej klifu, otwierając jednocześnie widok na dżunglę w oddali. Jedno ze skrzydeł podwójnych wrót, które niegdyś zabezpieczało wejście od południa, leżało na kamiennej posadzce, całkowicie rozbite, po drugim nie było śladu. Po obu waszych stronach znajdowały się płytke wnęki w których spoczywały otwarte, drewniane trumny. Z lewej strony od zrujnowanej ściany wiodły gdzieś w dół wąskie schodki, jednak z tej odległości i resztek kamiennego bloku, nie mogliście sprecyzować, gdzie dokładnie. Ruszyliście w tamtą stronę, w pełni gotowi na napotkanie kolejnego zagrożenia i nie pomyliliście się.

Znajdując się mniej więcej w połowie kaplicy i mając oko na otwarte trumny, usłyszeliście nagle klekotanie kości i szczęk oręża dochodzące właśnie stamtąd. Po chwili wyleźli z nich dwaj szkieletowaci wojownicy uzbrojeni w miecze oraz tarcze. Resztki pancerzy na ich kościstych, napędzanych magią korpusach podzwaniały, gdy całkiem szybko i energicznie jak na nieumarłych, ruszyli na was z uniesioną bronią.



 

Ostatnio edytowane przez Mroku : 17-09-2019 o 13:07.
Mroku jest offline