Harmonijna domena zewnętrzna, Knajpka
A więc spotkanie dobiegło końca. Pielielny dawno nie objadł się do tego stopnia. Lot w stron Żeber wydawał się dla niego straszliwą perspektywą. Na szczęcie ukształtowanie terenu zdecydowanie sprzyja swobodnemu szybowaniu(a w jego przypadku spadkowi) więc wszystko powinno pójść w miarę sprawnie. Gadająca peleryna w bezczelny sposób zaczęła się pod koniec rządzić i wydawać innym rozkazy. Na szczęście dla niej, nie odważyła się ona wydać żadnego rozkazu
Xar'nashowi. Ucieszony, że na razie "jego ludzie" zajmują się wszystkim czart ruszył w stronę wyjścia. Na zewnątrz czekała na niego kolejna niespodzianka.
"- Kurczak ?" - pomyślał diabeł spoglądając na nowo przybyłe ptaszysko. Niestety nie był to pieczołowicie skrywany deser lecz gadający środek transportu ich gospodarza. Na pożegnanie każdy dostał "Pierścień małego spiskowca" za pomocą którego miał komunikować się z rakszasą. Nie czekając na reakcje innych czart rozłożył skrzydła i powoli poszybował w stronę Żeber (lub gdzieś indziej, ale na pewno daleko od osi).
Harmonijna domena zewnętrzna, daleko od osi... i od miasta też
Lot dłużył się i ciągnął. Dzięki wykorzystaniu przychylnych warunków czart zostawił swoich współspiskowców daleko w tyle(a przynajmniej tak mu się wydawało). Przez całą drogę
Xar'nash próbował rozgryźć towarzyszy. Karłowaty ludzik ze skrzydłami, fruwający i (co gorsza) gadający fragment materiału i zamaskowany brzydal to nie była normalna kompania. Ich nie można było kontrolować za pomocą rozkazów i poleceń. Tu trzeba było finezji. Niestety w piekielnym było tyle finezji co w stadzie gorgon pędzących przez pole. No i jeszcze ten
Mefistofeles.
-Może by tak wyzwać go na pojedynek 1 na 1 ? - zastanawiał się głośno czart.
Z zamyślenia wyrwała go kolejna fala mocy jaka ogarnęła jego ciało.
- Może teraz uda mi się teleportować - powiedział diabeł... i znikł.
Harmonijna domena zewnętrzna, Żebra, stragan, dzień targowy - chyba
Po otrząśnięciu się z pierwszego szoku po teleportacji piekielny rozejrzał się po mieście. Uporządkowana zabudowa cieszyła oko diabła. I nagle wszytko znikło. W mieście się zakotłowało i wszyscy rzucili się na jeden stragan. Chaos był spowodowany bardzo ciekawym i atrakcyjnym ogłoszeniem:
- Uwaga! Uwaga! Dusze zacnej jakość! Niemowlęcia arystokratycznych rodów, nie spaczone żadnym grzechem! Już za 5 sztuk złota sztuka! Za 7 sztuk złota od razu przerobione w talerze! Twoich gości ściśnie z zazdrości! Uwaga! Towar limitowany! "- Dla mnie pewnie już nie starczy."- pomyślał z żalem czart patrząc na kotłujące się stanowisko. Lekko zmachany ruszył w stronę bramy.
Flegetos, Home sweet home
Nagły powrót
Xar'nasha do domu wywołał dziwne poruszenie. Wszyscy zaczęli biegać w kółko i krzyczeć. Pierwszy podszedł do niego
Triam.
- Witaj Panie - powiedział kłaniając się
- dobrze że jesteś jest tu...
- MILCZ, ja teraz mówię, mam ważne rozkazy.
- Ale panie jest u nas
- POWIEDZIAŁEM ZAMKNIJ SIĘ !!! Gdzie jest Parras. Musze natychmiast z nim mówić
- Podejmuje on wysłannika Gazry w sali konferencyjnej.
- Czemu odrazu mi nie mówiłeś !?!
- Ale Panie...
- MILCZ BŁAŹNIE. Masz szczęcie że muszę ratować swoją skórę. Inaczej ty mógłbyś stracić swoją.
Sala konferencyjna była dość obszernym pomieszczeniem. Na środku znajdował się stół zawalony mapami różnych planów, na ścianach wisiały trofea wojenne i wyjątkowe okazy broni. Gdy
Xar'nash wszedł posłaniec oglądał właśnie bardzo cenną kuszę. Uważnym, martwym wzrokiem obserwował go licz oraz magiczny obraz przedstawiający piekielnego w pozycji bojowej.
- Parrasie - zawołał piekielny już od samego progu.
- Tak Panie.
Czart spojrzał z lekkim obrzydzeniem na licza
- Mówiłem ci żebyś starał się nie przyjmować gości, to takie... nieestetyczne." Triam przekaże ci moje polecenia a teraz wyjdź"
- Dobrze panie
Widząc że nikt już nie przeszkadza czart zwrócił się do przybysza.
-Czego twój pan oczekuje ode mnie ?